24

6.9K 411 247
                                    

— Widzisz, to dlatego cię lubię. – jego słowa odbijały się echem w mojej głowie i podskoczyłam, by uświadomić sobie, że śnię. Znowu.

Od tamtej pory myślałam tylko o słowach Jungkooka tego dnia i wmawiałam sobie, że nie mogłam tak tego rozumieć, ale mój głupi mózg zawsze sprawiał, że brzmiało to bardziej zmysłowo, niż ostatnim razem, gdy o tym sobie przypominałam.

Zaczęłam kwestionować moje zdrowie psychiczne.

Pamiętam, że zachichotał, kiedy przestałam oddychać, a potem potargał mi włosy.

Widzisz? Przyjacielski gest. Lubi cię jak przyjaciółkę. On jest przyjacielem. On jest dzieckiem!

Mentalnie karcąc się za chwilowe ześlizgnięcie się ze ścieżki, wstałam, by się umyć.

To było głupie z mojej strony, że myślałam o tym za dużo po incydencie z Namjoonem, ale byłam gotowa odpuścić, ponieważ Jungkook był cholernie gorący i każdy zapomniałby zapiąć rozporek.

Na moim ekranie pojawiła się wiadomość.

Sunbae:

Gotowa na koncert pod koniec miesiąca? Mam nadzieję, że wzięłaś dzień wolny.

Sapnęłam. Zapomniałam o tym wszystkim. Zapisałam w głowie, by zapytać Jihye.

Była sobota, więc poszłam prosto do pracy. Z tego co słyszałam, konferencja prasowa okazała się sukcesem. Fani uspokoili się i najwyraźniej wielu z nich wkurzyło się, dlaczego nie umawia się z Jinem. Rozumiem ich.

Cóż, wszystko dobrze się kończy.

Weszłam do budynku i znalazłam Jihye w garderobie. Nikt mnie nie zauważył, ponieważ wszyscy byli pochłonięci konferencją i reakcją publiczności.

Wyciągnęłam szyję, żeby wyraźnie widzieć i zobaczyć tam również Hyunę.

Czekaj, co? To dobry pomysł? To było... pfft.

To było. Naprawdę było.

Namjoon spojrzał na nią, a potem zwrócił się do ludzi, rozdartych między chęcią utrzymania ich obojga przy sobie i nie chcących pozwolić im odejść.

Każdy musiałby być ślepy, by nie widzieć, że naprawdę jest w niej zakochany... lub że kochał swoich fanów. Poprosić go o wybór między dwoma różnymi rodzajami miłości było absurdem.

Byłam dumna z fandomu, który był nazywany najgorszym.

— Y/n mogłaś zostać w domu. Wziąć dzień wolny. – powiedziała Jihye, podchodząc do mnie. – Nie mają dziś żadnych planów, z wyjątkiem ćwiczeń na koncert.

— Racja. Jeśli chodzi o to... – zaczęłam.

— Martwisz się, czy wiadomość wpłynęła na koncert? My też się baliśmy, ale konferencja prasowa była hitem! Więc nie martw się. – uśmiechnęła się i ja także to zrobiłam. Trudno było zdobyć dzień wolny w prawdopodobnie najbardziej pracowity dzień miesiąca. Shit.

— Um, nie. Zastanawiałam się, czy mogłabym dostać dzień wolny podczas koncertu. Widzisz, obiecałam moim przyjaciołom, że pójdę z nimi. – powiedziałam, czując się trochę winna.

Nagle wyglądała na zmartwioną. Ale zanim zdążyła coś powiedzieć, podszedł Jungkook.

— Nie mogłem pomóc, ale podsłuchałem. – powiedział. – Chcesz wziąć wolne, kiedy najbardziej będziesz potrzebna? To nieprofesjonalne.

Czułam, że moja twarz staje się gorąca z zażenowania i spojrzałam w dół.

— Nie, Jungkook. Nieprofesjonalne byłoby, gdyby powiedziała o tym w ostatniej chwili. Poprosiła miesiąc wcześniej, więc mogę zorganizować substytut. – odezwała się Jihye.

Chociaż tak naprawdę nie myślałam o tym w ten sposób, miło było znów być dobrym człowiekiem.

Spojrzałam na nią z wdzięcznością. Jungkook miał kwaśną minę. Jaki ma problem? Dlaczego taki jest?

— W porządku. Możesz wziąć wolne. Musisz też się dobrze bawić. – uśmiechnęła się. – Hej, to nie będzie twój pierwszy koncert?

Czułam się jakoś napompowana.

— Tak. W końcu będę mogła zobaczyć BTS na żywo! Moje modlitwy zostały wysłuchane! – powiedziałam przenikliwym głosem, który sprawił, że wszyscy odwrócili się, by na mnie spojrzeć, a ja poczułam się słabo.

— Więc to prawda y/n – zaśmiał się Taehyung.

— Ktoś stracił spokój. – zachichotał także Hoseok. – Fangirl start.

Cholera y/n! Słyszeli twój fangirl. Jeśli nie masz szacunku do samego siebie, przynajmniej miej powściągliwość , suko!

Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja huśtałam się na nogach, gotowa zemdleć ze wstydu, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek.

— Nie mdlej. Mam kilka pytań. – to był Jungkook.

— Hm?

— Z kim idziesz na koncert? – warknął, patrząc na mnie.

— Z Yooną i sunbae. – odpowiedziałam lekko przestraszona. Co z nim? Dlaczego tak się wkurzył?

— Idziesz... czekaj. To warunek? – chwycił mnie teraz za ramię.

— N-nie! Yoona jeszcze nie wie. Dlaczego jesteś taki zły?

Nagle mnie puścił, a ja trochę się zatoczyłam.

— Jaką fanką jesteś? W chwili, gdy jesteś najbardziej potrzebna, idziesz się bawić? – w jego głosie był jad.

Co tu się do chuja wafla dzieje? Czego on ode mnie chce? Abym zrezygnowała z moich przyjaciół i po prostu kręciła się wokół niego?

— Co to ma znaczyć? Nie rezygnuję! Właśnie wzięłam jeden dzień wolny. Czy ja nawet na to nie zasługuję? I to jest twój koncert, na który i tak pójdę! Tylko dlatego, że jestem twoją wizażystką, nie mam prawa do życia, posiadania przyjaciół? Tylko dlatego, że wzięłam dzień wolny, jestem przesłuchiwana, jakbym była zdrajczynią?

Oddychałam ciężko, oparzona jego słowami. Czy inni w ogóle nie biorą wolnego? Czy on też obrzuca ich gównem? Zostałam odprawiona z kwitkiem z poczuciem winy z powodu czegoś, czego zawsze chciałam! Przez całe życie chciałam iść na ich koncert... znaczy odkąd zostałam ARMY.

— Nie powiedziałem tego. – jego głos był napięty. Co ty powstrzymujesz?

— Cóż, nie brzmiało to na nic innego. – spojrzałam na niego tak, by wiedział, że zepsuł moją ekscytację. – Zrobię twój makijaż i spotkam się z nimi. I tak i tak pojedziemy w to samo miejsce. Może i tak powiem Yoonie. Nadal jestem samolubna? – zapytałam ze słyszalną urazą w moim głosie.

Zamrugał kilka razy, jakby próbował się skupić. Potem uśmiechnął się, odwrócił głowę na bok i szydził. Znów spojrzał na mnie, tym razem ze szczerością.

— Myślałem, że zrozumiałaś, kaczuszko. To nie tak, że chcę, żebyś przyszła zrobić mój makijaż. Nie chcę, żebyś poszła na koncert... z nim.


you're not my biasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz