6

2.9K 117 26
                                    

Jane Hood powoli odzyskiwała świadomość, choć nie mogła otworzyć oczu, to czuła, że leżały na czymś niezbyt wygodny. Nie wiedziała co tu robi i dlaczego (chyba) spała. Przecież przed chwilą miała zacząć się lekcja eliksirów. Jeszcze to nie przyjemne uczucie na prawym barku i części obojczyka. Uczucie trudne do zdiagnozowania, przez jeden moment okropny ból, przez drugi mniejszy ale pulsujący przez całą ręki i powodujący uczycie mrowienia, a chwilę potem tylko delikatny oraz uczucie iż miała coś na swojej skórze właśnie w tym miejscu. Kilku krotne próbowała otworzyć oczy lecz nie udawało jej się to przez biel panującą w pomieszczeniu w, którym się znajduje. W końcu udało się jej ujrzeć coś prócz ciemności, która spowijała się pod jej powiekami.

Ujrzała pomieszczenie całkowicie białe, aż można by było stwierdzić, że zbyt przesadzacie. Nie rozpoznałam go. Ale co jej się dziwić skoro dopiero od niedawna znajduje się w tym zamku, a trza przyznać jest on pokaźnych rozmiarów. Podniosła delikatnie głowę i rozejrzała się do koła. Wszczęcie stały łóżka szpitalne oraz zasłony. Co nigdzie widziała jakieś leki bądź bandaże. I jeszcze ten charakterystyczny zapach, taki jak w przychodni czy szpitalu. Wniosek był jeden. Musiała być w skrzydle szpitalnym.

Nagle znów poczuła ten dziwny ból. Potter aż syknęła i zacisnęła zęby. Podciągnęła się na poduszce, na tyle by prawie siedziała. I zarzuciła swoje ciemne oczy w stronę prawego barku.

Miała go, jak i połowę obojczyka, opatrzonego i zawiniętego szczelnie bandażem. Co oznaczało iż musiało się stać coś czego nie pamiętał. Jej rozmyślenia przerwał odgłos otwierających się drzwi. Do środka wszedł Max. Na jego widok lekko się uśmiechnęła. Natomiast on gdy tylko zobaczył swoją przyjaciółki podbiegł do niej i przytulił na tyle, by nie naruszyć jej barku.

—Widzę że się obudziłaś-powiedział siadają na krześle obok i poprawiając swoje włosy-Wierz jakiego strachu narobiłaś wszystkim!
—No właśnie nie za bardzo-odpowiedziała zakłopotana, a jej policzki pokryły się delikatnym rumieńcem. Zatroskany Grod wysłał jej zdziwione spojrzenie. Rozumiał, że zemdlała, ale by nie pamiętać eliksiru wybuchającego na Slugchorma. Sam w tamtym momencie starał się powstrzymać przed wybuchem z śmiechu. Lub by nie pamiętała "wykładu" jeśli tak było można nazwać krzyki i oburzone wrzaski profesora, na temat nieodpowiedniego zachowania, braku odpowiedzialności i lekkomyślność–Nie pamiętam nic po dzwonki na lekcje eliksirów
—Naprawdę?!-krzyknął, a ta pokiwał potwierdzający głową–Spokojnie opowiem ci w skrócie. Syriuszowi udał się usiąść z tobą w jednak ławce. Cały czas próbował do ciebie zagadać, czy ci jakoś zaimponować-powiedział, a następnie zaśmiał się dźwięcznie, dziewczyna stwierdziła, że musiał wiedzieć,jaki jest powód dziwacznego zachowania Black'a–Więc gdy chciałaś wrzucić jakiś składnik, wyrwał ci go i samodzielnie wrzucił do kotła. Nic się nie stało, lecz gdy Slugchorm sprawdzał wasz eliksir wybuch mu on w twarz-kontynuował i na samo wspomnienie twarzy profesora w gęstej i ciemnej cieczy uśmiechną się szeroko–Potem wszystko działo się dość szybko wykład profesora o waszym braku odpowiedzialności. Tego co się potem stało są różne wersje. Jednak ja wierzę, tak jak większość obecnych, że Łapa przewrócił palnik, który podpalił twój zeszyt a od niego zaczęła się palić ławka-odrzekł, a Jane poczuła jak dostaje skurczu żołądka. Czyżby znów straciła kontrolę, czyżby ją poniosło. Będzie musiała pogadać z Dambledor'em–Później były krzyki i ucieczka, podobno walnęłaś głową o ławkę i zemdlałaś. Ale chwilę potem pożar ugasił profesor, a ty na szczęście masz tylko poparzony bark i obojczyk-załączył opowieść

–––––––——Po lekcji————–––––

Bliźniaczka James'a właśnie kończyła jeść kolację. Była w wyśmienitym humorze, ponieważ nie spotkała już tego Pchlarza zwanego Syriuszem  Oberonem "Łapą" III i na dodatek została zwolniona z szlabanu u McSztywnej. Przez całą kolację rozmawiała z Reachel. Gadała o jej zainteresowaniach i innych duperelkach. No oczywiście nie zabrakło tematu chłopców. Niestety nasza bohaterka nie dowiedziała się tego czego oczekiwała.

Miała nadzieję dostać informacje o tym, kto zawrócił w głowie jej współlokatorce. Chciała zeswatać swoją przyjaciółkę z pierwszym lepszym typkiem, który był na Wielkiej Sali. Dlaczego? Od zawsze w Drumstrangu pomagała chłopakom znalezieniem sobie dziewczyny bądź chłopaka. Dawała rady. Pamiętała jak w pewne wakacie, które spędzała u Max'a zeswatała wszystkich znajomych. Nawet jednemu z jej najlepszych przyjaciół znalazła chłopaka...

Jej rozmyślania przerwała nagła ciemność przed jej oczami. Wystraszyła się lecz gdy usłyszała dobrze znany głos wróciła do stanu spokoju.

—Zgadnij kto to?
—No nie wiem. Czyżby ruda kitka zaszczyciła mnie obecnością-zaśmiała się gdy Max odsłonił jej oczy. Pamiętała jak wymyślał to przezwisko dla beki. Po tym jak zostali animagami, a Grod zmienił się w rudego lisa.
—Mam pytanie Łapciu-też powiedział jej przezwiskiem. Ona zmieniała się w ogromnego srebrnego wilka.
—Słucham
—Czy chciała byś dziś wpaść do nas do PWG* na imprezę-zapytał z cwanym uśmiechem. Bo wiedział, że jego przyjaciółka nie opuści imprezy, a ta natomiast zrobiła naburmuszona minę
—Za kogo ty mnie masz, jakąś imprezowiczkę. Oczywiście, że przyjdę-zaśmiała się z jego miny, po krótkiej przerwie dodała i pogroziła mu palcem–Ale  moją buntowniczka idzie z mną-powiedziała obejmując ramieniem 
Reachel.
—Zgoda, bądźcie na 19:30-odrzekł i wyszedł z Wielkiej Sali.

Po kolacji gdy miała iść do dormitorium zatrzymał ją dyrektor. Nie zdziwiła się jego widokiem i wiedział co o dniem chce. Ale tak jak należy zapytała z uśmiechem:"Słucham?"
—Droga Jane. Chyba wierz, dlaczego cię zatrzymałem-powiedział na co ta kiwnęła głową–Chciałbym abyś przyszła do mnie jutro po lekcjach-zakończył i odszedł w stronę swojego gabinetu. Szykuje się ciekawa rozmowa.

Jest kolejny. Wiem że nie wniósł zbyt wiele, ale ważne że jest. Dłuższy od poprzedniego ma 900 słów.
Buziaki( ˘ ³˘)♥( ˘ ³˘)♥

PWG-pokój wspólny gryffindor'u

Pamiętasz...| HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz