Huncwoci siedzieli w PWG i kończyli przygotowania do imprezy, jeśli tak można nazwać popijanie piwa kremowego i machanie różczką by ustawić stół czy przekąski. Specialnie nie poszli na kolację, aby móc bez problemu wejść do kuchni. Poprosili skrzaty o przekąski m.in chipsy, kanapki i zapiekanki. Dodatkowo na stole stały butelki ognistej i piwa karmelowego, a w rogu pokoju ustawiono wielki głośnik.
Syriusz zastanawiał się jak poderwać Hood, bo ta nie zwracała na niego uwagi, przez co jeszcze bardziej go intrygowała. Nie była jak inne dziewczyny lecące na wygląd czy popularność, nie pchała się jak reszta do jego łóżka, czy też wydawała mu się równie piękna co inteligentna. Musiał jeszcze ją przeprosić za to wydarzenie na eliksirach, wiedział, że to jego wina i z trudem musiał się do tego przyznać. Ta myśl ledwo mu przechodziła przez głowę, a co dopiero na głos.
W tym szumie panującym w pomieszczeniu z coraz większą ilością osób, rozbłysł się błękitny blask, najpierw była to smuga, która stawała się coraz większa i większa, aż nabrała kształt wielkiej i pięknej wilczycy. Był to patronu, Max od razu do niego podbiegł aż z drugiego końca pomieszczenia. Huncwoci patrzyli na to zjawisko z zaciekawieniem i podziwem, pamiętali jak starali się nauczyć tego zaklęcia, zajęło im to ok. trzech miesięcy, nie wiedzieli, że ktoś obecny w Hogwarcie, oprócz nauczycieli i uczniów po zdaniu SUM'ów potrafi go wyczarować. Po PWG zaczęły rozbrzmiewać szepty i plotki, a potem wilki zabrzmiał ludzkim tonem, który z koniś Huncwoci kojarzyli:"Ty cholerny idioto, ty ruda pało, zaprosiłeś nas na impreza,a hasła do wieży nie raczyłeś podać, ani wyjść z nami by nam otworzyć. Jeśli nie przyjdziesz tu za pięć minut, lub nie otworzysz nam drzwi przysięgam, że zginiesz w wielkich męczarniach i agonii". Max na te słowa walną się w czoło i cicho zaśmiał a potem podszedł do drzwi na których widniała Gruba Dama i otworzył je. Do pokoju weszła dwójka dziewczyn i to nie byle jakich, były one z Hufelepuff.
Jako pierwsza weszła Reachel Drem, była ubrana w białą bluzę z kapturem i z długim rękawem posiadającą duży czarny napis:''Just do it later", do tego czarną rozkloszowaną spódnice za połowę uda i czarne glany, oczywiście w komplecie z mocnym makijażem. A zaraz za nią weszła Jane Hood, ona natomiast była ubrana w biały podkoszulek z pozmienianym logo Starbucksa i obcisłą kilku warstwową spódnice, do tego naszyjnik z księżycem i czarne wysokie trampki, była ona bez makijażu lub był tak delikatny, że nikt z płeć męskiej się nie zorientował. Szczerz mówiąc nie jednemu chłopakowi pociekła ślinka, albo oczy wypadły z orbit. Gdy Hood weszła patronu znikną, większa ilość ludzie będących w PWG zaczęła się domyślać, że to ona.
-Ty to naprawdę jesteś rudy, powinnam ci skopać te twoje dupsko, ale żal mi nowych trampków-powiedziała trzęsąc nim w każdą możliwą stronę. Po chwili puściła jego barki i stanęła dwa kroki przed nim z miną mściciela i rzekła-Teraz sobie myślę, że szkoda że nie wzięłam szpilek to bym ci je w tę twoją dupę wsadziła
-Też miło mi cie widzieć-odpowiedział i ją przytulił, po czym dostał z łokcia w żebra i uwolnił Jane z uścisku-Ałł
-Uważam tą imprezę za otwartą!-krzyk Hood rozniósł się po całym pokoju i nie zwracając na stęki przyjaciela odeszła ona do Reachel.
W czasie tej rozmowy grupka chłopaków, znanych w szkole jako Huncwotów. Dyskutowali oni na temat bliźniaczki Jamesa o której on nie wiedział, tak samo jak praktycznie nikt w Szkole Magi i Czarodziejstwa, oprócz samego Dumbledora.
-Myślicie, że skąd umie to zaklęcie?-zapytał Remus, a widząc miny chłopaków z takim samym zdziwieniem co jego westchnął i pokręcił głową
-Ja tam zauważyłem, że ma w patronie psa-powiedział i spojrzał znacząco na Blacka-Może jednak dasz radę wypełnić to wyzwanie
-Ty to jednak jesteś Łosiem, to nie był pies tylko wilk i to nie jakiś zwykły. Czytałem książki o tych stworzeniach i to była Alfa watahy. A damska Alfa zdarza się bardzo rzadko-opowiadał z wielkim przejęciem Lunatyk
-Pies czy wilk i tak będzie moja-powiedział peny siebie Syriusz-Ruszam na podboje-dodał i poszedł w stronę baru, a potem do Jane Hood
-Nie uda mu się-powiedział Remus
-Ale będziemy mogli się pośmiać-powiedział Jams, a Remus musiał mu przyznać racie. Zawsze nieźle się bawili gdy trzeci z nich podrywał dziewczynę, niezależnie czy mu się to udawało czy nie. Choć najczęściej nie musiał się za bardzo starać.
CZYTASZ
Pamiętasz...| Huncwoci
Fanfiction"Rodzina najważniejsza część życia dziecka" a jak zostanie ona komuś perfidnie odebrana. Wszyscy znacie Jamesa Pottera. Hócwote, żartownisia, gracza w Quidditcha, szalenie zakochanego w Lily Evans. Ale czy znacie.. albo czy słyszeliście o Jane Pott...