2. Zabawa w chowanego, czyli poważna rozmowa.

694 84 133
                                    

Litwa przesiedziałby do wieczora, leżąc i nic nie robiąc, ale jego uwagę od tego odwróciło skrzypnięcie drzwi pokoju. Skierował wzrok ku nim. Zza nich wychylił głowę Łotwa.

- Hej, Litwa. - powiedział cicho.

- Wchodź do pokoju, jeżeli czegoś chcesz. - rzekł Laurinaitis - Nie bój się, jakby zaraz spod łóżka miał wyskoczyć pijany Rosja.

Oboje uśmiechnęli się, a Łotwa w końcu zdecydował się wejść do pokoju i zamknąć za sobą drzwi. Wtedy zadał tak niespodziewane pytanie, że Taurys nie wiedział, co ma zrobić.

- Pobawisz się ze mną w chowanego? Pytałem Estonii, ale on stwierdził, że Nie jesteśmy już dziećmi i powinniśmy zachowywać się dojrzale. Ty na pewno się zgodzisz. Litwa, proszę! Nudzi mi się tak bardzo i nie mam co robić...

Litwa pomyślał, że z początku chciał powiedzieć to samo, co jego poprzednik. Ale jeżeli on mu już odmówił, a Łotwa miał teraz ogromną nadzieję, że Laurinaitis się zgodzi, nie mógł tego powiedzieć. Z drugiej strony chciał pokazać Estonii, jak powinien się zachować. Powiedział więc:

- Oczywiście, że tak, Łotwo. Co ten Estonia ma w głowie, że się nie zgodził? Nieładnie, nieładnie z jego strony.

Na początek Taurys był szukającym i liczył do pięćdziesięciu, kiedy Łotwa próbował znaleźć kryjówki z tym ogromnym domu.

Raz, dwa, trzy...

Nie raz, tylko jeden, Liciek.

Opuścił dłonie z oczu. Czy naprawdę zawsze musi tak być? Zdążył już się upewnić, że z Polską wszystko będzie dobrze i się uśmiechnąć, a nagle coś takiego. Czy to nie jakaś fobia? Istnieje taka, przez którą cały czas myśli się o tym, że bliskiej nam osobie coś się stanie?

Bo Litwa właśnie o tym pomyślał. Spróbował jednak odgonić te myśli i uwierzyć w to, że nic się przecież nie stanie, że w przypadku Feliksa jest to zachowanie zrozumiałe. Taurys powinien wreszcie zacząć to rozumieć, przyswoić do siebie i się dostosować do tego, nie zamartwiać się, bo dla jego przyjaciela to denerwujące, bo chciałby, aby traktowano go normalnie.

Przez ten moment zapomniał o Łotwie. Zaraz jednak szybko sobie o nim przypomniał i zaczął liczyć od dwudziestu wzwyż. Doszedłszy do pięćdziesięciu, zawołał Szukam! i wyszedł z pokoju. Pierwszy raz bawił się w tym ogromnym domu w tę zabawę. Łotysz znał go bardziej niż on, prawdopodobnie wiedział o wszystkich kryjówkach w nim ukrytych. Laurinaitis nie spodziewał się tego, gdzie ten chłopak mógł się skryć. Dane mu więc było obejść calutki dom, być może nawet kilka razy.

Westchnął ze zrezygnowaniem i zszedł po schodach na dół. Na tym piętrze nie mógł się schować, bo byłoby to przecież zbyt oczywiste, a na wyższe by nie wszedł, bo nikt tam raczej się nie zapuszcza i w jego pokojach leżą same starocie, a on jest strachliwy, więc nie byłoby to do niego podobne. W sumie, to trochę głupio mu było wchodzić do pierwszych lepszych pokoi - w każdym z nich mógłby ktoś przecież być, na przykład Rosja. Żałował teraz tego, że się zgodził na tę zabawę w chowanego. Ale skoro już tak wyszło, że najpierw zrobił, a dopiero potem dokładniej pomyślał, nie może już decyzji zmienić.

Łotwa nie mógł też pójść do tych najoczywistszych miejsc, takich jak kuchnia czy jadalnia, jego własny pokój także odpada. Litwa podszedł więc do pierwszych drzwi, za którymi nigdy nie był, zapukał w nie, aby się upewnić, czy nikogo za nimi nie ma. Nikt się nie odezwał, uchylił zatem lekko drzwi i zaświecił światło w pokoju. Po wystroju i umeblowaniu doszedł do wniosku, że to pokój gościnny. Otworzył szafę - pusta pustka. Zamknął ją z powrotem. Pod łóżkiem też nic nie było ( nie wliczając kurzu, przez który Litwina napadł atak kichania ).

| Salutuj, Liciu 2 | Hetalia | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz