Litwa spadał i spadał, a do jego oczu cisnęły się łzy, powodowane żalem. Było mu tak bardzo przykro. Jak można zniszczyć już wszystko na początku? Głupota! Zachował się nadzwyczaj nieodpowiedzialnie.
To pod wpływem emocji. Tak się wtedy cieszył, że w tym podekscytowaniu zapomniał, jak powinien się zachować, że musiał być spokojny i skupiony, aby wszystko poszło dobrze.
Uczymy się na swoich błędach. Następnym razem pójdzie lepiej. Nie wolno się poddawać już po pierwszej nieudanej próbie, kiedy możemy się podjąć jeszcze wielu prób. Podczas pierwszego razu zdobywa się doświadczenie, wiemy już, co poszło źle i myślimy, co zrobić, aby to się nie powtórzyło. I czujesz, że musi się udać. Każdy ma w sobie tyle sił, aby zakończyło się to powodzeniem. Tak naprawdę nikt z nas nie jest słaby.
Po prostu tak myślimy, a to w końcu przezwycięża wiarę w nasze możliwości.
Jeżeli my nie uwierzymy w zwycięstwo, ono nie nadejdzie. Wygrana po prostu pomyśli, że jej nie chcemy.
Jeżeli naprawdę nie uwierzymy w powodzenie misji, nie ma sensu podejmowanie się jej. Nadejdą tylko straty. Jak zakończyłoby się powstanie, których dowódcy nie mieliby nadziei na powodzenie?
Czasem mamy jakiś ważny cel. Wtedy w naszej głowie krąży głos, mówiący, że nie możemy się poddać. Dodający nam odwagi i otuchy. Dlaczego niektórzy go nie słuchają?
Taurys przyłożył dłonie do uszu.
Kiedy mamy jakiś ważny cel powtarzamy sobie na głos sami: Dasz radę! Robimy to tak pewnie, chcąc siebie przekonać tymi prostymi słowami. Dlaczego niektórym nie przejdą one przez gardło?
Taurys zacisnął usta.
Kiedy mamy jakiś ważny cel widzimy nasze powodzenie przed oczami. Jako tak realne, że nie sposób pomyśleć, że to jedynie wymysł, twór wyobraźni. Dlaczego niektórzy udają, że zostali oślepieni?
Taurys zamknął oczy.
Te trzy rzeczy jest tak łatwo wykonać. Jeżeli się postaramy to naprawdę nie sprawiają one trudności. Starczy wierzyć w swoje siły. Może dla niektórych brzmi to jak skomplikowane, ale takie nie jest. Nie można się od razu załamywać.
Jak Polska. Przecież on się nie poddawał. Dawał z siebie wszystko. Walczył o swoje. Nie dał sobą cały czas pomiatać. Nie dał sobie wmówić, że jest słaby. Aż do samego końca. Swoim cudownym powstaniem udowodnił, że wiara czyni cuda, że to się udaje.
On, dla którego do tego czasu Laurinaitis był wzorem do naśladowania. Teraz nadszedł czas na odwrócenie ról.
Tylko, że Litwa nie wierzył, że to mogłoby się stać. Zdążył już wypuścić z oczu pierwsze łzy. Czy to nie oznaka poddania się i... słabości?
W końcu upadł na ziemię. Czystą, suchą ziemię, obrośniętą bujną trawą, spomiędzy której małe fioletowe kwiatki wychylały swoje łebki do słońca. Otarł oczy, po czym je otworzył, aby dowiedzieć się, gdzie jest. Puste pole. Obrócił się na prawo, na lewo. Pusto. Odwrócił się w drugą stronę.
To przecież Słonecznikowe Wzgórze! Niedużo oddalone od jego położenia. Z tego miejsca dało się zauważyć ogromną ilość słoneczników i dąb obok nich. Jak powiedział tamten Rosja, nie przeniósł się w czasie daleko. To drugi tydzień września. Wciąż więc Taurys był małym chłopcem.
Pamiętał, że za pierwszym razem trafił tutaj, bo zgubił się w okolicy. Wyszedł ze swojego domu, bo poszedł szukać leśnych jagód, ale zapomniał koszyczka. Jego palce były więc różowe od soku jeżyn. Wtedy znikąd usłyszał, że ktoś woła jego imię. Był to Feliks.
CZYTASZ
| Salutuj, Liciu 2 | Hetalia | ZAKOŃCZONE |
FanfictionPo tych wydarzeniach, które wydarzyły się w części pierwszej, Litwa i Polska na nowo zostają najlepszymi przyjaciółmi. Feliks jednak częściej choruje, przez co często musi opiekować się nim Czechy. Litwa obwinia siebie za to wszystko, płacze po noca...