Rosję ucieszył wybór Litwy. Nie okazywał tego po sobie jakoś bardzo. Nie chciał, aby Taurys teraz zrezygnował. Co by wtedy zrobił? Miał nadzieję, że wszystko dalej już dobrze się potoczy. Chciał dla Polski dobrze. Kochał go i nie mógł już dłużej patrzeć na to, jak cierpi.
Dla Litwy było to nie do pojęcia. To, że Ivan pragnie, aby z Feliksem było już wszystko dobrze. Sam doprowadził do jego śmierci. Gdyby do tego nie doszło, nie potrzeba by było tego kombinowania teraz. Sam miał też złe przeczucia co do cofnięcia w czasie. Jak to miałoby się udać? Zgodził się dlatego, że naprawdę źle było mu słuchać przyjaciela, mówiącego przez sen słowa, przez które łzy same nabierają się do oczu.
Nogi miał jak z waty - ledwo stawiał kroki. Ivan zaprowadził go na wyższe piętro - tam, gdzie nikt wcześniej nie odważył się wchodzić. Schody skrzypiały im pod nogami. Laurinaitis czuł chłód na swoich bosych stopach - im wyżej wchodzili, tym bardziej podłoże robiło się zimne, a chłodny podmuch lekkiego wiatru wlatywał na jego twarz, rozdmuchując kosmyki jego brązowych włosów. Zupełnie, jakby wspinali się na szczyt góry.
Wspięli się w końcu na samą górę schodów. Pomieszczenie się tam znajdujące było duże, bardzo duże. Można by powiedzieć, że pełniło ono rolę strychu - znajdowało się w nim wiele kartonów, szafek i pudełek. Jedynym jego oświetleniem był księżyc, odrobinę zasłoniony teraz przez chmury. Źródłem chłodu był wiatr, który ze świstem wypraszał się do wnętrza domu przez duże, teraz uchylone, okna. Litwą aż wstrząsnęło przez to zimno. Objął sam siebie rękami, aby zatrzymać w sobie ciepło, patrząc wyczekująco na Braginskiego.
Rosja jakby zupełnie nie zauważył tego, że jego towarzyszowi jest zimno i nie przejmował się otwartymi oknami - on zresztą tego zimna nie odczuwał. Stał chwilę w miejscu. Westchnął głęboko. Miał w sobie to dziwne uczucie podekscytowania, jakby coś mocno ścisnęło go w brzuchu i nie chciało puścić aż do momentu, w którym miało być już po wszystkim. Wreszcie ruszył się z miejsca i poszedł w kierunku czegoś, co okryte było ciemnym materiałem, przez co do tego czasu Taurys nie był w stanie tego zauważyć.
Ivan wziął to coś w swoje ręce - widocznie nie było ciężkie ( albo to po prostu Rosjanin był silny ), bo bez problemu przeniósł to na środek pokoju. Odrzucił płachtę na bok. Oczom Litwy ukazało się coś w rodzaju ramy. Ogromnej, czarnej, stojącej ramy. Więc to jest tym, co miało cofnąć go w czasie? Co prawda, wyobrażał to sobie odrobinę inaczej, ale nie miało to teraz większego znaczenia.
Rosja odwrócił głowę ku Litwinowi.
- Czy jesteś gotowy? - zapytał.
Laurinaitis skinął głową, cóż innego miał robić. Widać było jednak po nim, że jest przestraszony, cały się trzęsie. Że mimo wszystko nie jest pewny swoich wyborów. Ivan to zauważył. Podszedł do niego i objął ramieniem.
- Nie bójcie się. - powiedział - Postaram się, aby wszystko poszło po naszej myśli. Przecież wiecie, że skoro robię to ze względu na Feliksa, nie chcę, aby zakończyło się to niepowodzeniem. - chwila ciszy, podczas której Litwa spuścił głowę - Będę czuwał nad tym wszystkim, co będziecie robili. Nie ma czym się martwić. Da?
Taurys znowu pokiwał głową, tym razem pewniej. Chciał teraz coś powiedzieć, ale stwierdził, że to i tak nic nie wniesie. Nie odezwał się ani słowem, tylko znowu popatrzył na Rosję, wyczekując słów, które wyjaśnią mu, co ma robić. Ten poklepał go pokrzepiająco po plecach i odszedłszy od niego, stanął obok ramy. Laurinaitis podążał za nim wzrokiem, wciąż czekając na wyjaśnienia.
- Wszystko już przygotowałem. Wystarczy, że teraz przejdziecie przez ramę. - odpowiedział wreszcie Braginski - Chodźcie, chodźcie. - zachęcił gestem ręki.
CZYTASZ
| Salutuj, Liciu 2 | Hetalia | ZAKOŃCZONE |
FanfictionPo tych wydarzeniach, które wydarzyły się w części pierwszej, Litwa i Polska na nowo zostają najlepszymi przyjaciółmi. Feliks jednak częściej choruje, przez co często musi opiekować się nim Czechy. Litwa obwinia siebie za to wszystko, płacze po noca...