10. Sprawa czajnika, czyli Litwa w końcu się śmieje.

329 52 21
                                    

Tym razem Litwa spadał jeszcze dłużej niż ostatnio. Nie zwracał na to jednak większej uwagi, bo po prostu go to nie interesowało. Z jego oczu wciąż spływały łzy, ale nie mógł ich zetrzeć - dziwnie gęste nagle powietrze uniemożliwiało mu każdy, choćby najmniejszy, ruch. Wciąż czuł na swym delikatnym policzku dłoń Rosji. Piekł go on niemiłosiernie, ból był to ogromny. Poczerwieniał okropnie, zupełnie jakby był bardzo zarumieniony, co zbyt było widoczne na jego jasnej cerze.

Dlaczego został uderzony? Nie zrobił nic złego. Miał rację w swoich słowach, za które właśnie mu się dostało. Tyle że on, Taurys, sam już sobie przyznał, że tej racji nie ma.

Nie, nie myślał nawet o tym, czy ta racja naprawdę jest. Stwierdził to od razu po tym, kiedy został uderzony. Ivan nie uderzyłby go, gdyby miał rację. A że mówił źle, to otrzymał nagrodę za swoje okropne zachowanie. Przecież to Rosja włada tymi podróżami, tylko on może sprawiać, że Litwa będzie się przenosił w czasie, to on wybiera czasy, do których Laurinaitis się wybierze. Zatem wie, co robi. Gdyby sam nie wiedział, i on nie decydowałby się na to. Musiał być przecież gotowy, by zaproponować Taurysowi podróże. Musiał wymyślić plan, aby wszystko poszło dobrze...

On też przecież tego chciał, aby Polska był zdrowy.

W jakim innym niby celu miałby się tego podejmować?

Najlepiej już będzie, jeżeli Litwa będzie posłuszny, będzie trzymał się jego planów, bez sprzeciwów.

Litwo, dlaczego ulegasz tak łatwo?...

Po długim spadaniu zetknął się wreszcie z ziemią. Dokładniej nie ziemią, a podłogą. Upadł na nogi, chociaż ledwo się utrzymał. Podniósł wtedy głowę i otarł łzy, aby nikt nie mógł ich już zauważyć. Rozglądnął się wokoło, by zorientować się, gdzie go wysłało. Była to kuchnia.

Bardzo znajoma kuchnia.

Niestety, nie jego własna, w jego i Polski wcześniejszym domu, który powinien już stać na powierzchni ziemi, aby przyjaciele w nim mieszkali, a ta w domu Rosji.

Czyli wielkim prawdopodobieństwem jest to, że mieszka teraz w domu Braginskiego. W sumie, to się temu nie dziwił. Gdyby nie Feliks naprawdę mógł szybciej zostać zgarnięty przez Ivana. Łukasiewicz go przecież przed nim bronił i dbał o to, by nic mu nie zrobił.

Litwa stał tak i nie wiedział, co trzeba mu czynić. Upuścił głowę z powrotem.

- Och, towarzyszu Litwo. Czy ja aby czasem nie kazałem wam przygotować herbaty?

Odwrócił się w stronę, z której dobiegał głos. Wiedział, że należy on do Rosji. Nie podniósł głowy, a nawet wzroku. Nie zdałoby mu się to na nic.

- Tak, już to robię. Przepraszam. - powiedział cicho Taurys, jako że jeszcze moment temu płakał.

Nigdy nie lubił wykonywać poleceń Ivana. Nie chciał robić za jego służącego, ale bał się temu przeciwstawić. Zwłaszcza teraz. Zdawało mu się, że młodszy Rosja jest niemniej okrutny od swojej starszej wersji. Nie podobało mu się to, że robi on z siebie jakiegoś króla świata i wszystkich sobie przyporządkowuje, ale nic z tym nie mógł uczynić.

- Cieszę się. - powiedział Braginski wesoło, po czym dodał ciszej, jakby sam do siebie - Najlepiej wita się gości herbatą. - i usiadł na krześle przy stole.

Litwa wziął do rąk czajnik, po czym przeniósł się w kierunku zlewu, aby napełnić go wodą. W tym czasie do kuchni weszła kolejna osoba, mówiąc:

- P-panie Rosjo... E-estonia już p-przygotował pokój...

Taurys wywnioskował po tym drżącym i piskliwym głosie, że to Łotwa. Faktycznie, kiedy był w tym wieku okropnie się jąkał. Ale wywnioskował też coś o wiele ważniejszego. Skoro mowa o jakimś pokoju i gościach znaczy, że ktoś naprawdę przyjdzie w odwiedziny. Coś podpowiadało mu, że może nim być nie kto inny, jak ten głupi Prusy... Nie chciałby tego, nie zniósłby chyba już jego towarzystwa. Nie miał chęci na niego w ogóle patrzeć, bo jego widok sprawiał, że aż w nim wrzało ze złości.

| Salutuj, Liciu 2 | Hetalia | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz