Ach, Moi Drodzy, pewnie chcielibyście wiedzieć, co dokładniej działo się u małego Polski, podczas podróży stresującego się Litwy! W sumie, to to bardzo dobrze, bo możemy odrobinę skupić się na tym, wokół którego to wszystko się obracało. Na tym, jak to on odczuwał te wydarzenia.
Ale nie, nie chodzi tu o tego Feliksa, który był już starszy, tego teraźniejszego, jak moglibyśmy to nazwać. Tamten Feliks spał sobie smacznie, bo na szczęście jego nocne nerwy się uspokoiły i mógł już śnić o bardziej przyjemnych sprawach.
Chodzi o tego, do którego przeniósł się Taurys. Tego, który aktualnie na Litwina był obrażony, chociaż ostatnio oni obydwaj podali sobie ręce w geście zgody.
Mały Łukasiewicz w ogóle się do niego nie odzywał. Pomiędzy nimi nie było nic. Po prostu się pogodzili, znali się - byli znajomymi, kolegami z jednej klasy. Denerwowało go więc to, kiedy jego najstarszy kuzyn, Rosja, popychał go ciągle w stronę Litwy, chciał, aby ze sobą rozmawiali i robił takie podobne rzeczy. Jakby po prostu nie mógł uszanować zdania swojego kuzyna! Nie chciał, to nie chciał. Nie można przecież narzucać komuś, z kim ma się przyjaźnić, a z kim nie.
A drugi kuzyn, Słowacja, jakby zupełnie zgadzał się ze zdaniem Ivana. No czemóż oni wszyscy się tak na tego Taurysa uwzięli? Jakby to była jakaś naprawdę ważna osoba, jak król czy Bóg.
Polska nie wiedział ( i nie chciał wiedzieć ) dlaczego temu całemu Litwie tak na nim zależy. Cały czas za nim biegał w szkole, nawet upychał się z nim do jednej ławki, chociaż Feliks nie wyraził na to zgody. Nie podobało mu się to, ale nie miał w sobie tyle odwagi, aby się temu sprzeciwić. Był bardzo nieśmiałym dzieckiem, które jakby tylko mogło, nie odzywałoby się wcale. Znosił więc jego towarzystwo.
Dzisiaj razem ze Słowacją siedział w swoim domku nad rzeką. Był to pierwszy weekend października. Pogoda nie wyglądała na przyjemną - deszcz padał od samego rana, przez co wszędzie pojawiło się błoto, było bardzo zimno i ogólnie wyglądało na to, że zanosi się na burzę. Nikt więc nie miał zamiaru wychodzić na podwórko, kiedy można było pozostać w ciepłym i bezpiecznym domu.
Dwaj kuzyni bawili się w chowanego. Młodszy się chował, a starszy szukał, jak to często bywało. Bawili się w tę zabawę już chyba szósty raz z rzędu, ale Feliksowi jeszcze się nie znudziła - ważne, że miał jakieś zajęcie i mimo tego, że już pięć razy został odszukany w bardzo krótkim czasie, nie nudziło mu się to.
Tym razem Polska postanowił schować się w szafie. Nigdy nie używał jej jako kryjówki, by wydawała mu się ona miejscem zbyt oczywistym na schowanie się. Tego więc Jakub także spodziewać się nie będzie. Tym razem tak szybko go nie znajdzie!
Zatem gdy tylko Słowacja zaczął liczyć, pobiegł do swojego pokoju i wszedł do szafy, trzaskając jej drzwiami tak mocno, że aż jakieś ubrania spadły z wieszaka na jego głowę. Zaśmiał się cichutko. Przecież to sprawi, że nawet, kiedy tamten otworzy szafę, nie zauważy go!
Gdy usłyszał wesołe Szukam!, sam zamknął sobie usta dłonią, aby czegoś czasem przypadkowo nie powiedzieć albo się nie zaśmiać.
Zaraz jednak do jego uszu doszły kroki, których właściciel wszedł do feliksowego pokoiku. Feliks aż wstrzymał oddech, jakby myślał, że to odpędzi Jakuba z pokoju. Przez chwilę nawet zdawało mu się, że te kroki głuchną, cichną. Uśmiechnął się, jakby czując swoje zwycięstwo.
Drzwi szafy jednak się uchyliły, po czym ktoś bardzo szybkim ruchem zgarnął materiał z głowy Łukasiewicza, wołając:
- A mam cię!
Polska zaśmiał się głośno, widząc uśmiechniętego kuzyna, patrzącego na niego.
- Kuba! Jak ty to robisz? - zapytał Feliks, mając na myśli niesamowitą umiejętność znajdywania Słowacji.
CZYTASZ
| Salutuj, Liciu 2 | Hetalia | ZAKOŃCZONE |
ФанфикPo tych wydarzeniach, które wydarzyły się w części pierwszej, Litwa i Polska na nowo zostają najlepszymi przyjaciółmi. Feliks jednak częściej choruje, przez co często musi opiekować się nim Czechy. Litwa obwinia siebie za to wszystko, płacze po noca...