9. Nagroda za okropne zachowanie, czyli coś jest nie tak.

372 59 60
                                    

Zachowanie Rosji zdenerwowało i zdziwiło Litwę jednocześnie. Nie był pewny co do tego, co ono miało oznaczać, ale wiedział, że było ono bardzo głupie. Jak on w ogóle śmiał się tak zachować?

Był pewien, że Ivan zmienił się już całkowicie, zrozumiał swój błąd i będzie zależało mu na tym, aby i Taurys wyciągnął z tychże podróży w czasie pewne korzyści. A tu, bęc! Coś takiego! I jeszcze nazywa troskę Litwy o przyjaźń z Polską samolubstwem!

Ale Taurysa nie denerwowała jedynie ta sprawa. Doprowadziło go do złości też to, że Rosja posłał go dalej w te całe podróże. Najpierw narzekał na to, jaki to Laurinaitis nie jest samolubny, bo chce dalej podróżować , aby odzyskać swoją przyjaźń z Feliksem, a kiedy Litwa zadecydował, że dla dobra i zdrowia Polski może sobie to odpuścić, nagle zmienił zdanie i nie zważając na protest Litwy, posłał go dalej w podróż. Cóż to ma oznaczać?

Nie wspominając już o tym, jaki wtedy Braginski stał się taki zmieszany... Zupełnie, jakby nie tego się spodziewał, jakby to nie było zapisane w jego scenariuszu. Skoro coś mu się nie podoba, to dlaczego nie podjął się tych podróży sam? Wtedy na pewno wszystko poszłoby po jego myśli. Zresztą, to z jego winy biedny Feliks cierpiał, więc sam powinien to naprawiać, nie Litwa, który się nic przecież do tego nie przyczynił.

Nie podobało mu się to. Ani trochę mu się to nie podobało.

I na cóż on się wtedy na to zgadzał? Na cóż? Co mu to teraz przyniosło? Nic przyjemnego.

Znienawidził cofanie się w czasie. Nie tego oczekiwał. To rzecz zbyt trudna, aby on, słaby i zupełnie bezbronny Litwa, mógł bez problemu unieść jej ciężar. A myślał, że to takie proste! Myślał, że będzie to przyjemne, a przyjemne rzeczy nie powinny przecież sprawiać trudności. Jak bardzo się mylił!

Ale skąd miał to wiedzieć? Nie znał się na tym.

Zastanawiał się już tylko, ile ten proces jeszcze potrwa i kiedy znów ujrzy Rosję. Musiał z nim porozmawiać i wyjaśnić kilka spraw. Ostatnim razem nie miał wystarczająco czasu.

Pomyśleć, że jeszcze kilak chwil temu Litwa uśmiechał się, a to wszystko go cieszyło. Niewyobrażalne, jak jedno zdarzenie może wpłynąć na emocje człowieka, sprawić, by uległy całkowitej zmianie. Być może brzmi to tak, że dla niektórych może się to wydać aż nieprawdziwe. Ale tak już jest i każdy musi się kiedyś przekonać o tym sam, na swej skórze, podczas pisania swej własnej historii.

Taurys upadł na ziemię - tym razem nie był skupiony na dokładnym wylądowaniu. Zresztą, straciło to dla niego znaczenie. Po co ma się starać, skoro i tak wychodzi na to, że nie liczą się jego starania, a wybory Rosji? Tak, to właśnie o tym teraz pomyślał.

Kto wie, może to prawda?

Znowu stał przed tym samym domkiem, obok którego przepływała ta sama rzeczka. Znowu dom Polski. Ciekawe, cóż teraz go tutaj sprowadziło... Jakie zdarzenie. Który jest dzień, który rok. Wiedział, że pewnie był to lipiec lub sierpień, bo było bardzo gorąco... Zastanowił się przez chwilę, co trzeba mu czynić.

Odwrócił się, chcąc się rozejrzeć. Może gdzieś skrywa się podpowiedź?

Nic.

Czyli co?

- Co to ma oznaczać? - mruknął sam do siebie.

No pięknie. Na naprawdę mądry pomysł wpadł Ivan. Skąd Taurys ma wiedzieć, co ma robić? Mógłby mu chociaż coś powiedzieć, kiedy rozmawiali ze sobą ostatnim razem, a nie tylko na niego krzyczeć.

Dopiero kiedy spuścił głowę, zauważył stojące sobie na trawie czerwone pudełko owinięte białą wstążką. Nie było to pudło rozmiarów dużych, ale nie było też na tyle małe, że bez problemu zmieściłoby się na dwóch dłoniach.

| Salutuj, Liciu 2 | Hetalia | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz