Rozdział Pierwszy

3.2K 91 124
                                    

Siedzenie samemu w domu zawsze przyprawia kogoś o dziwnie emocje. Niektórzy czują niepokój, niektórzy pełen komfort.

- Biedronka I Czarny Kot znowu ocalili Paryż! - Telewizja, bądź radio to coś, co musiało grać praktycznie cały czas. Y/N musiała mieć świadomość, że nie jest sama. Kanał informacyjny idealnie działał na jej poirytowanie. Nawet nie wie czemu słuchała paplaniny prezenterki.

- Znów słuchasz tego co mówi? Popadniesz w jakieś paranoje żyjąc tylko wiadomościami ze świata.

Ściszyła radio nie odrywając wzroku od Longga. Kwami to dostała od jej mamy, gdy jeszcze żyła. Przechodzi z pokolenia na pokolenie odkąd pamięta. Nie wiedziała jak, ale gdy przyszła tylko pora na jej ramieniu pojawił się tak jakby tatuaż. To właśnie za jego sprawą jest przekazywane miraculum. A bardziej to magiczny tatuaż nim jest. Nie idzie go zmyć, zdrapać, usunąć za pomocą operacji. Tatuaż i tak by przeszedł na nowe miejsce.

- Masz swoją upragnioną ciszę. Zadowolony?

- Młoda damo, chcę dobrze. Wiesz o tym. - Uśmiechnął się delikatnie, siadając jej na ramieniu.

- Ta, jak zwykle. W lodówce masz jeszcze arbuza jakbyś chciał. Ja idę się przygotować do snu. - Longg od razu przeleciał przez drzwiczki lodówki, gdy Y/N kierowała się do swojej łazienki.

Czuła jak ciepława woda spływa wraz z problemami dzisiejszego dnia, choć dziś nie miała ich teoretycznie wcale. Wszystkie przemyślenia popłynęły wraz z wodą. Po paru chwilach wyszła zakryta białym ręcznikiem. Wróciła się po swój podkoszulek i spodenki. Znów ruszyła do łazienki, by się przebrać i umyć zęby. Zwykłe wieczorne czynności.

Wyszła z ciepłego pomieszczenia, rozglądając się po swoim (color) pokoju. Wzrokiem odnalazła siedzącego na biurku Longga.

- Patrol? - Uśmiechnęła się szeroko, widząc poirytowany wzrok jej kwami.

- Dzisiaj nie jest nasza kolej. Zostawmy tę robotę tym, którym sen nie miły.

- Oj tam, być może na coś się przydamy. Proszę Cię. Nie więcej niż godzina. - Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.

- Mimo wszystko szanuję, że pytasz mnie się o pozwolenie na przemianę. Nie każdy tak potrafi. No dobrze, świeże powietrze dobrze nam zrobi. Dotlenisz się po całym dniu siedzenia w domu. - Teraz to ona spojrzała na niego z irytacją. Wypowiedziała dobrze znaną formułę i po chwili stała w kostiumie.

Otworzyła okno, by po chwili odbić się od niego na dach sąsiada. Zaczęła biegać po dachach, jakby nie robiła tego od lat. A biegała zaledwie parę miesięcy temu.

Y/N nie ma częstej szansy pomagać bohaterom, przez okrutne zachowanie Biedronki.


Dziewczyna w stroju Biedronki nienawidziła Smoczycy. Nie podała powodu. Była dla niej chamska i sarkastyczna przy każdej jej chęci pomocy. W końcu Y/N trochę psychicznie się podłamała. Zaczęła rzadziej uczestniczyć w walkach ze złoczyńcami. Po każdej walce wracała najbardziej posiniaczona i obita. Płakała po nocach, powtarzając dzień w dzień to jaka jest bezużyteczna dla bohaterów, aż w końcu po długiej rozmowie z jej kwami przestała zwracać uwagę na słowa Biedronki.

Ona powoli wygasała z pozytywnych emocji. Nie mogła się do nikogo zwrócić, bo nikogo poza kwami nie miała. Stała się wobec bohaterów zimna.

Ale to tylko w walce.

Patrole miały to w sobie, że bohaterowie mogli usiąść na wysokościach i tylko się przyglądać (Jak jest potrzeba, zwalczać zło). Czasem nawet się wyciszyć.

Smoczyca nie mogła zapomnieć o drugim bohaterze. Niegdyś to on kończył tak jak Y/N po walkach. Trochę się cieszył, że awansował w oczach Biedronki na równego, a nie jej sługo - pomagiera do bicia i odwracania uwagi.

Uśmiechał się jak ona tylko żegnała się z uśmiechem podziękowania. Na drugą bohaterkę nigdy tak nie spojrzała. Smoczyca polubiła Czarnego Kota. Była poniekąd mu wdzięczna za to, że nie traktował jej jak wspominana już wiele razy Biedronka.

Y/N stanęła na dachu, przyglądając się tym zielonym jak jasny las kocim oczom. Patrzył na nią uważnie, czekając na jej ruch. Czym prędzej rzuciła się na dach, na którym siedział on.

- Mogę się dosiąść? - Spytała się prosto, mimo że już siadała obok niego. I tak tylko wpatrzony w ulice pokiwał głową. Nie chciał się odzywać. Cenił sobie ciszę, a przynajmniej to, że nikt nad uchem nie ględził mu co i jak ma robić. Uśmiechnęła się, patrząc w tą samą stronę co Czarny Kot.

- Pięknie tu, prawda? - Wskazała na prawię pustą uliczkę. Widok mieli na miejsce z jeziorkiem, od którego zaczynał odbijać się rozmazanie księżyć. Y/N czytała tylko o takich widokach, nigdy by nie pomyślała, że zobaczy go na własne oczy.

- Tak, masz rację. Z bliska jest tam jeszcze piękniej. - Do jego oczu wtrącił się przysłowiowy ''błysk''. Pamiętał jak w to samo miejsce przychodził z mamą, by posiedzieć na kocyku wśród kwiatów. Pochylił głowę do przodu by odtrącić to wspomnienie. Wrócił znów do obserwowania ulicy.

- Uwierzę Ci na słowo. Mogę zadać pytanie? - Spojrzała na niego słabym wzrokiem. Gdy spojrzał na nią wyczekująco, kontynuowała. - Dlaczego Biedronka aż tak bardzo mnie nienawidzi?

Usłyszała ciche westchnięcie z jego strony. Poruszyła ciężki temat? Miała prawo wiedzieć dlaczego jest tak traktowana.

- To nie jest opowieść na dziś. Powiem Ci innym razem, albo ona Ci powie. - Zawiesił wzrok na księżycu.

- Co masz dokładniej na myśli?

- Władca Ciem został już dawno pokonany, lecz wszystkie te przestępstwa tutaj... Jest tego za wiele. Biedronka nie mówi tego na głos, ale boi się. Widzę to po niej.

Y/N wstała i powoli chodziła po dachu wszystko sobie przetwarzając.

- Dziękuje Ci. Mimo wszystko mogłaby chociaż spróbować być milsza.- Już miała wracać się do swojego domu, gdy zatrzymał ją głos bohatera.

- Proszę. -Zaczął, też wstając. - Nie oceniaj jej pochopnie. Dużo przeszła i-

Nie było dane mu dokończyć.

- Każdy dużo przeszedł, to nie jest wymówka. Nikt pewnie nie ma kolorowo. Zdania o niej nie zmienię. Dla mnie jest - Zawiesiła się na chwilę, patrząc Czarnemu Kotu w oczy. - Istotą zimną. - I wróciła do siebie całkiem zmieszana. Jeszcze jak ma ostatnie krople szacunku do Biedronki, to niech Kot tego nie psuje.

A Adrien chciał dobrze. Biedronka po prostu ma problem z zaufaniem. Chociaż i on musi przyznać, że się zmieniła. Kiedyś była bardziej optymistyczna i kreatywna. Teraz podchodzi poważnie nawet do relacji z nim. A znali się przecież od lat.

W końcu i on wrócił do swojego domu. Blondyn będzie musiał teraz wymyślić jak ma do siebie przekonać dwie wspólniczki. W końcu może dojść do tego, że bohaterka z miraculum smoka zostania poddana takiej próbie przez Biedronkę, że jej nigdy już nie zobaczy.

Sama bohaterka nosząca czerwony strój w czarne kropki nie widziała problemu w swoim zachowaniu. Wydarzenia bliskie jej sercu to dla niej idealne wytłumaczenie. Ma prawo nie ufać jakiejś bohaterce, która nie wiadomo skąd ma miraculum. Sam mistrz mówił, że Ci którzy wiedzieli coś o zaginięciu miraculum smoka umarli ze starości. W końcu to było wieki temu. Teraz to gdy ona jest strażniczką, musi się mieć na baczności.

**

Wstawiam na próbę poprawiony rozdział z informacją, gdyż nikt nie spojrzał na nią, gdy jest wywieszona na mojej tablicy. Piszę tutaj z nadzieją, że dostanę odpowiedź. (Informacja jest w mediach)

Dajcie mi znać co myślicie o rodziale.

Shhh Hush now (Adrien x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz