Dzień pierwszy podróży nie należał do tych ciekawych. Przejeżdżając przez nawet najmniejsze ulice miasta, mogliśmy zauważyć ogromną panikę, która panowała wśród ludzi. Bardzo spora liczba osób upychala swoje samochody i ruszała w stronę bezpiecznych miejsc. Byli też tacy, którzy woleli zabarykadowac cały dom i tam zostać. Nie byłby to głupi pomysł, gdyby nie fakt, że faktycznie w innym mieście możemy wieść spokojne życie bez tych stworzeń.
- Zatrzymajmy się, muszę siusiu. - Alex spojrzała na mnie błagalnie.
- Problem ludzi z małym pęcherzem. - zasmialam się w stronę dziewczyny.
- Gdzieś tu powinna być stacja, zatrzymamy się tam.
Dziewczyna tylko kiwnela głowa, po czym wróciła do oglądania krajobrazu za oknem. Jacob jak to on, zasnął na tyłach samochodu. Nie wazne co by się działo, nie ważne że walczymy teraz o życie. On właśnie strzela sobie drzemkę.
Po kilku krótkich minutach, w końcu dotarliśmy do wyczekiwanej stacji. Na miejscu było kilka samochodów, które nie wydawały się być sprawne do jazdy. Z samochodu mogłam dostrzec krecacych się w panice ludzi, którzy wynosili ze stacji wszystko co się tylko dało.
- Radzę ci to szybko załatwić, myślę, że komuś może spodobać się nasze auto.
- Dosłownie minutka I jestem.
Gdy dziewczyna wybiegla z samochodu, od razu zalaczylam blokade. Widziałam, że niektórzy wręcz bili się nieswoje lecz działające samochody.
Ustawiłam swój samochód lekko za krzakami, aby zmniejszyć naszą widoczność. Myślę że dużo to nie pomogło, ponieważ ten mercedes nie należał do malutkich.
Czekając na czarnowłosą, spostrzeglam w lewym lusterku że nie tylko żywi potrzebuja czegoś ze stacji. Od mojej strony, wolnym krokiem wlekł się jeden z zombie. Siedziałam w samochodzie cicho, wiedziałam że gdy w utworze wokół siebie jakikolwiek szmer, on będzie mógł nas usłyszeć.
Tak jak myślałam, bez żadnego wahania zombiak przeszedł obok nas. Martwił mnie jednak fakt, iż Alex była wciąż w środku budynku. Przez chwilę miałam niemiłe scenariusze, których raczej nie chciałbym zobaczyć na żywo.
Przez chwilę oderwalam wzrok od kroczącej kreatury. Chciałam sprawdzić czy aby na pewno mamy w samochodzie nasza apteczke, która powinna znajdować się pod siedzeniem. Jest to nasza zapasowa apteczka, która co jak co, powinna znajdować się w każdym samochodzie.
Gdy wzrokiem wróciłam do okietku, który wcześniej obserwowalam ten zniknął. Wzruszylam ramionami myśląc, że ten podreptał w jakąś inną stronę.
Alex POV:
Szybkim krokiem wysiadłam z samochodu, kierując się w stronę toalety. Zwinnie ominelam kilkanaście osób, które potrafiły zabić się o samochód. W sumie im się nie dziwię, idź w taką apokalipse na pieszo - nie ma takiej opcji.
Wchodząca już do ubłogiej toalety, napotkałam na swojej drodze kobietę, która była w ciąży. Nie wygladała na zadowoloną, wręcz przeciwnie. Nie wygladała również na groźną.
- Przepraszam? Może jakoś pomóc? - zapytałam grzecznie, podchodząc do kobiety.
- Ja już nie wiem jak można mi pomóc w takim świecie. Auto nam nawaliło, nie mamy prowiantu. Nigdzie nie uciekniemy, jestem tylko ciężarem na mojego męża. - Kobieta zaczęła płakać, mocno płakać. I co ja mam zrobić w takiej sytuacji?
Po chwili przemyślenia, postanowiłam się odezwać.
- Pokieruje się Pani na zachód od stacjni. Dolsownie cały czas prosto, może jakieś 30 minut drogi. Tam znajdzie Pani z mężem wypożyczalnie samochodów, w której najprawdopodobnie zostało jeszcze kilka. Kluczyki są w każdym samochodzie pod siedzeniem pasażera, poradzicie sobie.
CZYTASZ
Dead Heart
Fanfiction《Gdzie wirus wydostaje się na świat, tworząc jedną, wielką apokalipsę zombie.》