•rozdział 5•

68 7 0
                                    

Zaleta dużego samochodu? Jego ogromna siła.

Z dość duża prędkością zaczęłam popychać samochody, które stały przede mną. Ludzie, tak jak facet, który martwił się o swój samochód, zaczęli rozjezdac się tak, abym mogła wyjechać. Oczywiście nie obyło się bez otarc na kilku autach. Spogladając w lusterko, zauważyłam że nie tylko ja skorzystałam z tego przejazdu. Ruszyło za mną jeszcze kilka aut, niestety nie każdemu udało się przejechać.

Dziura została zablokowana przez dwóch natrętów, którzy nieprawdopodobniej użyli zasady - kto pierwszy, ten lepszy. Samochody zablokowały przejazd, przez co reszta osób nie była w stanie przejechać. Co za pech.

Jadąc wzdłuż ulicy, kątem oka mogłam spostrzec kilka sylwetek. Można było się domyśleć, że ludzie zrezygnowali ze swoich aut i ruszyli biegiem przed siebie. Niestety nie każdemu się poszczęściło.

- Nie podoba mi się to wszystko. - Powiedział zniesmaczony sytuacją Jacob.

- Co masz na myśli? - Zapytałam zerkajac na chłopaka przez przednie lusterko.

- Dlaczego ludzie nie mogą chociaż raz posłuchać? Myślę, że gdyby ten stary dziad zrobił to, o co go prosiłas to wszyscy mogliby wyjechać.

- Wszyscy może i nie ale na pewno większość. - odpowiedziała czarnowłosa.

Chłopak jedynie przewrócił oczami, po czym wrócił do oglądania krajobrazu. Ja za to skupilam się na drodze.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt iż na naszej drodze pojawiła się drobna przeszkoda. Mianowicie rzeczka, tak rzeczka. Niby nic ale jednak. Jak mieliśmy przejechać tak dużym samochodem przez wąską rzeczke? Prędzej byśmy się zaklinowali. Na drogę również nie mogliśmy wjechać, ponieważ dalej wzdłuż autostrada ogrodzona była metalowymi poprzeczkami.

- Myślicie, że jest gdzieś niedaleko jakiś przejazd? - zapytałam przyjaciół zerkajac na nich.

- Czekaj, sprawdzę na mapie. - oznajmiła dziewczyna, wyjmując przy tym potrzebną nam mapę.

- Możemy spróbować pojechać wzdłuż rzeczki, mapa pokazuje drogę jakieś dziesięć kilometrów stąd.

- Nie tak daleko, jedziemy.

- W sumie to nie mamy innego wyboru, cofanie się nie było by dobrym pomysłem. - Alex lekko się zasmiala.

- Masz rację. - rowniez sie zaśmiałam.

Jadąc prąd rzeczki, natrafilismy na dwa zderzone samochody. Najprawdopodobniej do wypadku doszło bardzo niedawno, wydaje mi się że jeden z tych samochodów stał za mną w korku. Jak to jest możliwe że uderzyły w siebie na tak dużym polu? Nie ważne, muszę skupić się na drodze.

- Tam! - Alex wskazała palcem na mały mostek.

Nie był on zbyt duży I nie wyglądał na stabilny.

- Teraz trzymajcie kciuki, nie wygląda to na współczesny wynalazek.

Auto skierowałam na wprost mostku, po woli wjechałam na konstrukcję, która nie wydawała zbyt miłych dźwięków. Wszysycy zachowalismy spokój, myślę że gdyby Jacob podskoczył na tylnim siedzeniu to od razu runelibyśmy w dół.

Po chwili, która trwała wieczność, przedostalismy się na drugą stronę rzeczki.

- To było najdłuższe I najniebezpieczniejsze dwie minuty mojego życia. - Jacob złapał się za serce, wypuszczając z ust powietrze.

Po chwili oddechu ruszyliśmy w stronę, gdzie prowadził nas niewielki szlak.

Straciliśmy z oczu długą autostradę, z której udało nam się uciec, za to przed sobą spostrzeglismy kilka domów. Ucieszylismy się na ten widok, ponieważ a końcu będziemy mogli się zatrzymać. Gdy podjechalismy bliżej, zauważyliśmy dziwne napisy na domach.

Dead HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz