Nie wiedziałam do końca co mogło być teraz gorsze. To, że możemy ich spotkać ponownie czy to, że zostałyśmy kompletnie same w środku lasu. Tylko Ja, Alex i dwa plecaki z nią za dużym zapasem żywności. Zapowiada się całkiem nieźle.
Wyszlysmy z naszej kryjowki jakieś trzydzieści minut temu. Wydaje mi się, że baza chłopców jest daleko od nas, ponieważ poszłyśmy w zupełnie innym kierunku niż ona się znajdowała.
- Boże Kate, zwolnij.- usłyszałam za sobą głos dziewczyny. - bolą mnie nogi, nie chce mi się już iść.
W ramach protestu dziewczyna usiadła się na jednym z konarów.
- Alex, nie mamy czasu. Zaraz zrobi się ciemno A my jesteśmy wciąż w środku lasu. - spojrzalam na nia. - A do tego mamy tylko dwa noze do obrony. Sadze, ze mozemy tego nie przetrwac.
Przekrecilam oczami, kiedy dziewczyna położyła się na ziemię.
- Pięć minutek. - podniosła rękę z pięcioma palcami mu górze. - obiecuje, tylko pięć! I mogę iść dalej.
Westchnęłam na poczynania dziewczyny, po czym dołączyła do niej. Ja jednak postanowiłam się usiąść.
- Przecież my tu zginiemy. - Odezwała się dziewczyna, gdy byłam juz w stanie maksymalnego wyciszenia. - Znaczy nie żebym w nas nie wierzyła czy coś.
- Alex, damy radę. - spojrzałam na nią. - Jeszcze powybijamy tych dupkow.
- Oo nie nie. - podniosła się. - Do nich to my nie wracamy. Choćbym miała z głodny umierać ł, w życiu tam nie wrócę A dobrze wiesz, że kocham jedzonko.
Zasmialam się na słowa dziewczyny, pokrecilam lekko głowa dając jej do zrozumienia, że ma Rację. Nie powinnyśmy tam wracać tym bardziej teraz, gdy wiemy do czego są zdolni.
A dlaczego wtedy zaczęłam uciekać? Ponieważ bałam się, że skończę tak jak Cole. Z zimną krwią i mordem zabili przyjaciela, ktory byl dla nich. No dobra, może coś im się tam nakieszalo Ale to wciąż ich były przyjaciel, tak?
Tak jak mogłam przewidzieć, pięć minutek Alex zamienilo się w jakieś trzydzieści minut.
- Zbieramy się. - powiedziałam do dziewczyny wstajac, równocześnie klepiac ja po udzie.
- O jezu, nie. - zajeczala przytulajac się do plecaka. - daj mi pospać, ta ziemia i plecak są wygodniejsze niż tamten słup, serio.
Przekrecilam oczami, wzięłam swój plecak w dłoń patrząc na przyjaciółkę aby zrobiła to samo. Po kilku protestach czarnowlosa w końcu wstała.
- Dobrze, wstałam. Powiedz mi teraz jak genialny plan wymyśliłaś? Gdzie mamy iść?
Przystała w miejscu.
- Szukamy Jacoba. - powiedziałam sama niepewna będąc swojego wyboru.
- że niby w tym lesie? To nam zajmie jakieś... - dziewczyna zamilkła na chwile. - Bardzo duzo nam to zajmie.
- Mamy go zostawić? - spojrzałam na dziewczynę.
- No nie ale... Dobrze idziemy go szukać. Ten niski blondyn mówił mi, że siedziba tych typów jest kawałek od nich. W sensie, duży kawałek. - pomasowala się po głowie. - Czyli musimy się cofnąć w ich stronę.
Spojrzała na mnie tym blagalnym wzrokiem, coś typu "proszę nie idźmy tam, oni nas zapierdolą".
- Słuchaj, przejdziemy na około ich bazy tak, żeby nikt nas nie zauważy. - zaczęłam uspakajać dziewczynę. - chłopak mówił, ze od bazy powinnismy odbić w prawo, mogłyśmy zeobic to od razu. - uderzyłam się ręką o czoło.
CZYTASZ
Dead Heart
Fanfiction《Gdzie wirus wydostaje się na świat, tworząc jedną, wielką apokalipsę zombie.》