•rozdział 10•

62 8 4
                                    

Minęły trzy godziny od uprowadzenia Jacob'a. Trzy pierdolone godziny. Na samą myśl, że chłopak jest teraz z jakimiś obcymi ludźmi z dziwnymi zamiaramu to przechodzą mnie dreszcze.

- Dlaczego musieli zwinąć akurat go? Przecież on jest taki nieporadny, sam sobie nie poradzi! - krzyknęła Alex, wymachujac rękoma.

Ja natomiast w ciszy prowadziłam auto. Nie jechałyśmy już do naszego, docelowego celu. Teraz najważniejsze było znalezienie chłopaka.

- Nic nie powiesz? - zapytała.

- Co mam ci powiedzieć? Staram się pozbierać teraz myśli. - odpowiedziałam, drapiac się po czole.

- Pozbierać myśli? Serio? Teraz to my musimy go jak najszybciej znaleźć, jestem pewna, że teraz moczy się pod siebie ze strachu.

- Myślę, którędy mogli pojechać. Jest tu tyle dróg, miejsc gdzie mogli się schować. - odpowiedziałam rozgladajac się po miejscu, w którym byłyśmy.

Niedaleko miasta znajdowała się kolejna Wieś, ta była już troszkę większa. Było tu kilka sklepów spożywczych jak i z ciuchami. Znajdowało się tu bardzo dużo różnych dróg, które prowadziły w inny zakątek świata. Który wybrać, aby trafić do Jacob'a?

- Nie możemy tak krążyć bez celu, niepotrzebnie tracimy paliwo. Odpocznijmy, zaparkuj w mało widocznym miejscu auto. Prześpimy się, już robi się ciemno. - powiedziała czarnowlosa spogladając na mnie. - Spokojnie Kate, znajdziemy go. Obiecuję. - poklepała mnie po ramieniu.

Dobija mnie fakt, że całkiem niedawno wspominałam że jest on naszym aniołem stróżem, którego nie mogłabym stracić. Stało się. Nie pojedziemy bez niego dalej, musimy znaleźć ich bazę i odbić Jacob'a. Ewentualnie jakoś się z nimi potargujemy.

- Masz rację, musimy się przespać. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

Zaparkowałam na samym końcu jednego z parkingów przy sklepie. Stalo tu bardzo dużo samochodów, które raczej nie były do użytku.

Wygodnie rozlozyłyśmy fotele aby móc normalnie się położyć. Alex udało się szybko zasnąć, natomiast ja byłam pogrążona w swoich myślach.

Przez głowę przelatywało mi pelno scenariuszy, nie były one zbyt kolorowe. Staram się dogonić te myśli, lecz na marne. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego to nie mnie porwali? W sensie, oczywiście, bronilam się Ale oni mieli przy sobie broń, którą łatwo mogli nas unieszkodliwic. Faceci jednak czasem nie myślą.

Po chwilowym biciu się z myślami, w końcu zasnelam.

***

Obudziło mnie chce mlaskanie nad uchem. To była Alex, która nie potrafi jeść cicho. Kiedyś ją za to zabije, przysięgam.

- Śpiąca królewna wstala, brawo. - zasmiała się dziewczyna.

- Może gdyby nie twoje mlaskanie, wciąż królewna by spała. - przewróciłam oczami na co dziewczyna zaczęła głośniej mlaskać.

- Ale ja nie wiem o co ci chodzi. - powiedziała z sarkazmem.

Spojrzałam ostrzegawczo na dziewczyne.

- Mam nadzieję że się kiedyś tym udusisz.

- Mówiłaś już to dużo razy, chcesz chrupeczka? - skierowała paczkę chrupek w moja stronę.

- Nie mamy nic zdrowszeko? Coś co nadawaloby się na śniadanie? - spojrzałam na dziewczynę, siadając już na siedzenie.

- Zdrowego? Boże, O czym ty do mnie mówisz? Najprawdopodobniej są to moje ostatnie dni życia A ty mi tu gadasz o zdrowym jedzeniu. Wstydź się. - prychnęła czarnowłosa.

Dead HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz