•rozdział 8•

55 8 2
                                    

- A więc? - Spytałam ponownie dziewczyn, które siedziały na kanapie.

- Od razu mówię, nie myślcie O nas źle.- powiedziała zaniepokojona brunetka. - Chociaż pewnie i tak już dużo sobie o nas pomyśleliście. - spojrzała w naszą stronę.

- Do rzeczy. - powiedziałam poważnym tonem.

- Dobrze. No więc byli to nasi starzy znajomi, których straciliśmy pół roku temu. - Natalie wypuściła powietrze z ust. - Cole dostarczał dla nich różnego rodzaju narkotyki, tak go poznałyśmy. - spojrzała w stronę blondynki. - Wszytsko było w porządku, do czasu. Chłopcy zaczęli brać tego gówna coraz więcej i więcej. Nie chciałyśmy być w takim towarzystwie, ponieważ różnie z nimi było. Cole sam tego nie brał, to był jego sposób na zarobki. Od każdego klienta miał zawsze jakiś procent. I pewnego dnia... - Dziewczyna zacisneła mocniej oczy po czym ponownie wypuściła powietrze z ust. - Doszła do jego "wytwórni" nowy rodzaj tego całego gówna. Szef kazał mu to dac jako "darmowy dodatek" aby sprawdzić jak działa, jak możecie się domyśleć chłopcy wzięli tego trochę. Jeden z nich ostro przedawkowal, ponieważ po kilku krechach tak jak mówił - czuł się w niebie. Po kilku tygodniach zmarł.

Po jej słowach złapałam się za głowę. Jak można wziąć coś co nazywa się dodatkiem? Jak w ogóle można brać takie rzeczy?

- I wszystko poszło na Cola? Tak? - zapytała stojącą za mną Alex.

- Niestety, Tak. Dostawał przez pewien czas sms od chłopaków, kilka razy widział jak ktoś to śledził. Próbowali od nas dowiedzieć się gdzie on jest. Wtedy zdecydowaliśmy totalnie się od nich odciąć. Oni nie byli tacy, to coś ich zmieniło. Wcześniej palili tylko trawkę, która jest kompletnie nieszkodliwa. Potem zachciało brać im się tego wszystkiego, jakim kosztem? Właśnie takim.

Natalie wtuliła się w Hannah, głaskała ją lekko po ramieniu. Byli mi strasznie żal dziewczyn, ponieważ to nie była ich wina. Blondynka strasznie to przeżyła, nie odezwała się do nas ani przez chwilę.

- To straszne co takie rzeczy potrafią zrobić z człowiekiem. - tym razem odezwał się Jacob, który siedział na fotelu. - Ale cóż, nic na to nie poradzimy. Każdy ma swoje zasady w życiu, których się trzyma.

Chłopak wstał z fotela kierując się w stronę naszego pokoju.

- Słuchaj Natalie, jest nam bardzo przykro. Niestety nie możemy zostać tutaj dłużej. Jeszcze jutro rano wyruszymy w drogę.

Dziewczyna szybko przeniosła na mnie wzrok, raczej nie była z tego zadowolona.

- Jak to jedziecie? Chcecie nas tu zostawić same, po tym wszystkim? - zapytała sflustrowana brunetka.

- Dobrze wiesz, że miałyśmy zostać tylko na jeden dzień. Sami pomogliśmy wam pozbierać potrzebnych rzeczy oraz obudowac dom. Myślę, że wystarczająco się odwdzięczyliśmy. - powiedziałam obracając się na pięcie w kierunku schodów na górę.

- Nie możecie nam tego zrobić! - wykrzyczala brunetka.

- Zostaw ich. Ona ma racje, pomogli nam wystarczająco. Damy sobie same radę, jeżeli będzie nas mniej to więcej jedzenia zostanie. - odezwała się blondynka. - Zrobili dla nas bardzo dużo, niech jadą. Oni mają cel, do którego muszą się udać.

Podziękowałam kiwnieciem głowy, po czym finalnie pobiegłam spakować wszystkie potrzebne rzeczy do torby.

▪︎▪︎▪︎

Nastał nas wieczór, każdy z nas był bardzo niespokojny, ponieważ nie wiedzieliśmy czy ta cała banda do nas nie wróci.

Ostatni raz biorę wymarzony prysznic, dziś zostałam pod nim wyjątkowo długo, ponieważ wiedziałam że ta chwila może szybko nie nastać. Wychodząc spod prysznica, przetarłam się swoim ręcznikiem. Założyłam na siebie swoją piżamie i ruszyłam w stronę pokoju.

Dead HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz