•rozdział 7•

50 7 1
                                    

Dziesiąty dzień po wydostaniu się wirusa.

Minęło sześć dni od naszego pierwszego zwiadu. Dziś na wycieczkę jedzie Colin razem z Alex i Natalie, my za to zostajemy w domu aby ogarnąć nasze tymczasowe lokum.

Razem z moimi przyjaciółmi zaczynaliśmy przygotowywać się do samotnej podróży, ponieważ chcieliśmy dotrzeć jak najszybciej do naszego docelowego punktu. Przez te sześć dni nauczyliśmy się bardzo dużo, wszytsko dzięki brunetowi.

Jacob nauczył korzystać się z broni, co nie było łatwym zadaniem dla Colina, ponieważ Jacob to twardy orzech do zgryzienia.

Ja wraz z Alex nie potrzebowałysmy lekcji tego typu, ponieważ nasi ojcowie dobrze nas przygotowali jeżeli chodzi o umiejętne obsługiwane się bronią palną.

Za to bardzo pomogły nam lekcje z samoobrony, na wypadek gdyby zaatakował nas jednak ktoś kto kontaktował.

Razem z Natalie zajęliśmy się dolną częścią domu, mianowicie ja wzięłam się za garaż A dziewczyna za dolną część domu. Jacob stwierdził że zacznie zakrywac okna deskami. Tak, to był czas kiedy musieliśmy już przestrzegać wszystkich możliwych zasad bezpieczeństwa.

Biorąc się za robotę, postanowiłam przestawić swój samochód, tak aby był niewidoczny dla ludzi. Postanowiłam postawić go za kawałek za domem, przykryłam go drewnianymi paletami I przykryłam niebieską plandeka. Niby nic ale kto chciałby zabrać ze sobą kilka palet, prawda? Za to zawartość samochodu była jednak najważniejsza, sporo amunicji, kilka broni oraz duży zapas jedzenia. Tak na prawdę mój samochód zamienił się na schowek, ponieważ I tak nikt nim nie jeździł.

Po dobrych czterdziestu minutach walki z użyciem samochodu, zaczęłam zabierać się za moją część domu.

Po odkładania ostatniego pudła na miejsce, z górnej półki spadł na mnie album. Najprawdopodobniej zleciał przez mocniejsze szturchniecie szafką. Z ciekawości spojrzałam co ukryte było w danym albumie.

Zdjęcia znajdujące się w środku przedstawiały Natalie sprzed około dwóch lat. Na każdym ze zdjęć była szeroko uśmiechnięta, widać że lubiła spędzać czas ze swoimi znajomymi. Moją szczególną uwagę przykuło jedno że zdjęć, które przedstawiało Natalie z chłopakiem. Konkretnie był to brunet z oczami, które były koloru oceanu, posturowo nie wyglądał na małego chłopca. Tuż obok nich stały dwa psy, jeden to rottweiler za to drugi wyglądał na mieszankę labladora z czymś jeszcze. Nie byloby w tym nic dziwnego gdyby chłopak oraz jego pies nie przypominaliby mi tego samego, co na autostradzie. Od razu w głowie przypomniały mi się słowa Colina, że zna niektórych z nich. Może wszysycy razem się kiedyś trzymali?

Słysząc kroki nadchodzące z domu, szybko odłożyłam album na swoje miejsce.

- I jak Ci idzie? - spytała uśmiechnięta dziewczyna. - woah jak tu błyszczy, miałaś lekko poprzesuwac kartony żeby było miejsce na żywność. A tu proszę, można z podłogi jeść. - mrugnela do mnie z jeszcze większym uśmiechem.

- Jak już się za coś zabiorę to nie mogę skończyć. - zasmialam się w stronę dziewczyny.

- Colin z dziewczynami zaraz powinni wrócić. Co ty na to żeby urządzić jakąś kolację?

- Jestem jak najbardziej na tak! - wspólnie z brunetką opuściłyśmy garaż.

W domu nastał polmrok, ponieważ Jacob prawie kończył swoją robote przez co nie mieliśmy już światła dziennego.

- Rozmawialiśmy z Colinem, powiedział że postara się przywrócić nam prąd na jakiś czas. Może będzie coś akurat nadawane w telewizji czy radiu.

Dead HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz