Kolejny dzień i kolejny, piękny poranek. Przynajmniej tak mi się wydaje, że jest poranek. Wstałam z Bolek karku, ponieważ przez całą noc spałam przywiązana do drewnianej kolumny.
Mam dosyc drewnianych rzeczy na conajmniej pięć lat.
Kilka promykow słońca przedostawalo się do pomieszczenia przez małe luki w oknach zabitych deskami. Od razu przypomniało mi się co wczoraj zaszło w tym pomieszczeniu, istne piekło. Przez moją głowę przelatywały myśli, co stało się z Kate? Czy ona wciąż żyje?
Mam nadzieję, że głupie gadanie chłopaka nie zamieni się w prawdę. Przecież nie dałabym sobie rady sama w takim świecie, co to to nie.
Z moich rozmyslen wyrwał mnie dźwięk odkluczania drzwi. Od razu się poprawiłam, siadając prosto I wpatrując się w drzwi.
- Proszę, proszę. Koleżanka już nie śpi?- zapytał wysoki blondyn. - Masz, Taylor kazała dac ci jej kawałek porcji. Nie wiem co ta dziewczyna ma w głowie.
Chłopak tylko Prychnął, po czym podał mi także z jedzeniem.
- Podziękuj jej. - spojrzałam na talerz. - Co z Kate?
Zapytałam patrząc wprost w oczy chłopaka. Nie ukrywam, był on całkiem urodziwy. Lecz śmiem twierdzić że jego nieskazitelna buźka nie obroni to przed tym, że mnie tu związali.
No może troszeczkę.
- Kate? - Chłopak zamyslił się przez chwilę. - Ah ta. Nie żyje. Taylor nie zdążyła jej odratowac. - Chłopak spojrzał na mnie zupełnie bez żadnych uczuć. Mój świat w jednej chwili runął. - Przykro mi, czy coś.
Blondyn spojrzał na mnie ostatni raz, chcąc coś powiedzieć. Niestety przerwał mu drugi blondyn, ten był już troszkę niższy.
- Sammy, Taylor się prosi bo potrzebuje pomocy przy tamtej dziewczynie co leży w pokoju.- powiedział chlopak.
- Macie tu kogoś jeszcze?- chyba zwróciłam na siebie uwagę.
- Nie no, tylko Ty i twoja koleżanka. Czemu pytasz? - Chłopak spojrzał na mnie podnosząc brew.
- Boże Johnson, zawsze musisz wszystko zjebac. - Blondyn złapał sie za głowę.
- Serio? Gorszego żartu w życiu nie słyszałam. Jesteś skończonym dupkiem. - przekrecilam oczami nie dowiezajac jak żałosny żart mogłam usłyszeć.
- Żart był genialny, szkoda że nie wiedziałaś swojej miny. - Sammy, z tego co pamietam, zasmial się cicho.
- Dobra panie komik, teraz powiedz mi, jak mam zjeść śniadanie bez użycia rąk? - spojrzałam na niego pytająco.
- Odwiazemy cię. - wtrącił się niższy.
- Ta, jasne. Żeby nas pozabijała, myśl trochę Johnson. - popukał się palcem po czole. - Słuchaj słoneczko, nie wiem jak to zrobisz Ale życzę Ci powodzenia.
Sammy wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie sam na sam z blondynem, który swoją drogą było bardzo uroczy.
- Odwiaz mnie, przecież nic ci nie zrobię. Uratowaliscie moją przyjaciółkę i daliście mi śniadanie. Może nocleg nie był zbyt przyjemny Ale nie narzekam.
Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
- Jak mam być szczery, to ci nie ufam za bardzo.
Chłopak przejechał ręką po głowie.
Do pokoju był znany mi chłopak.
- A ty co, pogawędkę sobie urzadzasz? - brunet zasmial się. Nienaiwdze gnoja.
CZYTASZ
Dead Heart
Fanfiction《Gdzie wirus wydostaje się na świat, tworząc jedną, wielką apokalipsę zombie.》