Rozdział 17

72 4 0
                                    

Beth obudziła Thi gwałtownym szarpaniem za ramię. W pomieszczeniu panowała zupełna ciemność, ale Thi dostrzegła potok łez, spływających po policzku Beth.

— Co się dzieje? — spytała zaspanym głosem Thi. Była wycieńczona, ledwo co udało jej się dźwignąć na łokciach i usiąść. Oparła się całym ciałem o zimny i porośnięty pleśnią murek.

— Ciiii — wyjęczała płaczliwie Beth, zakrywając jej usta ręką. 

Thi nie odtrąciła jej ręki. Nie miała pojęcia ile dni już tu siedziała. Była już zmęczona. Jej ciało odmawiało posłuszeństwa, a jedyne co jeszcze dawało jej sił to jedzenie, którym dzieliła się z nią Beth. 

— Posłuchaj mnie uważnie — wyszeptała Beth, nadal nie zabierając ręki z jej ust. Miała dziwny jak na nią śmiertelnie poważny ton. Thi przeszła gęsia skórka.

 — Powiedz im, że nie znajdą jego kryjówki, bo chroni ją magia silnej wiedźmy Heriotzy. Cały czas też zmieniają jej położenie. Ostatni raz kiedy jeszcze do nich należałaś ukrywali się w lasach nieopodal wejścia do krainy wróżek. Powiedz, żeby tam sprawdzili. Starają się ukryć ślady za każdym razem, ale może uda im się coś znaleźć. Ty od nich odeszłaś i szukałaś tu jedynie schronienia — Beth szeptała wszystko płaczliwym tonem, bardzo szybko, ale wyraźnie. Thi zabrała jej rękę, którą trzymała na jej ustach.

— O czym ty mówisz?

— O Czarnym Kle. Nie wypuszczą cię na wolność, ale może chociaż nie zabiją. A teraz cicho zaraz przyjdą futrzaki bijaki. — powiedziała i położyła się na swoim posłaniu.

Thi siedziała oszołomiona, starając się cokolwiek zrozumieć. Resztkami sił przysunęła się do Beth, szturchając ją za rękę i pytając skąd to wie. Beth nie odezwała się już ani słowem. Nie minęła chwila, a strażnicy przyszli po Thi.

Zaciągnęli ją do sali przesłuchań, do której po chwili przyszedł wilkołak podający się za Alfę. Rozsiadł się wygodnie na krześle przed nią i włączył dyktafon. Zaczął przesłuchanie.

— Cieszę się, że postanowiłaś współpracować — rzucił sucho, przejeżdżając ręką po śnieżnobiałych włosach.

— Nie jesteś Alfą.

— To nie ma teraz znaczenia. Powiedz mi jak znaleźć twojego przywódcę.

— Dlaczego kłamałeś? 

Chris westchnął przeciągle.

— Chciałem, abyś bardziej mi zaufała, aby łatwiej nam się współpracowało.

— Skoro nie jesteś Alfą to mnie stąd nie wydostaniesz. Wyciągniesz ze mnie potrzebne informacje i zabijesz.

— Jestem prawą ręką Alfy — powiedział z nutą oburzenia w głosie. — Oczywiście, że ci pomogę. Ale tylko wtedy jeśli ty pomożesz mnie.

— Odeszłam od Czarnego Kła, więc nie wiem, gdzie teraz się znajdują. Ale mogę pomóc.

— Więc mów.

— Nie będzie łatwo znaleźć jego kryjówkę. Potężna wiedźma Heriotza rzuca na nich czar, uniemożliwiający odnalezienie ich. Co jakiś czas zmieniają też miejsce położenia. Ostatnio ukrywali się w lesie obok wejścia do krainy wróżek. 

— To przydatna informacja — stwierdził. 

— Więc mnie wypuścicie? 

— To nadal za mało. Co wiesz jeszcze?

— Tylko to.

— Zaraz się przekonamy czy na pewno tylko to — powiedział oschle, wstając z krzesła. Chwycił za jeden z ostrych przedmiotów, znajdujący się na szafce z narzędziami do tortur, które Thi zdołała poznać na własnej skórze. 

Dusza UtraconaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz