2. Nowa w redakcji

1.2K 49 0
                                    

*Harriet* 

Wyszłam z biura szefa bardzo wkurzona. Jak on tak mógł?! Od trzech lat poświęcam tej redakcji wiele czasu i wysiłku, a on od tak postanawia znaleźć jakąś laskę, która ma za zadanie próbować mnie wygryźć?! 

- Harriet? - usłyszałam za sobą spokojny głos Iris. Czy jej jeszcze mało? Charls wypowiedział już wojnę między nami, ona nie musi tego dodatkowo podkreślać. 

- Czego chcesz?! - warknęłam, nie ukrywając niechęci do nowej dziewczyny. 

- Chciałam lepiej cię poznać i może... no, nie wiem... nauczyć się czegoś od ciebie? Słyszałam, że jesteś blisko z Kapitanem i Niebezpiecznym. Zastanawiałam się, czy mnie z nimi nie zapoznasz? - ona sobie jaja za mnie robi? Nie dość, że laska chce mnie wygryźć, to ja jeszcze miałabym jej to ułatwić?! 

- Postawmy sobie sprawę jasno, Iris. Ty i ja nigdy nie będziemy współpracować. Sama słyszałaś pana Charlsa. Jesteśmy rywalkami. 

- Może, ale to nie znaczy, że nie możemy się... no wiesz... zaprzyjaźnić. - dziewczyna posłała mi ciepły uśmiech, natomiast ja zgromiłam ją spojrzeniem.

- Nie ma takiej opcji. - oznajmiłam oschle, po czym opuściłam budynek. 

*Iris* 

Chciałam się dogadać z Harriet i będę walczyła o to, żebyśmy w końcu zostały przyjaciółkami. Nie planuję odebrać jej pracy, o nie. Chcę od niej czegoś lepszego. Planuję zostać dziewczyną Niebezpiecznego, ale żeby superbohater mnie poznał, potrzebuję tej blond uparciuchy. Wielu mówi, że te dwójkę coś łączy, ale nikt nie wie dokładnie co. Niebezpieczny zawsze mi się podobał i to odkąd został pomocnikiem Kapitana. Moje koleżanki zawsze śmiały się ze mnie, mówiąc, że Niebezpieczny nawet nie wie o moim istnieniu, ale to się zmieni. Zostanę jego dziewczyną, a wszystkie zołzy z mojej szkoły zgubią szczękę, kiedy tak się stanie. 

*Harriet*

Nie mogę uwierzyć, że Charls zatrudnił nową reporterkę, aby ta zajęła moje miejsce w redakcji. Byłam zła, a jednocześnie załamana tym faktem. Zawsze twierdził, że jestem skarbem jego gazety, a teraz będzie nim Iris. Chciałam się komuś wygadać, kto nie ma nic wspólnego z tym wszystkim. Była jedna taka osoba, której mogłam się zwierzyć ze wszystkiego. Mam tylko nadzieję, że zastanę Henryka w jego pracy. Chcąc jak najszybciej zobaczyć się z bratem, przekroczyłam próg słynnego Składu Rupieci. Standardowo przywitali mnie zionąca ogniem gadzina oraz miły uśmiech Jaspera: 

- Cześć Harriet! Fajnie cię znów widzieć. W czym mogę ci pomóc? 

- Cześć Jasper! Przyszłam tu, bo chcę pogadać z Henrykiem. Jest może, czy znowu gdzieś się urwał? 

- Poczekaj, już to sprawdzam. - chłopak zniknął za wejściem na zaplecze. Chciałam rozejrzeć się po sklepie, jednak odwlekłam realizację tego pomysłu, kiedy dane mi było znów ujrzeć głowę przyjaciela. - Tylko nigdzie nie uciekaj. Ja wrócę do ciebie dosłownie za sekundę. - uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi. - Jaki ty masz piękny uśmiech... 

- CO?! - Jasper spojrzał na mnie, jakbym właśnie zmieniła się w jakąś zjawę. 

- Nie, nic. Lecę po Henryka. - powiedział na jednym wdechu i tyle go widziałam. Korzystając z okazji, że jestem sama, zaczęłam rozglądać się po sklepie. Niby nic nadzwyczajnego, jednak musi być coś w tym miejscu, co ciągnie tu tak mocno mojego brata. 

*Henryk*

Po powrocie z akcji, usiadłem zmęczony na okrągłej kanapie, nawet nie fatygując się, żeby strzelić balona i zmienić się w zwykłego siebie. Rey od razu zniknął za kołem zębatym, tłumacząc, że Ścios planuje pokazać mu swoje najnowsze dzieło. Będąc w kwaterze głównej zupełnie sam, miałem chwilę czasu na przemyślenia. Cieszę się, że po misji miałem możliwość udzielenia wywiadu Harriet. Zależy mi na tym, żeby siostra czerpała pełnymi garściami z tego, że Niebezpieczny jest jej bratem bliźniakiem. Nagle usłyszałem dźwięk alarmu. Znowu trzeba kogoś ratować? Leniwie zwlokłem się z kanapy i podszedłem do głównego komputera. Okazało się, że to Jasper dzwoni z góry. Odebrałem połączenie, a na ekranie pojawiła się postać mojego najlepszego kumpla. 

Niebezpieczny Henryk : Jak lustrzane odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz