*Henryk*
Kiedy pokonaliśmy doctora Miniaka, Rey poszedł załatwić formalności z policją, natomiast ja poszedłem do siostry, która akurat była na spacerze z Bandziorem, podczas naszej akcji w parku.
- Jak tam wrażenia po akcji? - spytałem, licząc, że chociaż część z tego, co tu się działo będzie nadawało się do jej nowego artykułu. Skoro nie mogę powiedzieć Harriet, że jestem Niebezpiecznym, przynajmniej mogę pomóc jej w taki sposób.
- To chyba ja powinnam o to spytać. - stwierdziła z uśmiechem. Obym tylko jej się nie podobał, tak jak jest w przypadku Piper. Ale Harriet nigdy nie wspominała mi o tym, że wzdycha do Niebezpiecznego, więc raczej jestem dla niej tylko pomocnikiem bohatera, czy też bardzo dobrym tematem na newsa.
- Może... - odpowiedziałem, nie będąc do końca pewnym, jak mam interpretować uśmiech blondynki... O czym ja myślę? Niepotrzebnie się tylko nakręcam. Moja siostra bliźniaczka nie myśli o moim alter-ego W TEN sposób. Na pewno nie.
- Z mojej strony mogę ci powiedzieć, że chociaż mój fotograf tu nie dotarł, była to emocjonująca walka. Mój pies ci to potwierdzi. - spojrzałem na Bandziora, który merdał ogonem z radości na mój widok. Najwidoczniej nasz pupil rozpoznał mnie, mimo że teraz jestem w kostiumie.
- To twój pies? - głupie pytanie, wiem, ale musiałem je zadać dla zachowania pozoru. Kucnąłem przy Bandziorze i zacząłem go głaskać, na co ten przytrzymał łapami moje kolana, po czym zaczął mnie lizać po twarzy. Zawsze witał tak tylko mnie i Harriet, ale nikogo więcej.
- ...nie przepada za obcymi. - słowa siostry podziałały na mnie, jak kubeł zimnej wody. Może i Bandzior mnie rozpoznał, ale Harriet przecież nie może.
- Yyy... - wstałem, zastanawiając się, jak wyjaśnić jej te zaistniałą sytuację. Nasz pies nie należał do tych, którzy cieszą się na widok nieznajomego i oboje doskonale o tym wiedzieliśmy. - Wszystkie psy mnie szczerze kochają. Tak, dokładnie. Jestem ich ulubieńcem. Nie widziałaś, jak reaguje na mnie suczka Kapitana B. Ona mnie wręcz ubóstwia. - Rey w prawdzie nie ma żadnego psa, ale jak zaczynam kłamać, najpierw gadam, potem dopiero myślę.
- Aha, rozumiem. - Harriet nie wyglądała na przekonaną, ale na szczęście odpuściła temat.
W kryjówce
Siedziałem zamyślony, a obok mnie Charlotte z podobnym wyrazem twarzy. W kwaterze panowała cisza, którą przerwało pojawienie się Reya:
- Cześć, co wy tacy zmarnowani? - spytał brunet w bardzo dobrym nastroju.
- Bandzior mnie rozpoznał. - mruknąłem, przez co uśmiech zniknął z twarzy mojego szefa.
- Jak to, bandzior cię rozpoznał?! Który to?! Miniak, Kohorta, jakiś inny, który był w parku, ale go nie widziałem?! - spojrzałem na niego, jak na idiotę.
- Ja o psie swoim mówię. - naprostowałem, na co Kapitan odetchnął z ulgą.
- Jesteś pomocnikiem superbohatera, więc czemu w ogóle nazwałeś psa, "Bandzior"? - Rey spojrzał na mnie, jak na wariata.
- Na mnie nie patrz. To był pomysł Harriet, którego poparła Piper.
- Ach, te kobiety. Jak już doszły do głosu, my faceci nie mamy już nic do powiedzenia. - westchnął Rey. Nie odpowiedziałem mu, tylko powróciłem do poprzedniego tematu:
- To słodkie, że Bandzior rozpoznał mnie, kiedy byłem Niebezpiecznym, jednak zaczął cieszyć się na mój widok w obecności Harriet, co mogło wzbudzić jej podejrzenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/184948215-288-k23963.jpg)
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Jak lustrzane odbicie
FanfictionCześć Wszystkim! Dla tych, którzy jeszcze mnie nie znają, nazywam się Harriet Hart. Wraz z moją rodziną, czyli rodzicami, bratem bliźniakiem oraz młodszą siostrą, mieszkam w Swellview. Jestem tam dość znana, ponieważ piszę artykuły do gazety "Swellv...