4. Idealny chłopak

1.1K 43 7
                                    

*Henryk*

Kiedy pokonaliśmy doctora Miniaka, Rey poszedł załatwić formalności z policją, natomiast ja poszedłem do siostry, która akurat była na spacerze z Bandziorem, podczas naszej akcji w parku.

- Jak tam wrażenia po akcji? - spytałem, licząc, że chociaż część z tego, co tu się działo będzie nadawało się do jej nowego artykułu. Skoro nie mogę powiedzieć Harriet, że jestem Niebezpiecznym, przynajmniej mogę pomóc jej w taki sposób. 

- To chyba ja powinnam o to spytać. - stwierdziła z uśmiechem. Obym tylko jej się nie podobał, tak jak jest w przypadku Piper. Ale Harriet nigdy nie wspominała mi o tym, że wzdycha do Niebezpiecznego, więc raczej jestem dla niej tylko pomocnikiem bohatera, czy też bardzo dobrym tematem na newsa. 

- Może... - odpowiedziałem, nie będąc do końca pewnym, jak mam interpretować uśmiech blondynki... O czym ja myślę? Niepotrzebnie się tylko nakręcam. Moja siostra bliźniaczka nie myśli o moim alter-ego W TEN sposób. Na pewno nie.

- Z mojej strony mogę ci powiedzieć, że chociaż mój fotograf tu nie dotarł, była to emocjonująca walka. Mój pies ci to potwierdzi. - spojrzałem na Bandziora, który merdał ogonem z radości na mój widok. Najwidoczniej nasz pupil rozpoznał mnie, mimo że teraz jestem w kostiumie. 

- To twój pies? - głupie pytanie, wiem, ale musiałem je zadać dla zachowania pozoru. Kucnąłem przy Bandziorze i zacząłem go głaskać, na co ten przytrzymał łapami moje kolana, po czym zaczął mnie lizać po twarzy. Zawsze witał tak tylko mnie i Harriet, ale nikogo więcej.

- ...nie przepada za obcymi. - słowa siostry podziałały na mnie, jak kubeł zimnej wody. Może i Bandzior mnie rozpoznał, ale Harriet przecież nie może. 

- Yyy... - wstałem, zastanawiając się, jak wyjaśnić jej te zaistniałą sytuację. Nasz pies nie należał do tych, którzy cieszą się na widok nieznajomego i oboje doskonale o tym wiedzieliśmy. - Wszystkie psy mnie szczerze kochają. Tak, dokładnie. Jestem ich ulubieńcem. Nie widziałaś, jak reaguje na mnie suczka Kapitana B. Ona mnie wręcz ubóstwia. - Rey w prawdzie nie ma żadnego psa, ale jak zaczynam kłamać, najpierw gadam, potem dopiero myślę. 

- Aha, rozumiem. - Harriet nie wyglądała na przekonaną, ale na szczęście odpuściła temat. 

W kryjówce

Siedziałem zamyślony, a obok mnie Charlotte z podobnym wyrazem twarzy. W kwaterze panowała cisza, którą przerwało pojawienie się Reya: 

- Cześć, co wy tacy zmarnowani? - spytał brunet w bardzo dobrym nastroju. 

- Bandzior mnie rozpoznał. - mruknąłem, przez co uśmiech zniknął z twarzy mojego szefa. 

- Jak to, bandzior cię rozpoznał?! Który to?! Miniak, Kohorta, jakiś inny, który był w parku, ale go nie widziałem?! - spojrzałem na niego, jak na idiotę. 

- Ja o psie swoim mówię. - naprostowałem, na co Kapitan odetchnął z ulgą. 

- Jesteś pomocnikiem superbohatera, więc czemu w ogóle nazwałeś psa, "Bandzior"? - Rey spojrzał na mnie, jak na wariata.

- Na mnie nie patrz. To był pomysł Harriet, którego poparła Piper. 

- Ach, te kobiety. Jak już doszły do głosu, my faceci nie mamy już nic do powiedzenia. - westchnął Rey. Nie odpowiedziałem mu, tylko powróciłem do poprzedniego tematu: 

- To słodkie, że Bandzior rozpoznał mnie, kiedy byłem Niebezpiecznym, jednak zaczął cieszyć się na mój widok w obecności Harriet, co mogło wzbudzić jej podejrzenia. 

Niebezpieczny Henryk : Jak lustrzane odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz