23,,Ślepa"

167 12 5
                                    

-Chwila... Skąd wiesz, że... Czy ty...

-Kuba... Chyba musimy wiele spraw wyjaśnić. Eh... Nie wiedziałam, że to ty.

-Wyjdź...

-Chwila co?

-Powiedziałem wyjdź...

-Kuba, ale...

-Kurwa mówię ci wyjdź!

Spojrzałam na niego, był smutny... Tyle, że jego smutek przeradzał się w złość, mimo tego, że widziałam, że wcale nie chcę na mnie krzyczeć i nie chciał abym ja stąd poszła to jednak nie umiał inaczej się do mnie odzywać. A ja chciałam mu pomóc od samego początku próbowałam mu pomóc, ale najwidoczniej już jej nie potrzebuje albo udaje. Nie chciałam w tej atmosferze przebywać, więc wyszłam, nie spojrzałam się za siebie, nie chciałam. Gdy tylko zamknęłam drzwi za sobą zrobiło mi się i go żal, a jednocześnie przykro. Człowiek chce pomóc, stara się, a na koniec zostaje tak poprostu wyrzucony. Gdzie ja miałam teraz iść? Gdzie je miałam teraz się podziać. Nie chciałam wracać do domu, nie chciałam gadać z Werą nie dlatego, że nie chcę odpowiadać co się wydarzyło, ale dlatego, że chciałam jeszcze chwilę odpocząć i spróbować zapomnieć. Tyle, że to niewykonalne. Nie wiem jak to możliwe. Nie pamiętam nic, a mimo to gdy zamknę oczy i przypomnę sobie Kubę i wczorajszą jego wizytę, zaczynam mieć jakieś obrazy. Są one nie widoczne, zamazane, ale wszytko czuje. Jego pocałunki i to co mówił... Nie kurwa to nie jest do zapomnienia. Nikt normalny nie kocha się w ten sposób, a przynajmniej nikt dla którego druga osoba nic nie znaczy. Jednak co ja mogłam zrobić jak on nie chcę ze mną gadać nawet wtedy kiedy ja znam wszystkie jego tajemnice, wszytko to z czym sobie nie radził... Wszytko o kim mówił, mówił o mnie. Złapałam taksówkę i poszłam do klubu w którym pracowałam. Usiadłam przy blacie i zamówiłam drinka.

-Emii co jest? Jesteś taka.... smutna- Usłyszałam głos barmanki, była to jedna z dziewczyn, która tu pracowała, nawet nie wiem jak ma na imię.

-Eh... mam doła.

-Płeć męska?

-Tsa...

-To tu potrzeba czegoś mocniejszego- Zaczęła mieszać kolorowe napoje.

-Co robisz?

-Masz, na koszt firmy i spokojnie to tylko alkochol, ale na złamane serce podobno pomaga- Zabrałam łyka.

-Bardzo mocny ten alkochol- Skrzywiłam się.

-Wiem, nie zamartwiaj się tak... idź szalej.

Skorzystałam z jej rady.

Do Wera
Nie czekaj na mnie....

Od Wera

Emi co jest?

Do Wera
Debil i tyle...

Od Wera

Emi!!

Do Wera
Jestem w klubie tu gdzie pracuje, możesz po mnie wpaść około 2 bo nie wiem jak dojadę do domu, a teraz przepraszam, ale wyłączam telefon...

To była moja ostatnia wiadomość do niej. Wyłączyłam telefon i poszłam w tłum ludzi, myślałam, że to coś pomoże, że wyszalenie się da jakiś tam progres. Niestety, było nawet i gorzej. Tańczyłam z ludźmi, którzy patrzyli na ciało jak na zabawkę... Po tym co ja przeżyłam w nocy nie umiem tak. Wyszłam jak najszybciej z tego jebanego burdelu. Usiadłam na ławkę i odblokowałam swój telefon. 

Od Wera
Emi!! Kurwa jade po ciebie teraz i mam to gdzieś.

Fajnie przynajmniej nie bede tutaj siedziała sama jak palec i się nudziła. Nie trwało to długo za nim w oddali zobaczyłam znajome mi auto. No i oczywiście nie było to auto Wery.

-Boże zaraz sie zacznie...

Brakowało mi tylko Silesa tutaj, który chyba zabije Kubę.

-Emi!!!- Wsiadłam z tyłu do samochodu.

-Jedźmy...

-Ale...

-Jedźmy, nie mam ochotę na rozmowę.

Zapadła cisza, oboje na mnie patrzeli, a z moich oczu ciekły łzy, widziałam wściekłość w oczach Norberta, chyba już wie, Weronika trzymała go za ramie i kazała mu jechać. Ja wpatrywałam się w dalej w okno samochodu, w budynki, które wyglądały jak chodzące domy oraz las, który minęliśmy. Nie mogłam patrzeć na nich, nie chciałam z nimi gadać, nie chciałam znów poruszać tego tematu. Gdy dojechaliśmy do domu pierwsza wparowałam do salonu i szybko zabrałam butelkę wody ze stołu, chciałam jak najszybciej iść do pokoju, niestety w ostatnim momencie złapał mnie Norbert.

-O nie... Nigdzie nie idziesz.

-Puść mnie!- Krzyknęłam na niego.

-Dlaczego?

-Dlaczego co?

-Dlaczego nic nie powiedziałaś?- W jego głosie było wyczuć współczucie i złość.

-A co miałam ci powiedzieć!? Przecież zacząłbyś krzyczeć, mówić mi co jest dla mnie dobre i jeszcze byś zrobił mu awanturę.... Chodź teraz to sama bym mu zrobiła...- Podszedł do mnie i mnie objął.

-Emi... Ja po prostu się o ciebie bałem, chodź wiedziałem, że zarówno no ty jak i on coś do siebie czujecie. Nie chciałem abyś była przez niego zranona i chyba wiesz już sama czemu.

-Mogłam cię posłuchać...

-Nie byłabyś sobą gdybyś mnie słuchała. Wiem, że ci ciężko. Wera mi powiedziała co się wydarzyło... Gadałaś z nim?

-Mówił to tak jakby dla niego to była norma, a jak się dowiedział, że to ja mu przez ten cały czas pomagałam kazał mi wypierdalać..

-Typowe jego zachowane... 

-Typowe? Mówisz, że jest ono typowe? Kto normalny po czymś takim mówi takie rzeczy? Sorry, ale jest różnica między zwykłym pieprzeniem się, a kochaniem.

-Emilia spokojnie. Proszę cię, nie płacz. 

-Nie gadaj z nim....

-Jesteś pewna?

-Tak...

-no dobrze. jeśli tego chcesz.

-Chcę, a teraz jeśli mi pozwolisz to idę wypłakać się w poduszkę.

Pov Norberta

-Nie zostawisz tak tego co?- Zapytała mnie Wera.

-Nie... nie moge patrzeć jak ona cierpi.

-Obiecałeś jej.

-Ale muszę, wiem, że on też coś do niej ma, ale... Jeśli coś z tym nie zrobię to ta wpadnie w depresje a ten se coś zrobi.

-Tylko nie rób awantury, widzisz, że ona...

-Wiem... Eh... mogłem ją bardziej chronić.

-Przed miłością nigdy byś ją nie uchronił, musiało tak się stać prędzej czy później.

-Może masz racje... szkoda, że teraz...

Telefon Zaufania|Quebonafide|POPRAWKI|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz