2 ,,Impreza''

520 28 13
                                    

Nastała 18. Jeszcze nie mogłam przeżyć tego, że moje plany poszły właśnie w diabły, a ja musiałam spędzić ten dzień z nimi. Naszczęście w tym wszystkim miałam jeszcze Weronikę. Najwidoczniej dziś nie oszaleje.

-To co... Twoi rodzice pewnie zaraz tu przyjdą co?

-Bardzo możliwe.

-Eh, dobra do puki ich nie ma. Masz to dla ciebie.

Wręczyła mi małe czerwone pudełeczko. Lekko zdziwiona spojrzałam na nią. Na jej twarzy malował się uśmiech. Powoli otworzyłam pudełko, a na samym dnie zobaczyłam świstek.

-Co to?

-Zamówiłam ci wizytę u tatuażysty.

-Mówisz serio?

-A czy ja kiedykolwiek mówiłam nie na serio?

-Wiesz, że moi rodzice dostaną pierdolca jak zrobię to.

-Wiem, dlatego chcesz to zrobić.

-Jak ty mnie dobrze znasz. Jesteś naprawdę kochana.

-Oj nie przesadzaj.

Podeszłam do niej i ją przytuliłam. W tej chwili do pokoju przyszedł mój brat.

-Rzygać mi się chce jak ja na was patrzę.

-Weś się zamknij.

-Matka cię woła.

-Idę.

Spojrzałam znów ukratkiem na Weronikę. Tak samo jak ja nie miała pojęcia o co chodzi. Zmierzyłam Kacpra wzrokiem i wyszłam z pokoju do salonu gdzie siedziała moja matka z ojcem.

-No chciałaś coś?

-Tak. Słuchaj myśleliśmy ostatnio z ojcem na temat tego co dalej będziesz robić.

-No ale to chyba ja powinnam wybrać, a nie wy, a po drugie musicie o tym gadać teraz kiedy na górze jest moja przyjaciółka?

-Z tego co wiem nie ucieknie. A co do tego to nie dokońca... Widzisz razem z ojcem uważamy, że powinnaś iść na...

-Ale ja nie chcę do końca życia siedzieć w papierach. Mamo, tato... Przez trzy lata uczyłam się chemii i biologii... Chcę iść w tym kierunku, a nie w jakimś biurze.

-Emila, ale...

-Nie ma żadnego ale! Mam dosyć waszego wtrącania się w moje życie. Przez całe czas byłam posłuszna i co z tego teraz mam? Mam dosyć! Zrobię to co będę uważała za słuszne.

W końcu udało mi się, postawiłam się im. Ich wyraz twarzy był bezcenny. Widać było szok w oczach bo w końcu ich ukochana i jedyna córeczka nie zgadza się z ich zdaniem. Jaką miałam radochę z tego co zrobiłam. Szybko wbiegłam do mojego pokoju.

-Ubieraj się.

-Coś się stało?

-Opowiem po drodzę, a teraz idziemy do klubu.

***

Po drodze opowiedziałam o całej sytuacji, Wera była bardzo ze mnie dumna. Czekała bardzo długo na to abym w końcu zawalczyła o swoje i w końcu mi się udało. Teraz zamierzałam to uczcić w klubie. Obie weszliśmy bez problemu i zajełyśmy sobie miejsca.

-Wera słuchaj.... Mam do ciebie pytanie.

-Mów co cię trapi.

-Powiedz mi... Na czym polega twoja praca?

Weronika spojrzała się na mnie. Jej wzrok powędrował w dół a oddech przyspieszył. Nigdy nie chciała o tym mówić, jednak tym razem chciałam się dowiedzieć konkretnie całej prawdy.

Telefon Zaufania|Quebonafide|POPRAWKI|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz