Musiało być dosyć wcześnie bo promienie słońca delikatnie padały mi na twarz. Było mi tak przyjemnie, że nie chciałam się budzić, nie chciałam odkryć się kołdrą. Jednak to nie słońce mnie obudziło tylko głos kluczyków i otwierające się drzwi do mieszkania.
-Jesteśmy!- Usłyszałam Weronikę.
-Dobrze...- Powiedziałam ziewająć.
-Za 20 minut robię śniadanie więc wstawaj- Mówiła dobijając się do drzwi mojej sypialni.
Jej grożby zawsze się sprawdzają i wolę już wstać niż by ona miała mi coś zrobić. Jednak gdy tylko otworzyłam oczy wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie pamiętałam wczorajszej nocy, nie pamietałam kiedy kładłam się do lóżyka, ani tego ile wypiłam. Jednak najgorsze było dopiero przedemną. Gdy wstałam zobaczyłam jaki w moim pokoju jest syf. Wszędzie walaly się ubrania, moje ubrania i... Usiadłam gwałtownie na łóżyku, nie mogłam uwierzyć i nawet nie chciałam myśleć o tym, że coś mogło się stać. Spojrzałam na siebie, miałam jego bluzę. Szybko zaczęłam sprzatać, chować rzeczy i ogarniać wszytko tak aby nikt się nie domyslił. Przebrałam się, no chyba te malinki na mojej szyi o czymś świadczą.... dobrze, że pod tą bluzą tego nie widać, gdy już byłam przebrana, zaczęłam wszystko układać sobie w głowie.
-Dobra Jescze raz to wszystko przemyśl, byliśmy w salonie, piliśmy i... dużo piliśmy, a potem... eh kurwa jak mógł mi sie film urwać?
Najgorsze było to, że nie mogłam się nikogo spytać, Kuby nie było.... Właśnię, dlaczego on uciekł? Teraz muszę udawać, że wszystko jest okej. Wyszłam do kuchni aby zjeść śniadanie.
-Wiesz ja myślałam, że jak przyjdziemy to już śniadanie będzie zrobionę-Śmiała się Weronika.
-Spałam- Zaczęłam rozglądać się po kuchni i salonie, o dziwo był czysty, może Kuba ogarnął go.
-Coś się stało?
No tak zapomniałam, że Norbert też tu jest.
-Nie wszystko jest okej.
-Swoją drogą gdzie jest Kuba?
-Musiał iśc miał jakieś sprawy do załatwienia.
Nie dokońca byłam pewna tego czy oni mi wierzą, ich wzrok mówił, że są zmieszani, zwłaszcza Norbert jeździł wzrokiem po mojej twarzy szukając czegoś, jakiegoś mojego ruchu, który by mówił, że nie dokońca mówię prawdę.
-Eh no dobra, musze iść.
-Już?
-Płyta sama się nie nagra.
Pożegnał się z nami i wyszedł, gdy drzwi się zamknęły nastała strasznie niezręczna cisza. Wera wpatrywała sie we mnie, a ja unikałam jej wzroku. Podeszła do okna i przez kilka minut tam stała za nim co kolwiek powiedziała.
-Nie ma go już.
-I co to ma ze mną wspólnego?
-Te malinki na szyi mówią same za siebie.
Zbladłam, zakryłam szyję rękami.
-Widać to aż tak? Myślisz, że Norbert...
-Nie widział, jakby zauwazył to by się awanturował, wtedy też ja tego nie widziałam. Emi... co się stało?
-Ja nie wiem...
-Jak nie wiesz?
-Nie pamietam wczorajszej nocy, nie pamietam jak znalazłam się w łóżku, nie pamietam ile wypiłam i kiedy zasnełam. Gdy obudziłam się, miałam na sobie bluzę Kuby, a wokół mojego łóżka walały się ciuchy i jeszcze te malinki na szyi, Wera boże co ja zrobiłam... co my zrobiliśmy!?

CZYTASZ
Telefon Zaufania|Quebonafide|POPRAWKI|
Fiksi Penggemar-Myślałeś kiedyś o śmierci? | -Tak, ale tego nie zrobiłem. | -Myślałeś o odejściu? | -Tak, ale tego nie zrobiłem. | -To po co jeszcze tu jesteś? | -Po to abym mógł jeszcze raz ciebie zobaczyć, usłyszeć i... Pocałować