DeiSasoTobi

1.1K 56 27
                                    

Eh, widzicie ludzie jaki ze mnie okropny leń. Nawet jak mam dużo wolnego, to nie umiem się do tego zabrać. Ale jeśli to czytacie, oznacza to, że mi się w końcu udało. Zamówienie od DEATH_ANIMALS Także miłego czytania :)))

***

Sasori, Deidara oraz Tobi. Nie myślicie, że abominacyjnie jest przedstawiać tą trójkę razem? Miłośnik słodyczy denerwuje piromana, a z kolei ten, irytuje marionetkarza. To trio nie wydaje się mieć prawa istnieć, a jednak, kiedy w grę wchodzi miłość, niczego nie można przewidzieć.

Z początku tylko Deidara zdawał się interesować kimkolwiek (tzn. rudowłosym mistrzem marionetek), lecz kiedy cofnięta w rozwoju dynia, poczuła zagrożenie o status związku swojego blondwłosego senpaia, zaczęła się sercowa walka o to, kim będzie wybranek naszego transseksualisty.

Z kolei Akasuna no Sasori to naprawdę cholerny zazdrośnik. Jeśli coś uważa za swoje, to znaczy, że jest jego i nikt nie ma prawa tego tknąć. Zupełnie jak każdy, pospolity kundel. Tak też jest, jeśli chodzi o Conchitę Wurst bez zarostu. Odkąd tylko zaczął wykazywać zainteresowanie czymś więcej niż własną sztuką, odtąd nie może znieść widoku Deidary z każdą, żywą czy też martwą, istotą więc, gdy na horyzoncie pojawia się dyniowe dziecko próbujące podbijać do sasorowej panny, ten robi wszystko, aby natręta przegonić.

I właśnie w tym momencie odbywa się jeden z codziennych rytuałów naszej trójcy:

- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś zabrał swoje brudne łapska od Deidary, co? - mówił Sasori ledwo powstrzymując się od wściekłego warkotu w stronę Tobiego, który zwisał żałośnie, trzymany za kołnierz czarnego płaszcza w ręce mistrza marionetek.

- Ale Tobi ma prawo! - żaliło się cukierkowe dziecko - Senpai jeszcze nikogo nie wybrał, prawda?

Czerwonowłosy spojrzał poirytowany na opierającego się o ścianę dziewiętnastolatka.

- Czy mógłbyś się w końcu łaskawie zdecydować? - warknął - Nie zamierzam dzielić się tobą z tym ograniczonym umysłowo bachorem

- Nie moja wina, hm - odparł blondyn krzyżując ręce na piersi - Ten idiota przynajmniej okazuje zainteresowanie mną, a co ważniejsze daje mi słodycze i truskawki

- Mh - zawarczał Sasori coraz bardziej tracąc nad sobą panowanie - A kogo ciągle zaczepiasz? Bo nie wydaje mi się, żebyś łaził do tego debila, chcąc się połasić niczym zapchlony kocur

- Em... No... - zaczął Deidara - Ale ty się mną nie zajmujesz, hm

- Ja?! - parsknął marionetkarz - Ja się tobą nie zajmuję?! Ty chyba masz jakieś problemy z oceną sytuacji. Gdybyś mnie nie obchodził, nie trzymałbym teraz tego śmiecia za szmaty!

- Um... No... - zestresował się nastolatek - Po prostu nie mogę się zdecydować! - wykrzyczał i pognał w stronę swojego pokoju czując zbierające się łzy w kącikach jego oczu.

Sasori oraz Tobi wpatrywali się osłupiali w miejsce, w którym przed chwilą stał powód ich sporu. Chwilę potem usłyszeli głośny huk zamykanych drzwi.

Tym razem czara goryczy się przelała. Blondwłosy nastolatek będąc przypierany do muru z obu stron, w końcu nie wytrzymał i eksplodował wszystkimi emocjami na raz. Na przemian śmiał się i płakał, nie wiedząc co począć. Czuł się bezsilny wobec całej tej sytuacji. Czy to jego wina, że w jego sercu było miejsce na więcej niż jedną osobę?

Zamknięty w pokoju blondyn chodził od ściany do ściany rozlewając swoje łzy, by w końcu opaść zmęczony na łóżko. Leżąc wpatrywał się pustym wzorkiem w ścianę.

*

Gdy zapadł wieczór, Deidara usłyszał pukanie do drzwi. Blondyn nie chciał wstawać. Postanowił czekać aż dobijająca się istota zostawi go w spokoju, lecz ta nie miała zamiaru przestać stukać w drewno. Po krótkiej chwili zdołowany piroman zwlókł się z łóżka i podszedł do wyjścia. Przekręcił klucz w zamku i lekko uchylił drzwi. Przez szparę między nimi a ścianą ujrzał Sasoriego:

- Czego chcesz? - zapytał blondyn cichym i pozbawionym, zwykłej u niego, energii głosem.

- Bo... Znalazłem rozwiązanie na tą sytuację - odparł czerwonowłosy i popchnął drzwi, tak że nastolatek musiał się odsunąć, aby nie dostać nimi w twarz.

- Co ty...?! - zdziwił się Deidara wpatrując się w marionetkarza, który właśnie rzucił na podłogę nieruchome ciało.

- Co... - zdołał wykrztusić z siebie blondwłosy chłopak i przykucnął przy "podarunku" Akasuny. Przewrócił je na bok i ujrzał przerażający widok. Jedną z niegdyś żywych marionetek Sasoriego. Tylko akurat tą był Tobi.

***
No i koniec. Bardzo optymistyczne zakończenie hehe.
Tak a propo, dopisujcie też jakieś szczegóły do swoich zamówień jeśli takowe chcecie, gdyż wolałbym, żeby was cieszyło to, co dla was wymyślę :))))
Także do napisania ;))

Yaoicowe One Shoty [ZAMÓWIENIA OTWARTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz