HidaShika [+16]

1.7K 43 79
                                    

To będzie jedna z pierwszych prób pisania takich scen, także no to tak dla ostrzeżenia.
Dzisiaj ship zamówiony przez Nic_Warta_Osoba
Miłego czytańska.

***

Wbiegając w głąb lasu Shikamaru wiedział, że jest zdany tylko na siebie i swój dokładnie przygotowany plan. Przyjaciele nie usłyszą go i nie przybędą mu na ratunek. To miała być jego walka, którą wygrywając pomści swojego, zmarłego mistrza. Niestety nie wszystko szło po jego myśli. Znienawidzony przez niego przeciwnik uwolnił się z techniki cienia po czym przyszpilił go do najbliższego drzewa:

- Hehe, no i co teraz pieprzony dzieciaku? - zaczął szarowłosy członek Akatsuki trzymając jedno z trzech ostrzy swojej kosy tuż przy jego gardle - Już tak nie fikasz, co? Zaraz cię kurwa nauczę szacunku do wysłanników wielkiego Jashina!

Mistrz gry w shōgi posiadający ponad dwieście IQ nie miał pomysłu. Żadne z przychodzących mu do głowy rozwiązań wyjścia z tej sytuacji nie miały dobrego zakończenia, a przeciwnik wyglądał na coraz bardziej rozjuszonego, co zwiastowało szybką śmierć. Mimo to, Shikamaru patrzył odważnie w te demoniczne oczy nie odwracając wzroku:

- Co się tak gapisz jebany ananasie?! - wrzasnął nagle wyraźnie wkurzony Hidan - Na kolana, ty chrzaniony ateisto!

Ale młodszy chłopak dalej stał, próbując wydedukować do czego ten nieśmiertelnik zmierza, przecież nie wygląda na takiego co by lubił długo więzić i torturować, ten na pewno wolał zabijać od razu.

- Czego, kurwa nie rozumiesz, cwelu?! - krzyknął ponownie szarowłosy przystawiając ostrze jeszcze bliżej skóry swojej ofiary - Oderżnąć ci nogi żebyś ogarnął jak to się kurwa robi?!

Shinobi z Konohy postanowił nie denerwować bardziej wroga i ciągle mierząc go wzrokiem uklęknął na oba kolana.

- Widzisz tak trudno było? - zapytał spokojniej już, przeciwnik po czym zamachnął się nagle i wbił pierwszy ząb kosy w pień drzewa tuż obok szyi czarnowłosego po czym docisnął kosę nogą wchodząc pozostałymi ostrzami w ciało Shikamaru. Ten obficie splunął krwią.

- O tak! - podekscytował się Hidan - Czujesz ten cudowny ból?! Czujesz moją pierdoloną kosę w sobie?!

Środkowe ostrze broni przebijało na wylot klatkę piersiową chłopaka. Ostatnie na szczęście znalazło się pod pachą i jedynie lekko uszkodziło jego skórę, lecz nastolatek był teraz przytwierdzony do drzewa w nienaturalnej, a przede wszystkim niewygodnej pozycji. Shinobi pomyślał, że jest to bardzo upierdliwe:

- I co teraz zamierzasz zrobić, co? - ledwo wystękał użytkownik techniki cienia.

- Oczywiście nawrócić cię, bachorze - odparł wróg rozpinając do końca swój czarny płaszcz ukazując tym swoje umięśnione ciało, a gdy zaczął zsuwać swoje spodnie wraz z czerwonymi bokserkami, Shikamaru przeraził się nie na żarty. I właśnie w tym momencie udało mu się obmyślić plan, który może przynieść mu zwycięstwo:

- C-co ty... - wydukał.

- No wiesz, zamierzam wsadzić ci swojego fiuta do gardła i pchać dopóki nie wyjdzie ci kurwa drugą stroną - odpowiedział beztroskim tonem mężczyzna - A jeżeli mi coś zrobisz to uwierz mi już kilku dni nie mam najlepszego humoru i rozpierdole ci tak ten ryj, że nawet nie ruchajacy od lat facet nie będzie chciał się na tobie wyżyć.

Czarnowłosy oderwał wzrok od twarzy Hidana i spojrzał na jego penisa, który zaraz miał znaleźć się w jego ustach. Nigdy nie pomyślałby, że znajdzie się w takiej sytuacji, lecz teraz musi stracić swoją godność. Przetrwa wszystko byleby tylko pomścić mistrza Asumę.

- Duży nie? - zadrwił szarowłosy - Widać, że już nie możesz się doczekać.

Mężczyzna zbliżył się do Shikamaru i wziął swoją najważniejszą część ciała do ręki. Nastolatek patrzył na to czując, jak bardzo poci się ze stresu, a jedyne o czym teraz marzył to znalezienie się w lepszej pozycji do walki.

- Hej, co ty kutasa nie widziałeś?! - zdenerwował się znowu nieśmiertelnik - Liż, gówniarzu!

Shikamaru otworzył lekko usta i zmusił się do wystawienia języka. Nie wierzył, że to robi. Zacisnął powieki i zaczął sprawiać przyjemność Hidanowi wyobrażając sobie, że liże coś zupełnie innego. Wiedział, że żeby wygrać wojnę musi przegrać bitwę, więc uległ teraz swojemu wrogowi. Słyszał już zaczynającą się serenadę stęknięć szarowłosego i pomyślał, że nigdy nie robił bardziej upierdliwej rzeczy niż ta. Poczuł, że członek zaczął wsuwać się do jego buzi i teraz już nie musi lizać, teraz mężczyzna zacznie zadowalać się sam.

- Oh, Jashinie... - jęknął Hidan po czym wplątał palce we włosy chłopaka i dostosował ruchy jego głowy do własnych potrzeb.

Ogromne upokorzenie zaczęło obezwładniać Shikamaru. W tym momencie nie mógł zrobić absolutnie nic, a przebijające go ostrze tylko potęgowało uczucie bezradności. Powoli tracił siły i czucie w nogach, ale przecież nie może upaść, jeśli nadal chce mieć szansę na wygraną. Wbijający się w jego gardło członek tylko pogarszał sytuację. Chłopak nie mógł złapać oddechu, a mężczyzna tylko przyspieszał swoje ruchy biodrami praktycznie gwałcąc jego usta.

- Mh... K-ka... Kurwa... - stęknął Hidan w końcu dochodząc w buzi nastolatka, po czym cofnął się o krok.

Shikamaru czując rozlewającą się w nim spermę dostał odruchów wymiotnych.

- Masz to połknąć, dziwko - powiedział lekko dysząc szarowłosy - Powinieneś czuć się pobłogosławiony, jakbyś wypił kurwa wodę święconą!

Chłopak z trudem przełknął połowę tego co miał w ustach.

- No, to teraz w nagrodę zostaniesz ofiarą dla wielkiego Jashina - powiedział wierzący i podniósł z ziemi swój metalowy szpikulec.

Przejechał nim lekko po szyi Shikamaru po czym schylił się do niego aby zlizać krew prosto z rany, lecz właśnie kiedy się nachylał stracił widoczność.

- Kurwa mać! - wrzasnął cofając się i próbując zetrzeć własne nasienie z twarzy - Co to do chuja ma być?!

Czarnowłosy idealnie wykorzystał sytuację, a jego plan w końcu się powiódł. Członek Akatsuki wciąż cofał się trąc oczy i wrzeszcząc wściekle, aż wpadł w pułapkę zastawioną wcześniej przez Narę. Hidan zawisł w powietrzu owinięty wybuchowymi notkami, a ziemia pod nim zapadła się ukazując głęboką dziurę.

- Ty pierdolony szczylu! - krzyczał nieśmiertelnik miotając się nad przepaścią - Zarżnę cię rozumiesz to kurwa?!

- J-już nigdy nikogo nie zarżniesz - odparł Shikamaru kaszląc, po czym kumulując ostatnie siły w prawej ręce, rzucił odpaloną zapalniczkę Asumy między wybuchowe notki. Widząc jak przez mgłę ostatnie chwile Hidana na ziemi, uśmiechnął się lekko świadomy swojej wygranej. Ujrzał sylwetkę swojego mistrza idącego w jego stronę. Shikamaru wiedział, że Asuma był z niego dumny. Widmo mężczyzny ukucnęło przy nim. Zobaczył odwzajemniony uśmiech mistrza i stracił przytomność.

***
Yee, udało mi się to napisać.
Mam nadzieję, że wyszło znośnie.
To do następnego.

Yaoicowe One Shoty [ZAMÓWIENIA OTWARTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz