Wrzuciłem kilka ośmiorniczek na rozgrzaną patelnie, uważając, aby strzelający tłuszcz na niej nie dotknął mojej delikatnej skórki. Nie chciałbym mieć obrzydliwych purchli na skórze dłoni, które nie dość, że paskudnie by wyglądały to jeszcze bolałyby jak cholera.
- Ałć... - pisnął płaczliwym tonem Taehyung, przez co odkręciłem się w jego stronę. - Mój paluszek. Skaleczyłem się nożem.
- Cholera, mówiłem żebyś uważał. - podszedłem do niego, by sprawdzić czy rana jest głęboka. - Masz szczęście, że nie uciąłeś sobie palca.
- Nie rób sobie ze mnie żartów. - skrzywił się, uderzając mnie w ramię. - Ciekaw jestem, co byś wtedy zrobił jakbym serio sobie uciął, doktorku.
Zaśmiałem się z naburmuszonej twarzyczki Taehyunga, spoglądając w jego załzawione oczka. Robi wielki problem przez drobne skaleczenie nożem, przy którym krwi było tyle, co gówno. Jakby z tego palca krew lała się hektolitrami to wtedy bym panikował i płakał razem z nim. Ale żeby już udobruchać tego rozkapryszonego kocurka udałem się prosto do łazienki po apteczkę, by zrobić 'solidny' opatrunek jego uszkodzonemu paluszkowi.
Przykręciłem jeszcze parówki na patelni i zabrałem się za odkażanie wodą utlenioną 'ogromną' i 'straszną' ranę Taehyunga. Normalnie amputować trzeba tego palucha.
- Ałć, ałć, ałć... - powtarzał uszaty, co trochę mnie rozśmieszyło, bo przecież takie marne skaleczenie nie mogło tak bardzo boleć. Zdecydowanie przesadzał.
- Nie wierć się tak, bo zaraz zostawię cię z tym wszystkim samego i sam będziesz sobie musiał poradzić z zakładaniem opatrunku.
- Ah tak? Czyli swoich przyszłych pacjentów też będziesz zostawiał, bo będą mówić, że boli ich miejsce, które sobie uszkodzili? - zapytał zirytowany, zaprzestając się wiercić (na szczęście) - Taki z ciebie przyszły lekarz? I tak w ogóle to ta woda utleniona nie powinna nieco wyschnąć, by dopiero potem owinąć ogromniastym bandażem mój biedny i chory paluszek? Czego was tam uczą na tych całych studiach.
Westchnąłem ciężko, licząc w myślach do dziesięciu, by się troszkę uspokoić. Taehyung z pewnością za dużo gadał niepotrzebnych rzeczy, które niekoniecznie chciałbym usłyszeć. Zbyt się wymądrza i pyskował, co zirytowało mnie do maksimum. Pulsująca żyłka się odezwała, co wcale nie jest bezpiecznym zjawiskiem. To samo się tyczy z nadchodzącym bólem głowy. Jednak muszę się opanować, muszę być cierpliwy i spokojny. Żaden kocur, który nie wie, co to ciężka nauka nie może wyprowadzić mnie z równowagi swoim głupim gadaniem.
- Kochanieńki, nie ucz ojca dzieci robić. - prychnąłem. - Siedź przez chwilę cicho i daj mi w spokoju owinąć palec plastrem.
- Plastrem? Czyś ty oszalał? - krzyknął. - Ja krwawię, przeliterować?
- Żebyś się nie wykrwawił na śmierć. - owinąłem rankę plasterkiem ze wzorkami w kwiatuszki, by po chwili schować wszystko do apteczki i położyć ją na blat. Potem będę musiał ją sprzątnąć, teraz nie za bardzo mam na to czas.
CZYTASZ
my Kitty | vkook
Fiksi Penggemar[zakończone] A, co ty byś zrobił jakby uroczy koteczek poprosił cię o opiekę nad nim? Jungkook to pewny siebie student medycyny, który ma zbyt wysokie mniemanie osobie, a Taehyung to słodki i rozkapryszony kotek, który poszukuje swojego pana. K...