Rozdział 5

336 17 1
                                    

* Kilka dni później *
Perspektywa Łukasza :
    Wyszedłem w końcu ze szpitala. Nie do końca wszystko pamiętam i nie wiem dlaczego byłem w szpitalu. Z moim bratem szliśmy razem do domu. Marek zachowywał się dziwnie przez całą drogę, gdy się pytałem czy coś się stało nic nie odpowiedział, ale gdy byliśmy w domu wszystko zostało wyjaśnione.
   Kiedy weszliśmy do domu powiedziałem, że wróciłem z bratem ze szpitala. Rodzice się na mnie dziwnie popatrzyli.
 - Łukasz, ale twój brat nie żyje od 6 lat - powiedziała mama
- Ale jak to?! - wykrzyczałem - przecież on tu stoi obok
- Jeżeli mi nie wierzysz możemy pojechać na grób Twojego brata - rzekła ze smutkiem matka
  Popatrzyłem na Marka i powiedziałem :
- Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego chciałeś żebym żył w kłamstwie? - powiedziałem ze łzami w oczach do chłopaka
- Łukasz.. Ja.. Nie chciałem byś żył w żałobie wciąż po bracie i żebyś się nie zabił - powiedział po cichutku i spuścił głowę na dół chłopak
-  Ja sobie teraz wszystko przypomniałem, już wiem dlaczego byłem w szpitalu. Również przypomniałem sobie, że Ci zaufałem i byłeś dla mnie ważny i dzięki Tobie chciałem dłużej żyć na tym świecie - wykrzyczałem to chłopakowi prosto w twarz płacząc - teraz już wiem, że nie mam po co żyć! Każdy mnie oklamuje! - po tym wybiegłem z domu
- Łukasz stój - krzyczał Marek biegnąc za mną

Perspektywa Marka :
      Jestem debilem. Dlaczego mu tego od razu nie powiedziałem? Teraz już teraz to nie jest ważne. Najważniejszy jest Łukasz.
    Biegnąc za Łukaszem dotarłem na most, na którym stał Łukasz. Serce mi stanęło. Chciałem płakać, ale to nie pomoże.
Łukasz proszę nie rób tego - mówiłem do chłopaka powoli podchodząc do niego - Jestem debilem, że to ukryłem przed Tobą, ale chciałem żebyś był szczęśliwy.
Łukasz nic nie mówił.
- Łukasz proszę nie rób tego, w końcu poznałem kogoś w moim życiu kto mnie rozumie - i to Ty jesteś tą osobą. Zastąpiłeś moją pustkę w sercu i ja tak samo chciałem zrobić. Zastąpić Twoją pustkę mną - mówiłem łkając
- Marek przepraszam - powiedział chłopak chcąc skoczyć - chcę być przy moim bracie
- Nie! - wykrzyczałem w ostatniej chwili łapiąc chłopaka by nie skoczył.
   Kiedy udało mi się ściągnąć siłą Łukasza z mostu od razu go przytuliłem. Mój cały świat mógł teraz się zabić przeze mnie. Ja go chyba naprawdę kocham. Przytulałem Łukasza cały czas, a on mnie przepraszał.
 - To ja powinienem Cie przepraszać - mówiłem łkając prawie dławiąc się łzami - przeze mnie chciałeś skoczyć. Zaufałeś mi, a ja Cie zawiodłem.
  - Marek, to moja wina. Powinienem się pogodzić, że każdy kiedyś odejdzie - mówił chłopak już nie tak płacząc jak wcześniej - zaczniemy oboje razem lepsze życie?
- Tak - odpowiedziałem przy tym wciąż tuląc chłopaka
    Już nigdy Cię nie zranie, a jeśli zranie nigdy nie byłem Ciebie wart.

Miłość poprzez śmierć - KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz