Rozdział 7

359 16 9
                                    

Perspektywa Łukasza :

      Dziś jest ten dzień. Dokładnie dwa miesiące temu poznałem Marka - najważniejszą osobę w moim życiu. Jedyny mnie zrozumiał i powstrzymał przed zabiciem się. Gdyby nie on nie byłoby mnie już tutaj. Przez te dwa miesiące zacząłem coś czuć do tego słodkiego blondyna. Nie mogłem się skupiać na lekcjach bo cały czas o nim myślałem - najbardziej o jego ciele. Kiedy się obudziłem poszedłem wziąć szybki prysznic. Kiedy się umyłem podszedłem do szafy i wyjąłem garnitur. Mój słodki skarb wciąż spał więc mogłem wyjść z domu by kupić róże bez żadnych tłumaczeń dlaczego tak się ubrałem i gdzie wychodzę. W dodatku nie było jego rodziców na kilka dni. Momentami zachowuje się on jak typowa żona. W sumie w końcu ma dziewczęcą twarz niczym Zośka z ,,Kamieni na szaniec".

    Idąc do kwiaciarni układałem w sobie głowie scenariusz co i jak powiem oraz również jak on się zachowa gdy się o tym dowie. Kiedy byłem w kwiaciarni zapytałem kwiaciarkę jakie kwiaty będą najlepsze na randkę. Dziewczyna powiedziała, że to słodkie i że moja dziewczyna ma szczęście, że ma takiego chłopaka. Tylko w tym problem, że nie miałem dziewczyny a chłopaka. Wybrała mi czerwone róże - mogłem się tego domyślić. Poprosiłem o 25 róż. Po zakupieniu róż pojechałem na most, na którym uratował mnie mój książę.

Perspektywa Marka :

   Kiedy się obudziłem nie było nigdzie Łukasza. Zacząłem się o niego martwić, nagle dostałem sms'a od Łukasza.

Od : Łukasz

Przyjdź na most, mam dla Ciebie niespodziankę.

  Kiedy odczytałem tą wiadomość wystraszyłem się. Myślałem, że znów sobie coś zrobi. Ubrałem się szybko i pobiegłem na most, który na szczęście był blisko mojego domu.

    Będąc na moście zauważyłem Łukasza. Miał ubrany garnitur trzymając róże. Zawstydziłem się, bo ja ubrałem się jak ostatni debil. Łukasz kiedy mnie zobaczył podszedł przede mną i powiedział : ,, Marek tego dnia dwa miesiące temu się poznaliśmy. Odkąd przekroczyłeś próg mojej szkoły wiedziałem, że będziesz jedyną osobą, której zaufam i się nie myliłem. Początki były trudne, bo wtedy wciąż myślałem o swoim bracie, a Ty go przypominałeś. Kiedy byliśmy w szpitalu byłeś przy mnie cały czas od rana do nocy. Jedyny się martwiłeś o mnie. Niecały miesiąc temu tutaj bym dołączył do mojego brata. Wybiegłeś za mną, a moi rodzice mnie olali. Wtedy pokazałeś jak Ci na mnie zależy. Już wtedy moje serce chciało wykrzyczeć, że Cię kocham, ale teraz to zrobi. Marek kocham Cię." Zacząłem płakać.

- Łukasz ja się w Tobie też od dawna podkochuje - powiedziałem płacząc

- Marek czy zostaniesz moim chłopakiem? - powiedział dając mi bukiet róż

- Tak - odpowiedziałem od razu rzucając się na szyje chłopaka i go tuląc

   Byliśmy tak sobą zajęci, że nawet nie zauważyliśmy innych ludzi koło siebie. Kiedy przytuliłem mojego skarba ludzie zaczęli klaskać brawa. Byliśmy szczęśliwi, że tolerują nasz związek. Po tym wszystkim wróciliśmy do domu. Nie było rodziców w domu więc mogliśmy robić co chcemy !

   Ledwo wszedłem do domu, a mój skarb przysunął mnie do ściany i zaczął całować moje usta. Było wspaniale! Kiedy lekko otworzyłem usta i chłopak wepchnął swój język i zaczął jeździć po moim podniebieniu. Było jeszcze bardziej bosko niż wcześniej.

Perspektywa Łukasza :

    Kiedy chłopak się zgodził by chodzić ze mną byłem cały w skowronkach. Bałem się, że odrzuci moją miłość, ale niepotrzebnie jednak. Gdy całowałem jego delikatne usta czułem się rewelacyjnie. Były takie delikatne i słodkie. Gdy przestaliśmy się całować zaprowadziłem Marka do sypialni. Nie chciałem go zmuszać do seksu bo to za wcześnie. Kiedy byliśmy w sypialni rzuciłem chłopaka na łóżko i usiadłem na nim całując jego szyje.

- Łukasz ja nie jestem jeszcze na to gotowy - powiedział po cichutku chłopak

- Wiem Marku i nie chciałem tego robić - powiedziałem wpijając się w jego usta.

Byliśmy tak pogrążeni w naszej miłości, że nawet nie usłyszeliśmy jak rodzice Marka wchodzą do pokoju.

- Marek, Łukasz co tu się dzieje ?! - krzyknął ojciec Marka

- Tato my... my się kochamy. Wszystko wam wytłumaczymy - powiedział po cichu Marek

- Mogliście mówić wcześniej ja z mamą byśmy to zrozumieli, a udawałem złego by was nastraszyć - powiedział

- Czyli rozumie pan naszą miłość? - zapytałem

- no jasne młody, a i nie pan tylko teściu mi mów. W końcu kiedyś weźmiecie ślub co nie? - powiedział

  Po rozmowie poszliśmy wszyscy do salonu i opowiedzieliśmy jego rodzicom jak do tego doszło. Byliśmy z Markiem szczęśliwi, że jego rodzice nas rozumieją. Z Markiem zacznę lepsze życie. Kiedyś wyjedziemy do Niemiec i weźmiemy ślub.

Miłość poprzez śmierć - KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz