Rozdział 6

331 18 1
                                    

* Miesiąc później *

Perspektywa Marka :

        Minął miesiąc od próby samobójczej Łukasza. Chodzi na terapię i jest coraz lepiej. Nasz kontakt też stał się lepszy, pomagam mu wyjść z depresji. Łukasz zerwał kontakt z rodzicami i mieszka u mnie, rodzice na początku nie chcieli się zgodzić, ale jak się dowiedzieli co ten chłopak przeżył od razu się zgodzili. Łukasz przestał chodzić na grób brata by zapomnieć o tym wszystkich. Przez ten cały czas i próba jak przetrwa nasza psychika i przyjaźń zacząłem coś czuć do Łukasza. Chciałbym mu o tym powiedzie, ale boję się, że to zepsuje to naszą przyjaźń - w końcu mam tylko jego.

         Uznaliśmy z Markiem, że zaadoptujemy kota. Po długiej rozmowie z moimi rodzicami zgodzili się. Idąc do schroniska lasem spotkaliśmy małe kociątko.

- Marek nie możemy go tutaj zostawić - powiedział Łukasz wskazując na małego kota, który był cały we błocie - Musimy go stąd zabrać.

- Weźmiemy go, masz rację nie możemy go tak zostawić - powiedziałem podchodząc do kota, który nawet nie uciekał - pójdźmy do mnie go wykąpać i pojedziemy z nim do weterynarza.

       Kiedy  wróciliśmy do domu poszliśmy od razu do łazienki. Nalałem trochę wody do wanny wraz z jakimś płynem do mycia ciała. Wkładaliśmy z Łukaszem powoli kota do wanny. Ja go trzymałem, a Łukasz go mył. Trudno było zmyć to zaschnięte błoto, długo błąkał się po tym lesie najwidoczniej. Kiedy wykąpaliśmy kota pojechaliśmy z nim do weterynarza. 

    Perspektywa Łukasza :

      Jadąc do weterynarza miałem wielką ochotę go złapać za kolano. Po tym jak uratował mi życie uwierzyłem swojemu sercu, że go kocham a rozumowi, że jemu na mnie zależy. Chcę mu to powiedzieć, że go kocham i nawet wiem jak i kiedy to zrobię. Zrobię to na tym moście gdzie moje serce chciało wykrzyczeć, że go kocham. Jestem przygotowany, że może mnie zostawić, ale chcę by każdy wiedział, że on jest mój - i tylko mój.

      Kiedy byliśmy już u weterynarza, baliśmy się z Markiem, że kot może nie przeżyć mimo naszych starań.

- Czy będzie żył ? - zapytaliśmy z Markiem

- Przeżyje, ale będzie musiał brać leki - powiedział weterynarz

- A jaka jest jego płeć ? - zapytałem

- Kotka - odpowiedział

      Po odebraniu recepty i jakie mamy kupić leki dla kota rozmawiałem z Markiem jak nazwiemy naszą kotkę. Po kilku minutach wymyślenia imion zdecydowaliśmy, że nazwiemy ją Grzymisława. Przez to całe wymyślanie imion przypomniałem sobie, że za dwa tygodnie obchodzę 2 miesiące przyjaźni. Może wezmę go na ten most i powiem mu wtedy o swoich uczuciach?

Miłość poprzez śmierć - KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz