[5]

152 20 6
                                    


-Co tam się wydarzyło?-zapytała kobieta, wchodząc do kuchni.

-A co miało się wydarzyć-zapytała Inseo kradnąc kawałki pokrojonych przez Eun Jin'a warzyw.

-Ten facet na ciebie napadł, a ty tylko na to wzruszasz ramionami?!-krzyknęła kobieta, przerażona obojętnością swojej przyjaciółki na zaistniałą sytuację.

Przecież...Gdyby nie było wtedy tamtego chłopaka, to...Inseo nie miałaby szans się obronić. Jest za słaba na takich jak on.

-Nic się nie stało, więc tak nie panikuj.-powiedziała dziewczyna chcąc zanieść kolejne zamówienie, ale Ji Sang wyrwała jej tacę, rzucając nią o ścianę. Kawałki mięsa i warzyw leżały na podłodze, a sos sojowy został rozlany na całą ścianę. Inseo spojrzała się obojętnie na swoją wściekłą przyjaciółkę. Wyraz twarzy Ji Sang cały czas wyrażał wściekłość, żal, smutek i strach jednocześnie, ale najbardziej dla wszystkich była widoczna właśnie wściekłość...

-Jesteś aż tak dziecinna?-zaczęła kobieta, patrząc się wprost na stojąco nieruchomą dziewczynę.- Myślisz, że nikogo nie obchodzi twoje bezpieczeństwo...Jesteś aż tak samolubna?!-krzyknęła kobieta, nie zwracając uwagi, że na głównej sali dalej siedzą goście.

-Ji Sang, starczy...-pani Song złapała za ramię swojej córki, chcąc ją uspokoić, ale ta tylko szarpnęła ręką, wpatrując się prosto w oczy swojej siostry.- Chcesz takim zachowaniem zbawiać świat? Myślisz, że byś powstrzymała tamtego mężczyznę?-mówiła przez łzy.-Uważasz, że jak tobie nie zależy na swoim życiu to inni też mają je w dupie!?-krzyknęła w przypływie chwili.

-Ji Sang!

-Ciociu!

Kobieta spojrzała się na swojego bratanka i matkę, zdając sobie sprawę z powagi słów jakie wypowiedziała.

-Inseo, ja...-zaczęła, chcąc dotknąć ramienia dziewczyny, ale ta się odsunęła.

-Pogadamy jak ochłoniesz.-powiedziała z kamienną twarzą, zdejmując swój roboczy fartuch, wychodząc z kuchni.

Wyszła na główną salę, ignorując ciekawskie spojrzenia klientów, biorąc swoją szarą bluzę i skórzany plecak, ruszyła szybkim krokiem w kierunku drzwi.

-Inseo!-krzyknęła kobieta, chcąc zatrzymać swoją przyjaciółkę, ale ta już zdążyła zniknąć za drzwiami.

Dziewczyna przemierzała kolejne metry, próbując zapanować nad gromadzącymi się w jej kącikach oczu łzami. Zarzuciła kaptur na głowę, przyspieszając kroku.

Było późno. Gwiazdy zaczynały świecić na niebie, a wszystkie lokale były przyozdobione  rażącymi w oczy kolorowymi światełkami. Ale dziewczyna nie chciała wracać do domu...Nie teraz. Co chwilę pociągała nosem. Ale nie mogła płakać...Nie mogła.

Nic ją nie obchodziło. Miała dość...Po prostu. Bez powodu.

Szła chodnikiem przypominając sobie słowa przyjaciółki...Prychnęła pod nosem, zdając sobie sprawę, że...Miała rację. Inseo nie ma powodu, żeby dalej brnąć w to życie...Poddała się. Już dawno przestała walczyć o cokolwiek. Jedyne co jej pozostaje to zwykłe przetrwanie...Ale dlaczego miałaby się o to starać. Po co? Czy to coś by zmieniło? Ludzie w końcu o nas zapomną. Może zajmie im to tydzień...Miesiąc...Rok...Ale w końcu zapomną, więc może warto zacząć myśleć odrobinę bardziej egoistycznie?

Przemierzała kolejne metry, nie patrząc nawet dokąd zmierza. Po prostu szła, nie wiedząc gdzie. Nie wiedząc po co. Szła...Chłodny wiatr owiewał jej bladą twarz, przez co przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, a policzki lekko się zaróżowiły na nagłą zmianę temperatury.

Schowała dłonie w kieszenie swojej bluzy, idąc szybkim krokiem przed siebie. Miała gdzieś, że na kogoś wpadnie...Miała gdzieś, że się zgubi...Miała wszystko głęboko gdzieś...

-Myślisz, że dlaczego w życiu masz ciągle pod górkę?-zatrzymała się gwałtownie, obracając się dookoła, chcąc wyszukać źródła dźwięku.-Trochę wyżej...-uniosła głowę w górę, widząc siedzącego na dachu jakiegoś budynku chłopaka. Miał pofarbowane na blond włosy, które zlewały się z jego bladą cerą. Ubrany był w szarą bluzę i zwykle, przetarte dżinsy. Wyglądał młodo, ale jego rysy twarzy dawały do zrozumienia, że nie jest szczeniakiem z liceum. Był przystojny...Nawet bardzo. Dziewczyna zmrużyła oczy nie wiedząc, czy to co widzi jest prawdą.-No co? Pierwszy raz widzisz chłopaka siedzącego na dachu sklepu spożywczego?-zapytał wpatrując się w zdziwioną Inseo.

-Jak mam być szczera...To...Tak, pierwszy raz.-odpowiedziała z podniesioną głową, chcąc przyjrzeć się rozmówcy.

-Kiedyś musiał nastąpić...-wzruszył ramionami.-To co? Ładna dziś pogoda, nie sądzisz?-zapytał z lekkim uśmiechem, spoglądając się w ciemne niebo, powoli pokrywające się świecącymi gwiazdami.

-Chyba często zagadujesz w ten sposób dziewczyny...Czy może się mylę?-prychnęła.

-Chcesz pogadać?-zapytał, przenosząc wzrok na oniemiałą dziewczynę.

-Przecież nawet cię nie znam...-zauważyła, jednak mimo wszystko coś ciągnęło ją do tego chłopaka. Nie wiedziała co...Ale tak było.

-A to jest jakiś warunek, żeby móc pogadać z drugim człowiekiem?-prychnął ze śmiechem, ponownie przenosząc wzrok na niebo. Dziewczyna stała przed chłopakiem nie widząc jak się zachować. Sytuacja w której się znalazła była tak absurdalna, że zabrakło jej pomysłów na logiczne argumenty. Kiedy chłopak zorientował się, że dziewczyna nadal tam stoi, wskazał głową w swoją lewą stronę, z powrotem wpatrując się w górę, jakby kryło się tam coś niezwykłego... Dziewczyna spojrzała się we wskazaną stronę, zauważając wąską uliczkę. Weszła w jej głąb, oglądając się za siebie. Do ściany budynku była przytwierdzona żółta drabina. Inseo złapała za jej obręcz lekko ją poruszając sprawdzając jej wytrzymałość, po czym z lekkim zawahaniem zaczęła wspinać się w górę.

Była coraz wyżej, kiedy jedna z jej nóg ześlizgnęła się ze szczebla. Dziewczyna mocniej złapała się poręczy, głęboko oddychając, z powrotem kładąc stopę na odpowiedni stopień.

-Uważaj...-usłyszała, podnosząc głowę.-Jesteś już tak wysoko...Szkoda by było gdybyś teraz spadła...-powiedział.

-Palant.-prychnęła, wspinając się wyżej.

Chłopak odwrócił głowę w stronę dziewczyny, uśmiechając się lekko, z powrotem przenosząc wzrok na panoramę miasta. Otrzepała swoje dłonie, wyżej narzucając swoją torbę na plecy, zdejmując swój kaptur z głowy. Podeszła bliżej chłopaka, który nie zaszczycił jej chociażby kilkusekundowym spojrzeniem. Oblizała wargi z irytacji, rozglądając się dookoła. Prychnęła pod nosem na postawę nieznajomego. Usiadła obok chłopaka, wystawiając nogi za barierki, wychylając się lekko do przodu chcąc oszacować wysokość na której się znajdują.

-Chyba nie masz lęku wysokości?-zaśmiał się, wpatrując się w dziewczynę z zaciekawieniem.

-Lekki...-szepnęła, odsuwając się do tyłu, na co uśmiech chłopaka, zmienił się w lekki grymas. Spojrzał się na krajobraz przed sobą, mrużąc oczy.

-Gratulacje...Udało ci się...-spojrzał się na dziewczynę, która zmarszczyła brwi, patrząc się na niego z niezrozumiałym wzrokiem.-Ale to tylko jeden z licznych budynków. O wiele wyższych i o wiele trudniejszych do zdobycia...-powiedział, wyciągając z kieszeni telefon, zaczynając go obracać w dłoniach, jakby próbując skupić swoją uwagę na czymś innym.

-Czego chcesz?-zapytała wprost, nie chcąc ciągnąć tej żałosnej szopki.

-Czy od razu muszę czegoś chcieć...-prychnął, skupiając swoją uwagę na obracanej w jego dłoniach komórce.-Ale masz rację...Rzeczywiście czegoś chcę...-zaśmiał się sam z siebie, odwracając głowę w stronę dziewczyny.-Znam cię.-stwierdził, zdając sobie sprawę, że Inseo nie ma zamiaru dłużej ciągnąć tej rozmowy, jeżeli nie przejdzie do sedna.

-Tak? A to ciekawe, bo ja ciebie nie...Nie lubię zadawać się z nieznajomymi, więc wybacz, ale na mnie już pora...-powiedziała, wstając z miejsca. Pewnie by odeszła gdyby nie te magiczne dwa słowa...

In the fight for tomorrow (Stray Kids)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz