[17]

106 16 0
                                    

-Nawet nie wiesz gdzie jesteś...Jak trafisz do domu?-usłyszała za swoimi plecami głos chłopaka.

-Jakoś sobie poradzę...-powiedziała.

Changbin przewrócił zirytowany oczami na jej niedorzeczną odpowiedź. Nie miał zamiaru się z nią sprzeczać. Wiedział, że i tak nie wygrałby tej dyskusji, ale nie mógł puścić jej wolno. Temperatura biorąc pod uwagę nocną porę nie była zbyt wysoka, a Inseo nie znała swojej lokalizacji. Nawet gdyby błądziła przez całą noc, nie doszłaby o własnych siłach do swojego mieszkania. Jednak nie to było głównym powodem jego sprzeciwu. Obawiał się, że jeżeli teraz nikt jej nie zatrzyma to nie będzie na to drugiej okazji. Widział, że jest na skraju wytrzymania. Chan nigdy nie miał daru przekonywania...Nie wiedział jak zachować się w stosunku do dziewczyny. Wolał, aby ktoś inny zajął się wyjaśnieniami, ale to była jego rola. Jednak w przypadku Inseo za nic nie mógł sobie z nią poradzić...Changbin chciał chociaż ten jeden raz wyręczyć w czymś lidera. Wiedział, że ma ciężko. Wiedział też, że nie potrafi się do tego przyznać. Nie chciał obarczać niczym swoich braci, ale nawet taka osoba jak on czasem potrzebuje pomocy, nawet jeśli zapierałby się rękami i nogami...Każdy jej potrzebuje.

Changbin podbiegł bliżej dziewczyny, łapiąc za jej przedramię, odwracając jej sylwetkę w swoją stronę.

-Posłuchaj...Rozumiem cię. Naprawdę...Sam to przeżywałem, ale musisz dać nam i sobie szanse. Nie proszę ci o nic więcej. Po prostu daj nam szanse.-poprosił.

Jego delikatny głos skutecznie uspokoił dziewczynę. Changbin chciał jej pomóc. Z całego serca chciał się nią zaopiekować. Chan nie mówił o niej dużo. Cały zespół nie wiedział za wiele, ale to co usłyszeli im wystarczyło. Wiedzą jakie dzieciństwo miała dziewczyna. Oni sami przechodzili przez coś podobnego. Chcieli jej pomóc. Zaklimatyzować się...Może od nowa nauczyć zaufania? Chcieli po prostu ją uratować...

Wzrok dziewczyny badał twarz chłopaka. Nie mogła mu jeszcze zaufać. Za wcześnie na to...Naprawdę chciała czuć się przy nim swobodnie, uwierzyć mu...Ale nie mogła. Albo po prostu nie potrafiła. Jednak w tej sytuacji nie miała innego wyjścia.

Changbin widząc jak jej ciało zmniejszyło swoje napięcie, a wzrok złagodniał puścił jej przedramię, uśmiechając się lekko.

-Odwiozę cię do domu, dobrze?-zapytał, na co dziewczyna pokiwała lekko głową.

Szli przez uliczki idąc w stronę auta Chan'a. Przez całą drogę nie odzywali się do siebie ani słowem. Inseo cały czas toczyła ze sobą wewnętrzną walkę. Dla niej to też nie było łatwe. W jej życiu poznała tylko kilka osób, którym może zaufać. Gdziekolwiek nie spojrzy nie widzi nic innego oprócz fałszu i zła. Cały jej świat jest przepełniony złymi wspomnieniami, niewłaściwymi wartościami, które ją otaczają. Chciałaby się od tego uwolnić, ale nie potrafi. Nie ma siły...Ktoś musi jej w tym pomóc.

Nagle chłopak zatrzymał się. Inseo podniosła wzrok zauważając ten sam sklep przed którym zaparkował Chan. Schowała dłonie do kieszeni buzy, chcąc je tym samym trochę ocieplić. Changbin odwrócił się w jej stronę posyłając swój delikatny uśmiech, który mimo wszystko uspokajał dziewczynę.

Dziewczyna weszła do samochodu, siadając tak jak wcześniej na miejscu pasażera. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim obskurnym mieszkanku, wziąć gorący prysznic i zapaść w głęboki sen, aby chociaż na chwilę zapomnieć o rzeczywistości, która ją otacza.

-Skoczę po coś do sklepu i zaraz przyjdę, okej?-zapytał chłopak, pochylając się przed drzwiami auta, patrząc się na pogrążoną w myślach sylwetkę dziewczyny.

Słysząc głos po swojej lewej, pokiwała głową, nie odrywając wzroku znad przedniej szyby. Martwiła się, że straci czujność...Że zrobi coś czego będzie żałować. Musiała być oschła i zimna. Musiała być uważna. Tylko w ten sposób uda jej się przetrwać...

Changbin uśmiechnął się lekko na jej zachowanie, jednak nie chciał jej teraz męczyć. Wiedział, że sama musi się do wszystkiego przyzwyczaić, zrozumieć. On jedynie może jej pomóc, ale to musi być decyzja tylko i wyłącznie Inseo. Nie może jej do niczego przekonywać. Ona sama musi się przekonać o co walczą. Ona sama musi zrozumieć, że ma o co walczyć. Dla kogo walczyć...

Zamknął drzwi samochodu po czym ruszył w stronę sklepu, w którym nadal świeciło się światło oznajmiające o jego nocnym otwarciu. Dziewczyna wodziła wzrokiem za chłopakiem, dopóki nie zniknął za regałami, uciekając z jej pola widzenia.

Nie rozumiała go. Dlaczego jest dla niej miły? Przecież dopiero co ją poznał. Nie wie jakim Inseo jest człowiekiem. Czy można jej zaufać. Czy jest tego wszystkiego warta, a mimo to...Jest dla niej miły. Nie rozumiała tego...

Wyjrzała przez okno zauważając na niebie tysiące świecących się punkcików. Było już późno, a zmęczenie zaczęło ogarniać jej całe ciało. Mimo że w samochodzie temperatura była cieplejsza niż na zewnątrz, skuliła swoją drobną figurę, obejmując sylwetkę ramionami, chcąc się trochę rozgrzać. Oparła głowę, która z każdą minutą robiła się coraz bardziej cięższa o szybę. Zamknęła swoje oczy chcąc chociaż na chwilę odpocząć. Tylko na chwilę...

***

Otworzyła swoje ospałe powieki, próbując wybadać otoczenie w którym się znajduje. Zauważając przemieszczający się krajobraz za oknem stwierdziła, że nadal znajduje się w samochodzie. Przeniosła wzrok na miejsce kierowcy, gdzie siedział młody chłopak w skupieniu obserwujący drogę. Przeniosła wzrok na przednią szybę. Sygnalizacja świetlna chwilowo ją oślepiła przez co odruchowo zmrużyła oczy.

-Wyspałaś się?-zapytał chłopak ruszając gdy tylko światło zmieniło swój kolor z pomarańczowego na zielony.

-Nie bardzo...-mruknęła Inseo, próbując rozciągnąć swoje zdrętwiałe ciało.

Próbując rozprostować swoje sztywne ramiona ramiona materiał, który został na nie narzucony zsunął się na wysokość klatki piersiowej. Spojrzała w dół zauważając, że jej zziębnięte ciało okryte było beżowym kocem. Oblizała wargi nie wiedząc jak zareagować na to drobne odkrycie. Dlaczego to zrobił? Przecież się nie znają...

Changbin jakby domyślając się o czym myśli dziewczyna, zaśmiał się krótko, nie odrywając wzroku znad jezdni.

-Zimno jest.-powiedział, jakby próbując wytłumaczyć się ze swojego gestu.

Inseo pokiwała nieznacznie głową. Nie wiedziała co powiedzieć...Nikt jeszcze...Jej tak nie potraktował. Nagle na jej kolanach wylądowało coś zawinięte w sreberko. Dziewczyna wzdrygnęła się lekko, posyłając chłopakowi poważne spojrzenie na które jak zwykle zareagował swoim charakterystycznym uśmiechem.

-Pewnie jesteś głodna.-westchnął skręcając na kolejnym skrzyżowaniu.

Inseo spojrzała się na rzecz leżącą na jej kolanach. Odwinęła sreberko, a jej oczom ukazał się bibimpab nieumiejętnie zawinięty w ususzone liście wodorosta. Zaśmiała się pod nosem na wykonanie przekąski. Ryż był rozgotowany, wołowiny było w tym tyle co nic, a jedyne warzywa jakie się w nim znajdowały to była marchewka i por. Mimo że w ogóle nie przypominało to znanego przez każdego Koreańczyka bibimpab'u ze smakiem wzięła pierwszy kęs. Mogłoby się wydawać, że nie widziała jedzenia przez co najmniej tydzień. W samochodzie odbijał się dźwięk chrupania wodorostów, które były chyba najsmaczniejszym składnikiem w całej przekąsce. Nie zdążyła przełknąć pierwszego kęsu, biorąc następny i następny. Jej buzia była wypełniona rozmokłym ryżem i twardą marchewką, która mimo wszystko jej nie przeszkadzała. Wpatrywała się w przednią szybę, próbując przełknąć zawartość znajdującą się w jej jamie ustnej. Zachowywała się jak w amoku. Po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy, kończąc swoją podróż na szarej bluzie. Z trudem przełknęła jedzenie, próbując zapanować nad słonymi kroplami wody, które tworzyły ślaczki na jej zaczerwienionych policzkach.

-Dlaczego to robicie?-zapytała z dalej pełną buzią, pociągając nosem. Jej wzrok był wbity w trzymaną przekąskę. Bała się, że jeżeli spojrzy na coś innego rozplącze się na dobre.

Chłopak już otworzył usta, chcąc dopytać się o co dokładnie chodzi Inseo, ale zdążyła go wyprzedzić, domyślając się pytania, które chciał zadać.

-Dlaczego pomagacie zwykłym ludziom?-zapytała wzmacniając uścisk na kanapce. Ryż i resztki marchewki zaczęły podchodzić do góry za sprawą ciśnienia jakie wywoływała dziewczyna.

-Bo my też jesteśmy zwykłymi ludźmi.

In the fight for tomorrow (Stray Kids)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz