-Możemy pogadać?-zapytała kobieta, pocierając swoje ramię. Inseo spojrzała się na Eun Jin'a, który ze zrozumieniem kiwnął głową, wracając do swojej pracy.
Wytarła swoje dłonie o fartuch, który po chwili zostawiła na blacie kuchennym. Spojrzała się na swoją przyjaciółkę, wymijając ją w drzwiach bez słowa. Ji Sang westchnęła ciężko domyślając się, że nie będzie to łatwa rozmowa. Całej sytuacji przyglądał się Eun Jin, który od razu odwrócił wzrok widząc surowy wzrok swojej cioci. Kobieta odwróciła się napięcie, wychodząc z kuchni.
Inseo opierała się o ścianę lokalu, czekając na swoją szefową. Nie lubiła takich rozmów. Wolała zapomnieć o całej sprawie i udawać, że nic się nie stało. Tak było łatwiej...Drzwi się otworzyły, a przez nie wyszła roztrzęsiona Ji Sang. Inseo powędrowała wzrokiem na przyjaciółkę. Kobieta wyjęła z kieszeni paczkę papierosów. Dziewczyna odwróciła zniesmaczona głowę. Nienawidziła tego widoku. Po chwil z ust kobiety wyleciał nieprzyjemny w dla Inseo dym. Nie rozumiała w czym to jej pomaga. Zwykłe świństwo, które zatruwa organizm pod przykrywką złagodzenia stresu. Dlaczego ludzie sięgają po coś wiedząc, że ich to zabija...Przyzwyczajenie? Głód nikotynowy? Bzdury...
-Dlaczego jeszcze tego nie rzuciłaś?-zapytała dziewczyna, patrząc się przed siebie.
-Nie potrafię.-odpowiedziała kobieta, kolejny raz zaciągając się nikotyną.
-Nieprawda.-powiedziała, zwracając na siebie uwagę kobiety.-Potrafisz, tylko nie chcesz...-stwierdziła dziewczyna, będąc złą na przyjaciółkę, że z własnej woli zatruwa swoje życie.
-Inseo...-kobieta zwróciła się do dziewczyny, patrząc się w punkt przed sobą.-Nie przestanę się o ciebie martwić.-odpowiedziała, zaciągając się papierosem.
-A ja nie przestanę wpadać w kłopoty.-odpowiedziała, patrząc się na swoje trampki.
-Mogłabyś mi coś obiecać?
-Zależy...
-Bądź ostrożna.
-A nie jestem?
-Jesteś ślepa. Zaślepiona swoim celem. Nie widzisz niczego poza nim. To jest niebezpieczne.-Ji Sang pościła zapalonego papierosa na chodnik, po chwili rozdeptując go podeszwą swoich czarnych szpilek.
Inseo spojrzała się na swoją przyjaciółkę pustym wzrokiem. Rozumiała ją, ale...To trudniejsze niż się zdaje. Ji Sang, chciałaby być wsparciem dla dziewczyny. Pomóc jej. Ale Inseo...Nie potrzebuje tego. Nawet tego nie chce. Może po prostu nie jest do tego przyzwyczajona? Może...Ale w tym jednym przypadku... Musi to zrobić sama. Nie może nikogo w to wplątać. I to już nie chodzi o zdobycie laurów. Nie chodzi o satysfakcję z osiągnięcia czegoś samodzielnie. Tu chodzi tylko i wyłącznie o strach...Inseo się boi. Boi się, że wplącze ważne dla niej osoby w coś w czym nigdy nie powinny brać udziału. Nie może ich w to mieszać.
-Ji Sang...-zaczęła dziewczyna. Chciała ją zapewnić, że wszystko będzie dobrze, że nie musi się martwić, że będzie ostrożna, ale...Skoro Inseo w to sama nie wierzyła to jak mogłaby w to uwierzyć jej własna siostra...-Nie mogę ci tego obiecać.-powiedziała, spuszczając wzrok na swoje stare trampki. Nie chciała jej okłamywać. Nie o to w tym wszystkim chodzi...
Kobieta spojrzała się na swoją przyjaciółkę. Zauważyła jej strach. Zawahanie. Znała Inseo. Lepiej niż ktokolwiek inny. Wiedziała dlaczego tak reaguje. Wiedziała również, że jest strasznie uparta. Nie mogła jej zmusić do siedzenia w domu i rozwiązywania krzyżówek, mimo że w tym momencie bardzo by tego chciała. Kobieta podeszła do swojej młodszej siostry. Dźwięk jej obcasów, zwrócił uwagę dziewczyny, która powoli podniosła głowę, spojrzała na co najdziwniejsze...Spokojną i opanowaną twarz swojej pracodawczyni.
-Wiem.-powiedziała kobieta, uśmiechając się lekko. Promienie słoneczne oświetlały tył jej głowy przez co wyglądała jak prawdziwy anioł. Była nim. Była autentycznym aniołem stróżem...- Spróbuj się nie zabić.-powiedziała rozbawiona, wchodząc z powrotem do baru, zostawiając uśmiechniętą dziewczynę samą.
Inseo schowała swoje dłonie do kieszeni bluzy, przenosząc wzrok na przejrzyste niebo. Przymknęła na chwilę oczy, chcąc nacieszyć się promieniami słoneczniki, które padały na jej bladą twarz. Jedno zmartwienie z głowy...Teraz pozostaje tylko...Spotkanie.
To wszystko wydaje się być nierealne. Nieprawdziwe i oszukane. Dziewczyna czuje się jakby brała udział w jakiś programie typu ukryta kamera. Przez całe dwa lata nic się nie działo. Kompletna cisza. Żyła i robiła swoje. Ale teraz....Zjawił się on. I chce naprawiać świat. Kto poleci na taką bajeczkę? Na pewno nie Inseo. Nie wierzy, aby na świecie żyły osoby, którym na tym zależy. To wymarły gatunek. Nikt nie przejmuje się losem innym. Dlaczego by miał? Przecież sam ma ciężko w życiu i jeszcze ma martwić się resztą ludzkości. To nie ten świat. Tamten świat już dawno przepadł. Teraz została tylko dżungla. Niebezpieczna, głośna i trudna do przetrwania. Dżungla.
***
Dziewczyna przemierzała kolejne metry w stronę sklepu gdzie ostatnio rozmawiała z tajemniczym chłopakiem. Była pełna wątpliwości. Miała istny mętlik w głowie. Prawdę mówiąc...Uciekłaby. Uciekłaby do swojego małego, zaniedbanego mieszkania i zapomniałaby o wszystkim co się stało w ostatnim czasie. Ale teraz kierowała ją ludzka ciekawość. Nie mogła jej przezwyciężyć...
Chłopak wybrał idealną porę. Zaczynało się ściemniać, a nieliczne gwiazdki pojawić się na niebie. Inseo przez całą drogę minęła może z...Trzy? Cztery osoby...Wszyscy zdążyli już opuścić swoje miejsce pracą, bądź wrócić z całodniowych zakupów. Jedynie co jakiś czas, dało się usłyszeć w oddali dźwięki hamujących samochodów lub odgłos klaksonu, który roznosił się echem po całej dzielnicy. Budynki, które mijała dziewczyna, albo były zamknięte, albo raziły po oczach swoimi jaskrawymi neonami, zwracającymi uwagę przechodniów.
Dziewczyna zatrzymała się, widząc kilkadziesiąt metrów przed sobą wyznaczony cel. Nie było już odwrotu. Kiedy chciała stawić pierwszy krok poczuła jak coś uderza ją w ramię. Jej serce się zatrzymało, a ona wstrzymała oddech.
-Joesonghabnida*-usłyszała głos po swojej prawej stronie.
Odwróciła skołowana głowę, zauważając chłopaka i dziewczynę trzymającą się jego ramienia, którzy ukłonili się lekko, ponawiając swoją dalszą drogę. Dziewczyna patrzyła się na oddalające sylwetki. Westchnęła z rozbawieniem na swój bezpodstawny strach. Nie wiedziała dlaczego tak zareagowała. Albo wiedziała tylko nie chciała się do tego przyznać...Ruszyła niepewnym krokiem w stronę sklepu. Była ciekawa i zniecierpliwiona. Nie powinna. Ale nie miała na to wpływu. Może to wszystko ma jakiś sens. Może ktoś z góry stwierdził, że życie Inseo zasługuje na trochę urozmaicenia i zesłał chłopaka, który wywróci je do górny nogami. Co prawda o to nie prosiła...Ale jakby się dłużej zastanowić. Mogła to przerwać. Mogła to zgłosić. Ale tego nie zrobiła...Dlaczego?
Stanęła przed sklepem nerwowo sprawdzając zegarek.
21:34
Dlaczego go jeszcze nie ma? Zapytała się w myślach. Z jednej strony, pragnęła dowiedzieć się prawdy. Była tym zafascynowana, ale z drugiej...Nie miała pojęcia, czego może się spodziewać po chłopaku. W ogóle go nie znała. Nie wiedziała o nim kompletnie nic. A on...Przestudiował całe jej 21-letnie życie.
CZYTASZ
In the fight for tomorrow (Stray Kids)
FanfictionW świecie, gdzie musimy podejmować ciągłą wojnę o przetrwanie. W świecie, gdzie nie ma miejsca na sprawiedliwość i czyste serce. W świecie gdzie trudno komukolwiek zaufać...W tym świecie rozgrywa się walka o lepsze jutro...