11# Stark?!

529 21 3
                                    


POV. Kate

Siedziałam pod ścianą żując kanapkę z serem i szynką, w dłoni trzymałam kubek z herbatą o smaku owoców leśnych. W trakcie posiłku zastanawiałam się jak niby mam uwolnić tego idiotę.

Po śniadaniu postanowiłam powiedzieć Lokiemu, że nie zrobię tego i po prostu muszę zdobyć wspomnienia innym sposobem. Już chyba wiem jakim...

- Loki? Ej! Loki!? - krzyczałam w myślach (wiem że to głupio brzmi xd).
- Co chcesz? - usłyszałam w głowie głos czarnowłosego.
- Przemyślałam to i.... Nie pomogę ci! - pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko wyobrażając sobie jego minę.
- Nie to nie, żegnaj Kate - usłyszałam jego głos.
Znowu poczułam krótki ból głowy, który po chwili ustąpił.
Potem już się nie odezwał.

***

Leżałam na ziemi czytając ,,Sprawy Sherlocka Holmesa" kiedy nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi windy.
Popatrzyłam w tamtą stronę i ujrzałam Tony'ego.
- Hejo! - pomachałam mu z uśmiechem.
- Hej - mruknął.
- Coś cię trapi? - spytałam - Tylko nie rzygaj na mnie, plis! - dodałam śmiejąc się.
- Nie no, spokojnie młoda - uśmiechnął się lekko w moją stronę.
- Jak jeszcze raz powiesz do mnie młoda, to upadniesz na ziemię i nie wstaniesz! - zagroziłam.
- Spokojnie młoda - powiedział dając nacisk na ostatnie słowo.
- Nie żyjesz! - krzyknęłam i podniosłam się z ziemi.
Zaczęłam biec w kierunku Tony'ego.

Nagle zderzyłam się z czymś i upadłam na plecy.
- Kto tu postawił tę cholerną ścianę! - krzyknęłam zirytowana.
- Ja - uśmiechnął się dumnie i wypiął pierś  jakby zrobił coś porzytecznego dla świata.

*Po 26 minutach kłótni*

- No dobra, zacznijmy od nowa - oznajmiłam.
- Po co tu przyszedłeś? - spytałam unosząc brew.
- Mam pewne pytanie do ciebie... - mruknął tajemniczo.
- Jakie... - nie zdążyłam dokończyć.
- W sumie to kilka pytań - powiedział tajemniczo brunet.
- No dawaj - machnęłam ponaglająco ręką.
- Czemu żałujesz, że poprosiłaś kogoś o pomoc? Kto to był? Czemu byłaś tak zdenerwowana? - powiedział na jednym wdechu.
- To moja słodka tajemnica - uśmiechnęłam się chytrze.
- Dam ci coś w zamian... - zaproponował brunet.

Z uśmiechem pokiwałam głową na tak.

- Co mi dasz? - spytałam.
- Pewną ciekawą informację, która powinna cię zadowolić - odpowiedział Tony.
- Niech będzie - mruknęłam.
- No to mów - zachęcił.
- Po 1... no nie chciał mi jej udzielić za darmo - na mojej twarzy pojawił się grymas.

Tony z ciekawością przyglądał mi się czekając na dalszą odpowiedź.

- Po 2... To był... Loki - szepnęłam cicho zawstydzona.
- Że co k***a?! - wykrzyknął zdziwiony.
- No... tak. Kontaktuje się ze mną czasami telepatycznie... - mruknęłam.
- No dobra... Mów dalej - ponaglił mnie zapominając o poprzedniej sytuacji.
- A... Zdenerwowana byłam bo... Ten debil powiedział mi, że jak go uwolnie to mi pomoże!  - krzyknęłam zirytowana.
- No ok... Pójdę przekazać drużynie - mruknął Iron Man.
- Sama im to powiem - zaprotestowałam.
- Jarvis! Otwórz celę! - rozkazał Tony.
- Tak jest, sir! - odpowiedział głos w powietrzu.

Po sekundzie moja klatka się otworzyła. Wzięłam książkę pod pachę i wyszłam na korytarz.

- Jarvis, zawołaj drużynę do salonu- powiedziałam.
- Tak jest, panno Stark! - odpowiedziała sztuczna inteligencja.
- Stark?! - krzyknęłam zdziwiona.
- Jesteś moją siostrą, więc Stark - powiedział beztrosko miliarder uśmiechając się.
- Ech... - westchnęłam odwzajemniając uśmiech.
- Co zrobisz, jak nic nie zrobisz? - zaśmiał się, co odwzajemniłam.

Weszliśmy roześmiani do windy, a mój ,,brat" wcisnął guzik 58 oznaczający piętro mieszkalne wraz z salonem.

Staliśmy w windzie śmiejąc się z sucharów Tony'ego. W tle leciała jakaś piosenka - jak wytłumaczył brunet - Queen.
Po jakimś czasie drzwi windy otworzyły się z charakterystycznym dźwiękiem.
Weszłam do salonu i, aż oczom nie wierzyłam. To co ujrzałam przerastało moje najśmielsze oczekiwania.
Po całym pomieszczeniu były porozrzucane poduszki, papierki i puszki, a na dodatek wszyscy spali w tym bałaganie!
Na kanapie siedziała Nat oparta głową o Steve'a trzymającego niedokończony kawałek pizzy. Clint od pasa w górę leżał na ziemi, a jego reszta jeszcze utrzymywała się na kanapie. Bruce'a nigdzie nie było widać, więc pewnie siedzi w laboratorium.
- Wstawać matoły! Ranek! - wydarłam się w najlepsze.
- A! - wykrzyknął przestraszony Hawkeye od razu stając do pionu.
- Co... Co się stało? - zza kanapy wynurzył się Hulk z buzią całą brudną od sosu pomidorowego.

Po chwili przebudził się Steve spadając z kanapy, czym automatycznie obudził rudą.
- O! Kate? - spytał zdziwiony Cap patrząc na mnie.
- Oczywiście że nie głupi śmiertelniku, jestem Loki - odparłam prubując udawać jego głos.
- Nie ruszaj się! - rozkazała Wdowa mierząc do mnie z pistoletu.

Automatycznie strzeliłam face palma, po czym ja i Tony wybuchnęliśmy śmiechem.

- Czyli, że to był żart? - spytała wybita z rytmu ruda.
- Oczywiście, że... - mój ,, brat" nie dokończył.
- ...Nie - uśmiechnęłam się nadal próbując udawać jego głos.
- Tony... to jest Kate nie? - spytał Cap zdezorientowany.
- No... Tak - powiedzieliśmy razem śmiejąc się z nich.

Nat popatrzyła na nas morderczym wzrokiem i poszła w stronę kuchni.

- Gratulacje! Wkrecilliście samą Czarną Wdowę! - zaśmiał się Clint i uścisnął mi i brunetowi ręce.

Nikt nie pytał czemu wróciłam, wszyscy się po prostu cieszyli. Steve zrobił herbatę dla wszystkich, a Tony naleśniki.
Brunet poinformował nas, że jutro wieczorem będzie mała impra z okazji mojego powrotu. Jarvis zaprosił prawie wszystkich naszych znajomych, w tym Pepper, Fury'ego i Marię Hill.

W spokoju zjedliśmy naleśniki wraz z herbatą. Podczas posiłku towarzyszę opowiedzieli mi wszystko co działo się pod moją nieobecność.
Na takich typu rozmowach spędziłam cały dzisiejszy dzień.

-----------------

Hejka!
Nowy rozdział jest długi. Następny wstawię dopiero po weekendzie z powodów braku internetu.

Krwawy KrukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz