12# Zakupy

500 19 0
                                    

POV. Kate

Szłam zatłoczonymi ulicami Nowego Jorku. Zmierzałam ku  galerii handlowej położonej 2 kilometry od Avengers Tower.
Na miejscu umówiłam się z moją znajomą Emily. Miałam kupić sukienkę i jakieś dodatki na dzisiejszą imprezę.
Postanowiłam nie jechać taksówką, ani autobusem bo nie chciałam stać w korkach, a metro nie dojeżdżało do galerii.
Niestety minusem podróżowania piechotą są spojrzenia innych ludzi. Musiałam nieźle się przebrać, żeby mnie nie rozpoznawali, w końcu jestem w Avengers.

Widziałam już z daleka dach mojego celu.
Zostało mi jeszcze do pokonania jedna ulica, pasy i będę przed wejściem. Utrudniały to jedynie tłumy na ulicach miasta.

Byłam już pod drzwiami, kiedy usłyszałam cichy dźwięk dzwoniącego telefonu.
Popatrzyłam na ekran wyjmując sprzęt z torebki. Na ekranie wyświetlił się napis: ,, Numer nieznany" . Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odezwałam się pierwsza.
- Rozmawiam z Kate Watson? - spytał się tejemniczy rozmówca.
- Tak - odpowiedziałam krótko wchodząc do galerii.
- Jestem Sam Wilson, przyjaciel Steve'a - przedstawił się.
- Kojarzę... Rogers coś ostatnio o panu mówił... Coś się stało? - mruknęłam.
- Steve nie odbiera, a mówił że zawsze mogę zadzwonić do ciebie - wytłumaczył.
- Cap pewnie zaraz oddzwoni. On nie umie odbierać połączeń
- No dobra dzięki - rozłączył się.

Od razu zapisałam sobie jego numer w telefonie.
Następnie weszłam do jakiegoś sklepu z ciuchami, gdzie umówiłam się z Emily.
Zobaczyłam ją już z daleka, co nie było trudne.
Moja znajoma bardzo wyróżniała się w tłumie. Dziś miała na sobie długie, luźne spodnie moro, białą bluzkę z wielkim napisem  ,,this is lady", a na to ubraną brązową, skórzaną i  przetartą w wielu miejscach kurtkę. Jej rude włosy były spięte w kitkę z tyłu głowy. Pomachała mi kiedy tylko mnie zobaczyłam.

Podeszłam do niej ściągając okulary przeciwsłoneczne z nosa i wkładając je do torby.
- Cześć - przywitałam się.
- Hejka! - uradowana odpowiedziała.
- Choć Katie! Muszę ci pokazać kilka sukienek, które znalazłam! - pociągnęła mnie za rękę i zniknęłyśmy w dziale z sukienkami.

*po jakimś czasie*

Wyszłam ze sklepu z dwiema torbami. W jednej była śliczna bordowa sukienka. Sięgała mi prawie do kolan, była dość opinająca.
W drugiej torbie były tego samego koloru szpilki, czarne i bordowe wstążki oraz gumki, kosmetyki i torebka. Oczywiście wszystko na koszt Starka.
Nagle Emily się zatrzymała.
- Kate... nie mogę cię.... odprowadzić... pójdziesz sama? - wyjąkała.
- Tak, jasne nie ma problemu - odpowiedziałam udając, że nic się nie stało.
- Dzięki, na razie! - pomachała mi i zniknęła w tłumie.

Zaczęłam zmierzać w stronę Avengers Tower.
- Coś jest nie tak... dziwnie się zachowywała Emily... coś tu nie gra - szeptałam pod nosem.

Zajęta swoimi myślami nie zauważyłam, że zboczyłam z drogi. Rozejrzałam się. Byłam w porcie, czułam wiatr i zapach morza.
Wiem że to dziwnie brzmi, ale... po prostu to czuję.
Po chwili wpatrywania się w morze poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
Momentalnie się odwróciłam przystawiając temu komuś pistolet do głowy.
- Aaa... Sorry nie chciałem cię przestraszyć - tłumaczył się jakiś chłopak w czerwono niebieskim stroju.
- Kim jesteś? - spytałam nie zabierając broni.
- Jestem Spiderman - przedstawił się.
- Krwawy Kruk - odpowiedziałam i schowałam broń.
- Jesteś z Avengers?! - ekscytował się chłopak.
- Tak, tylko cicho bądź - mruknęłam, a on pokiwał głową, że rozumie.
- Czego chcesz? - spytałam podejrzliwie kierując swoje kroki w stronę drapacza chmur.
- Pogadać po prostu - odpowiedział.
- Wiesz... Krwawy Kruk nie brzmi... - wyjąkał.
- Jak nazwa super bohatera? - zaśmiałam się.
- No... - mruknął.
- Nie wstydź się - poklepałam go po ramieniu.
- Ile masz lat? - spytał.
- 16, a ty? - stawiam, że nie więcej.
- Też 16! - krzyknął uradowany.
- Poczekaj chwilę - poprosił i zniknął za drzwiami publicznego toi toi'a.

Po chwili wyszedł z tamtąd jakiś brunet, domyślam się, że to on.

- Musiałem się przebrać - wytłumaczył.
- Luz... - mruknęłam.
- Jestem Peter Parker - wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Kate Watson - uścisnęłam jego rękę z uśmiechem.
- Może cię.... Odprowadze? - wyjąkał.
- Z chęcią przyjme twoją propozycje - odpowiedziałam, a no się rozpromienił.

***

Stałam w kuchni przygotowując naleśniki na kolację.
Wspominałam wspaniałe pół dnia, które spędziłam z Peterem.
Od dawna nie uśmiechałam się cały czas, a dzisiejsze spotkanie dało mi do tego świetny pretekst.

Zdjęłam patelnie z kuchenki i położyłam naleśniki na stole wraz dżemem i jakimś syropem od Bruce'a.

Nagle usłyszałam huk i czyjeś kroki.
Szybko chwyciłam nóż leżący w szufladzie i poszłam ostrożnie w stronę dźwięku, do salonu.

- Halo?? Avengersi?! - usłyszałam nawoływanie Thora.

Weszłam do salonu i odłożyłam nóż na stolik.

- Cześć Thorze - przywitałam się.
- Witaj Kate - odpowiedział i mnie przytulił.

Odwzajemniłam uścisk po czym zapytałam:

- Co cię tu sprowadza?
- Ważne sprawy - powiedział wymijająco.
- Naleśnika?
- Z chęcią! - krzyknął uradowany.
- Choć, pokażę Ci gdzie jemy - pociągnęłam go w stronę kuchni i posadziłam na krześle.

Dałam nam talerze i zaczęliśmy jeść. Po jakiejś chwili kazałam Jarvisowi zawołać resztę.

***

Stałam w salonie, przy barku gadając z Thorem na przeróżne tematy.
Od godziny trwała obiecana przez Starka impreza.
Dzisiaj zapowiada się długa noc...

Witam wszystkich serdecznie!
Zapraszam do wbijania na mój drugi profil Slizgonka6, a także na mojego Instagrama slizgonka6.
Ten rozdział wstawiam nie legalnie (tak jakby).
Mam nadzieję, że się wam podoba. Jeśli macie jakieś pomysły, rady czy pytania możecie pisać w komentarzach lub na priv.

Krwawy KrukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz