8# Prawdziwa historia

517 23 0
                                    

POV. Kate

Poprosiłam w myślach Lokiego żeby przypomniał mi tą sytuację, kiedy się poznaliśmy.
Po chwili to zobaczyłam, to było straszne.
- Miałam wtedy 9 lat. Rodzice porzucili mnie wtedy na stacji benzynowej - łzy mimowolnie poleciały mi z oczu.
- Jeśli nie chcesz... - nie zdążył dokończyć.
- Nie, ja muszę komuś to powiedzieć. No... więc byłam na tej stacji i po jakimś czasie zdecydowałam, że muszę złapać jakiegoś stopa, więc poszłam drogą w stronę ulicy, żeby złapać podwózkę, ale nikt się nie zatrzymywał...
- Nie wiedziałem... - szepnął blondyn.
- Nikt nie wiedział, nawet Fury znał tylko strzępy prawdziwej historii.
- Możesz kontynuować? - spytał Steav wyraźnie zaciekawiony.
- Po pewnym czasie zatrzymało się auto i wysiadła z niego kobieta przedstawiła się i spytała czy chcę jechać z nią. Bez wachania się zgodziłam i wsiadłam do auta gdzie był też mąż tej kobiety.
- Jak nazywali się ci ludzie? Pamiętasz?
- Tak, Howard i Maria... Stark. - mina Rogersa była bezcenna, ale postanowiłam kontynuować.
- Pojechaliśmy w stronę Nowego Jorku. W czasie podróży trochę ich poznałam i wydawali się być cudownymi ludźmi. Po jakimś czasie coś się stało. Nie wiem co, pamiętam tylko, że wjechaliśmy w drzewo i auto się zapaliło. Usłyszeliśmy wtedy dźwięk motoru. I nagle drzwi się otworzyły i wyciągnął pana Starka i go zastrzelił. Wtedy pani Stark dała mi bransoletkę, którą znalazłam wtedy w lesie... - rozpłakałam się na dobre, a Steav mnie przytulił.
Nagle usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Odwróciłam się, a tam stał Bruce i powiedział, że jedziemy odprowadzić Thora i Lokiego.

***

Byliśmy na placu, zaraz Thor i Loki lecieli.
Przytuliłam blondyna na porzegnanie i podeszłam do czarnowłosego.
- Będzie mi ciebie brakować - szepnęłam cicho żeby tylko on usłyszał.
- Mi ciebie też, ale nie martw się, wrócę do ciebie - odezwał się jego głos w mojej głowie.
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się lekko i go przytuliłam.
- Żegnajcie przyjaciele! - krzyknął Thor i wszyscy im pomachaliśmy.
Po chwili zniknęli w tęczowej smudze światła.

***

Byliśmy już spowrotem. Od razu udałam się z Rogersem do jego pokoju z zamiarem kontynuowania rozmowy

- Na czym skończyłam? Już wiem. Dała mi tę bransoletkę, a po chwili ona też zginęła. Ja ukryłam się z tyłu, ale nie stety, choć może i stety znalazł mnie i wyciągnął z auta. Związał, wsadził na swój motor i zawiózł mnie do tajnej bazy Hydry.
- Hydry?! - krzyknął przerażony blondyn.
- Tak. Tylko cicho. Jest problem Steav...
- Jaki? - spytał zaciekawiony.
- Czyścili nam tam pamięć co miesiąc i ja dużo nie pamiętam. To co ci powiedziałam dowiedziałam się od Lokiego, który pokazał mi moje wspomnienia z tamtego okresu, ale nie pokazał wszystkich - mina mi zrzedła gdy o tym pomyślałam.
- Nie martw się, coś na to poradzimy- Steav poklepał mnie po ramieniu.

Usłyszałam kroki na korytarzu, a po chwili przez drzwi wpadł Tony.
- Coś się stało? - spytał wyraźnie zdziwiony nagłą wizytą Steav.
- Kate idziesz ze mną, J.A.R.V.I.S. zawołaj drużynę do salonu!- rozkazał Tony i zaprowadził mnie do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.

***

Kiedy wszyscy już byli w salonie Tony wstał.
- Zebraliśmy się tutaj ponieważ ktoś bardzo chciał coś opowiedzieć - chrząknął i popatrzył na mnie znacząco.
- Ja... nic... Chwila, Tony! - wzięłam wdech i wydech - Jak mogłeś nas podsłuchiwać?! - wydarłam się na niego.
- Nie chcesz mówić nie mów. Pokażę wam nagranie - włączył telewizor, gdzie wyświetliła się nasza rozmowa.

Jak on mógł?
Nagle wszyscy w jednym momencie wykrzyknęli:
- Hydra?! - popatrzyli się na mnie.
- Tak, Hydra. Jeszcze jakieś pytania?
- Poznałaś moich rodziców i mi o tym nie mówiłaś?! - Tony był cały czerwony na twarzy, więc wziął szklankę Whisky i wypił.
- Gdyby Loki wtedy mnie nie teleportował, nie przypomniało mi się to nigdy. Nam tam usuwali pamięć co miesiąc! Nawet nie wiecie jak tam było strasznie... - zaczęłam płakać, a Clint mnie przytulił.
- Miałam 9 lat, 9! Pobyt tam to jest trauma na całe życie
- To stąd byłaś tak wyszkolona... - szepnęła Nat.
- Tak, tam też poznałam pierwszego przyjaciela, który pomógł mi uciec, ale sam został złapany... - zaczęłam głośniej płakać.
- I to był Bucky, prawda? - spytał Steav, a ja tylko pokiwałam głową.
- Wtedy nazywał się Zimowy Żołnierz. Ja jedyna wiedziałam jak ma na imię na prawdę - powiedziałam cicho.
- A ty? Jak na ciebie mówili? - spytał Bruce.

—————————————————

POLSAT!!
Kto się domyśla?
W tym tygodniu już nie zdążę wstawić następnego.
A teraz życzenia:

Wesołych świąt wielkanocnych!
Niech znajdziecie jak najwięcej czekolady.
Spełnienia marzeń i dużo prezentów od rodziny.



Krukonka6

Krwawy KrukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz