Poszłam z Fabianem na lekcje. Wszyscy w klasie nie gadali o niczym innym, jak o zagubionym portfelu dyrki. Najbardziej podniecony był Artur Stolarski, Robert Fatral i Sebastian Kasprowski. Czyli największe głupki w całej szkole. O dziwo nie dołączył do nich Dawid Woźniak. Ostatnio robi mniej wygłupów niż przedtem. W ogóle zachowuje się jakoś dziwnie. Nawet poprawił tę pałę z fizyki i z matmy, polskiego a nawet z geografii.
Skończyła się nasza pierwsza lekcja - matematyka. Ja i Fabian szliśmy długim korytarzem, na którym konfidentka ogłaszała zaginięcie rzeczy. Przechodziliśmy obok kantorka woźnej. Drzwi były otwarte na oścież. Spojżałam przez chwilę na sprzątaczkę siedzącą na krzesełku przy swoim biurku, trzymając na nim swoją torbę, którą dynamicznie przeszukiwała. Coś przykuło moją uwagę, że pociągnęłam Fabiana za ubranie, by chwilę przystanął.
- Ta sprzątaczka - szepnęłam do niego - Ona ma portfel konfidentki - syknęłam.
- Jak to ma portfel? - zdumiał się prymus - To niemożliwe. To przecież tylko zwykła woźna - powiedział ze zdziwieniem.
- Widziałam jak go wyjmowała z torebki - oznajmiłam - To na pewno ona go ukradła - rzekłam.
- Skąd wiesz, że to nie był jej portfel? - zapytał Fabian, zakładając jedną rękę na drugą.
- Proszę Cię spójrz na ubiór tej sprzątaczki - odrzekłam wskazując na kobietę - Ma lekko poplamioną bluzkę. Jest nawet trochę podarta. Ten portfel jest elegancki i wygląda na drogi. W ogóle do niej nie pasuje. To na pewno jest zguba dyrki, jestem tego pewna mimo, że nigdy go nie widziałam - wytłumaczyłam - Wiem, że nie powinnam oceniać ludzi po wyglądzie, ale wszystko na to wskazuje, że to ona go ukradła - stwierdziłam.
- W sumie to dobra teoria - przyznał mi rację Fabian - To na pewno ona. To co? Zabieramy jej siłą przedmiot i oddajemy dyrce?
- Emm... nie - odpowiedziałam.
- Bierzemy okup jeśli nie odda? - dopytywał się
- Fabian, proszę Cię to durne pomysły - szepnęłam szczerze - Nikogo nie będziemy bić ani żądać okupu, zwariowałeś? - spytałam go z ironią w oczach - Lepiej schowajmy się tu w pobliżu i zaczekamy aż wyjdzie.
- Nie lepiej powiedzieć o tym konfidentce? - zapytał
- Ta, na pewno Ci uwierzy. Chyba nie znasz naszej dyrektorki - oświadczyłam.
- Dobra, wolę twoją wersję planu. Chodź skryjmy się gdzieś - odpowiedział prymus.
Schowaliśmy się za schodami, położonymi obok pokoiku sprzątaczki. Zaczekaliśmy chwilę i po wyjściu woźnej weszliśmy do kantorka udając, że bierzemy kredę.
Na biurku leżała torebka. W niej był widoczny szary portfel ze złotymi suwakami. Na pewno był bardzo drogi, ale mniejsza z tym. Szybko zabrałam przedmiot i po chwili już tam nas nie było. Skryłam rzecz w swoim plecaku, by nikt nie dowiedział się, że ,,ukradliśmy,, sprzątaczce portfel.- Dobra to teraz idziemy do dyry? - zapytał Fabian.
- Kolejny raz zwariowałeś? - powiedziałam - Przecież będzie się dopytywać gdzie to znaleźliśmy, a nie chcę przed tym potworem kłamać okej? Nie chcę mieć problemów, uwież mi. Po prostu wrzucimy jej to do torby, gdy jej nie będzie i sprawda załatwiona - wyjaśniłam.
- Jednym słowem jesteś genialna - przyznał prymus.
- E... dzięki, ale na wychwalanie mnie jszcze będzie czas - powiedziałam - Najpierw odłóżmy zgubę na swoje miejsce.
Weszliśmy na schody. Już z daleka widzieliśmy ten potworny gabinet, do którego trzeba było wejść. Nie wiedzieliśmy, czy w środku ktoś jest, więc poprosiłam Fabiana, by delikatnie zapukał do drzwi i szybko uciekł. Jak nikt nie otworzy to znaczy, że nie ma nikogo. Jak ktoś otworzy musimy poczekać, aż wyjdzie.
Prymus zastukał w drzwi i zwiał. Ja, obserwując, zobaczyłam, że nikt nie otworzył, a minęło już sporo czasu. Skinęłam mu ręką, że jest czysto i możemy wchodzić. Szybko wślizgnęliśmy się do gabinetu i położyliśmy portfel do torebki dyrektorki.
Już mieliśmy wychodzić. Nagle ktoś wszedł. Oboje krzyknęliśmy z przerażenia. Naszym oczom ukazała się twarz konfidentki.- Co wy tu robicie?! - zapytała, krzycząc.
- Emm - zamyśliłam się chwilowo - My szukamy Pani portfela. Pomyśleliśmy, że może tutaj jest gdzieś - skłamałam.
- Jak mógłby tu być jeśli przeszukałam każdy kąt?! - odpowiedziała ze suchym tonem głosu, podchodząc do nas.
Nagle zauważyła, że w jej torbie znajduje się zguba. Stała jak słup i nie wiedziała co się dzieje.- To niemożliwe - rzekła konfidentka - Przez cały czas tutaj był...NIEMOŻLIWE!
- To woźna go ukradła psze Pani dyrektor. Zabraliśmy go, gdy nie patrzyła i zanieśliśmy tutaj - bąknął niespodziewanie prymus, a ja nadepnęłam mu specjalnie na nogę, by się zamknął.
- Cicho! - krzyknęłam do chłopaka.
- Dobrze wiesz, że źle znoszę kłamstwa! - obraziłsię Fabian.
- Co?! Jak? Gdzie? Kiedy? Kto?! Woźna?! Która to?! - dopytywała się dyrektorka. Wow nawet się nas nie czepia, że zabraliśmy portfel z obcej torby...dziwne.
- Niskiego wzrostu, brązowe włosy, okulary - oznajmił z uśmiechem prymus.
- Wytarczą mi te szczegóły! Nie wierzę! Wiedziałam! Idę po nią! Niech no ja tylko ja tylko ją zobaczę to...- wrzeszczała, podwijając rękawy bluzki i wkurzona wyszła z gabinetu tupiąc nogami.
- Pierwszy raz to mówię, ale zrobiłeś dobrze, że powiedziałeś o tym - przyznałam - Jednak nie jesteś bezmyślnym kretynem jak ci z naszej klasy, tylko całkiem fajnym gościem. Chodź musimy iść zobaczyć jak obrywa ta sprzątaczka - powiedziałam.
Miło było patrzeć jak dyrka wywala złodziejkę z roboty. Przynajmniej raz z Fabinem zrobiliśmy coś pożytecznego i to w nie głupi sposób. No dobra... W PRAWIE nie głupi sposób.
CZYTASZ
Szkolna diablica
AcciónTak się złożyło, że dyrektorem jednego z gimnazjum stał się diabeł...Nie mówię tu o czerwono - krwistej istocie o rogach na głowie i ogonie w kształcie ostrych wideł...tylko o niby prostej, przeciętnej kobiecie, która nikogo nie zadziwia swoim wyglą...