[6]

634 86 2
                                    


    „Gość Honorowy" Nocosfery, przegrany Książę Słodkiego Królestwa. Chłopak powtarzał ten nieprzychylny tytuł w swojej głowie odkąd trafił do swoich komnat, które miały na celu tylko jego większe upokorzenie.

Zamiast siedzieć zakuty w łańcuchach w ciemnych lochach, doświadczać skutków jego niepowodzenia w wojnie i czuć ból tego jak zawiódł swoich poddanych i całą krainę Ooo. Ale teraz przebywał oficjalnie na dworze, mógł swobodnie poruszać się po pałacu, Królowa Hunsona zabierała go wszędzie gdzie chciała, był przy niej jak jakiś dodatek, którym mogła się pochwalić wszystkim dookoła.

Patrzył na swoje odbicie w lustrze, nie miał na twarzy żadnej ekspresji, tylko przygryzał wargę. Stał tutaj, pośrodku wielkiego sypialnianego pomieszczenia spowitego w zimnej czerni i chaotycznej czerwieni. Był dzień, jednak Gumball wyglądając przez okno miał wrażenie, że cały czas jest noc na zewnątrz. Podejrzewał, że tutaj czas troszeczkę inaczej płynie. Nocosfera byłą nasiąknięta stęchlizną. Miała wokół siebie przerażającą atmosferę, pełną okrucieństwa. Była napędzana plugawością jej mieszkańców.

To nie miało znaczenia jakie to były stworzenia, Książę miał wrażenie, że każdy mógłby zmienić się tutaj w potwora, prawdziwego potwora.

Usłyszał czyjeś kroki na zewnątrz balkonu. Spojrzał w lustro za siebie i jego serce zabiło mocniej.

Marshall Lee, jedyna osoba, która była w stanie wyciągnąć go z jego samotności nawet na kilka minut. Książę Nocosfery, który sam strzegł go przed swoim Królestwem i własną matką.

Hunsona nosiła Gumballa przy sobie, ale teraz gdzie ona była, tam był jej syn. Po prawej stronie swojej matki, na wyciągnięcie ręki. Nie opuszczał jej na krok kiedy była w pobliżu pojmanego Księcia.

Gumball zastanawiał się wiele razy czy w starciu pomiędzy nimi Marshall miałby przewagę. Analizował jakie rzeczy mogłyby mieć na to wpływ, ale za każdym razem kiedy wypytywał Króla Wampirów o umiejętności jego rodzicielki ten wydawał się zbyt zakłopotany aby odpowiedzieć. Chłopak wzbudzał w nim poczucie bezpieczeństwa, jednak Gumball nie potrafił stwierdzić czy słusznie.

Marshall nigdy nie wszedł bezpośrednio do jego pokoju. Zawsze wlatywał przez balkon i tam zostawał, dopóki Książę Balonowy sam nie wszedł na zewnątrz.  Zastanawiał się czy w ten sposób chce pokazać mu, że szanuje jego przestrzeń.

Król kucał na balustradzie w pozycji gotowej do natychmiastowego odwrotu, zawsze tak robił. Patrzył na niego tymi swoimi wielkimi czerwonymi oczami, jego wzrok był pytający, jakby chciał dowiedzieć się czy przyszedł w dobrym momencie.

Gumball ruszył otworzyć balkonowe drzwi.

— Cześć - Lee uśmiechnął się głupkowato i zeskoczył na kafelki. Chłopak był od niego wyższy, jednak tylko o kilka centymetrów.

— Witaj, Marshall - powiedział Książę Balonowy i powitał go nieśmiałym uśmiechem.

Wampir niespodziewanie zbliżył się do niego, Gumball wyprostował się jak struna i spojrzał prosto w jego oczy. Ich twarze dzieliły centymetry, chłopak spojrzał na usta wampira. Balonowy poczuł jak rumieniec napływa na jego twarz jednak przechylił głowę lekko w prawo i ją odchylił.

Poczuł muśnięcie o jego dłoń.

— Byłem za granicami - szepnął do niego cicho. Skóra Księcia zjeżyła się i był gwałtownie złapał za rękę Króla Wampirów.

— ..Co? - wybełkotał. — ..jak to? Co się...?

Poczuł ściśnięcie w jego żołądku, jego oddech zaczął robić się niepokojąco płytki. Lee zacisnął swoje palce na jego ręce, drugą położył na jego ramieniu.

Stuck in your Nightosphere [Marshall Lee x Książę Gumball] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz