[14]

353 41 2
                                    

— Książę Ognia! – Gumball z niedowierzaniem patrzył jak wojska z Królestwa Ognia nadchodzą w kierunku bram.

Płomień razem z Fioną na grzbiecie Cake wylądował przed Gumballem na pałacowym dziedzińcu.

Jego ręce jarzyły się ogniem. Tak samo jak jego włosy, które unosiły się do góry wbrew prawom grawitacji. Kryształ na jego czole połyskiwał od czasu do czasu. Miał na sobie pomarańczowo- czerwoną zbroje przykrywajacą jego tors.

— Fiona wyjaśniła mi sytuację – powiedział spokojnym tonem i dobył swojego miecza, który rozbłysł w jego ręku jakby został rozgrzany do niesamowitej temperatury. — Masz moje pełne wsparcie. Moi ludzie są w pełnej gotowości do walki.

— Dotarliśmy jak najszybciej potrafiliśmy! – nagle Cake i Fiona pojawiły się przy nim na dziedzińcu.

Ta nie miała na sobie swojego zwykłego ubrania, ale srebrzysty pancerz przepasany błękitem. Bardzo kontrastowała z Królem Ognia.

— Dziękuje wam – powiedział Gumball czując ulgę. Mieli szansę wygrać. — Najwyższa pora to zakończyć.

Nie musiał powtarzać tego dwa razy. Blondyna złapała za swój miecz i machnęła nim zręcznie.

— Wystarczy twój rozkaz – stwierdziła i ukłoniła się w jej stronę. Gumball zauważył jak Książę Ognia wpatruje się w jej stronę z uwagą.

— Musimy wyprzeć wrogów poza mury – poinstruował. — Nie możemy dopuścić do kolejnego wtargnięcia.

— Moje wojska mogą ustawić się przed wejściem, żeby ponownie je zablokować. Łucznicy już ustawili się na murach, będą mogli z dystansu pomagać tym na zewnątrz. Na polach już rozprzestrzenia się ogień. Kupimy sobie czas.

— W mieście nie zostało tak dużo osób, mogę się tym zająć – powiedziała Fiona. — Mogę przejąć stamtąd dowództwo. Raczej będziemy w stanie sobie z nimi poradzić, ale na zewnątrz nadal panuje chaos.

Gumballa coś ścisnęło w żołądku. Pomyślał o Marshallu i zrobiło mu się niedobrze. Spojrzał instynktownie na mur, który oddzielał ich od walk na zewnątrz. Zacisnął mocno pięści. Nie mógł teraz o tym myśleć, nie mógł dać się ulec zmartwieniom.

— Naszym priorytetem będzie osłona Królestwa – powiedział twardo Płomień. — To zadecyduje o naszym zwycięstwie. Gumball, musisz podejmować decyzje z tego miejsca. Bez ciebie jesteśmy straceni.

— Wiem o tym – rzucił książę i zmarszczył brwi. Nie mógł przestań zerkać w kierunku jednej z wież pałacu. Gdyby tam poszedł mógł na spokojnie zobaczyć czy Marsh...

— Marshall sobie poradzi – Fiona położyła mu rękę na ramieniu. — Ma wsparcie od naszych.

Chłopak westchnął i uniósł głowę wysoko do góry. Mimo bólu, musiał być Księciem i poprowadzić swoje Królestwo do zwycięstwa. Przekonywał się w kółko, że wampirowi nic nie będzie, mimo tego, że tak naprawdę w to nie wierzył.

— Przygotujcie się. Pora rozpocząć naszą ofensywę.

...

Poza murami zamku panowała pożoga. Po dołączeniu się Armii Ognia wszystko stanęło w płomieniach.

Utrudniało to widzialność dla Słodyczan i potworów z Nocosfery, ale ułatwiało ataki ogniowym ludziom. Przez co łatwo zdobyli przewagę. Demony nie mogły się też ukrywać w mroku drzew. Wszyscy znaleźli się na terenie przed murami Słodkiego Królestwa

Trudno było stwierdzić kto wygrywał, zwłaszcza, że walczący poza zamkiem nie wiedzieli jak wyglądała sytuacja w samym Pałacu.

Marshall przez ogień musiał wbić się w górę, żeby spojrzeć na wszystko z góry. W ostatniej chwili grupa demonów pociągnęła go znowu w dół.

Stuck in your Nightosphere [Marshall Lee x Książę Gumball] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz