[3]

731 96 18
                                    

    Wojna rozpętała się na dobre. Wojska Królestwa Lodu i Nocosfery toczyły zaciekłe walki. Królestwo ognia efektownie odpierało wszelkie ataki, ale ich obrona nie mogła wytrwać tak długo jakby chcieli. Słodkie Królestwo się jeszcze nie poddało, ale było temu bliskie. Trudno było obrać strategię po stracie swojego władcy. Było parę wypraw które miały an celu odbicie Księcia z więzienia Nocosfery, jednak były nieudane.

Królowa Hunsona nie za bardzo przejmowała się swoim więźniem. Dla niej najważniejszym było to, że wszyscy wiedzieli, że jest przez nią uwięziony i inne Królestwa czuły się coraz bardziej zagrożone przez Nocosferę. Dzięki temu Marshall mógł zapewnić mu lepsze warunki, chociaż trudno było to zrobić biorąc pod uwagę to, że jest uwięziony w zimnej celi.

Zima się zbliżała, a wraz z tym niespodziewane przygotowania w pałacu Królowej Hunsony. Marshall podczas schodzenia do sali tronowej przywitał się z roją przeróżnych demonów i innych stworzeń łażących w te i we w tę po całym zamku.

Przygotowali coś na zewnątrz, jednak Lee nie miał pojęcia o co chodziło. Najbliższe świętowanie miało się odbyć za kilka tygodni. Święto Przesilenia Szkarłatnego Słońca. Ale nic nie wskazywało na to, że właśnie o to chodziło.

Marshall bez ogródek spytał się swojej matki o co chodzi. Jednak ta tylko obdarzyła go paskudnym uśmiechem i oznajmiła, że dowie się w swoim czasie.

 — Chyba moja matka coś knuje - wypalił Marshall. — Przygotowuje dziedziniec do czegoś. Wydaje mi się, że chodzi o jakieś przemówienie - zacisnął pięści. — Wszyscy milczą jak owce, nawet kiedy

— Myślisz, że to ma jakiś związek z jej ostatnim atakiem na Królestwo Ognia? - główkował Gumball, pocierając dłonią o kajdany wokół jego nadgarstków. — Może ma zamiar naprowadzić bitwy na swój własny teren.

Lee przeczesał włosy dłonią i oparł się o kraty, krzyżując ręce na piersi. Zwrócił wzrok w prawą stronę i złapał się za brodę. Książę Balonowy spoglądał na niego, przygryzając wargę.

Przez te kilka miesięcy, które spędzili ze sobą zaczął coraz bardziej przekonywać się do Króla Wampirów. Miał wrażenie, że trochę za bardzo.

— Myślę, że nie kazałaby dekorować wszystkiego tylko po to, żeby potem to rozwalić... - przerwał w połowie i mocno się nad tym zastanowił, odwrócił głowę. — Nie no w sumie to jest bardzo prawdopodobne. Gumball?

— Tak? - wzdrygnął się chłopak, a jego kajdany mocno zabrzęczał co zwróciło uwagę Marshalla.

Zauważył nadgarstki Księcia. Kajdany, które nosił już przez długi czas były mocno zaciśnięte na nich, wręcz wpijały się w jego skórę. Książę miał wrażenie, że coś stanęło mu w gardle.

— Mógłbym spróbować je poluzować - rzucił pod nosem nagle. Balonowy wzdrygnął się.

Chłopak odruchowo spojrzał na niego nieufnie, potem przeniósł wzrok na swoje nadgarstki. Mimo, że swobodnie rozmawiali, zawsze zachowywali mocny dystans fizyczny. Marshall nie naruszał jego strefy osobistej i nie miał zamiaru tego zrobić. Ale widok skutego Księcia nagle zaczął mu ciążyć w głowie, poczuł ogarniające go poczucie winy.

— Jeśli chcesz..- dodał, widząc reakcję Gumballa.

— Nie wiem czy ci się uda, ale możemy sprawdzić - odparł chłopak po chwili wahania. Uniósł obie ręce do przodu.

Marshall niepewnie wstał z ziemi i podszedł do chłopaka. Uklęknął przed nim i delikatnie złapał za jego dłoń. Ich spojrzenia się spotkały. Kajdany były grube, jednak dało się je poluzować. Pewnie jeden ze strażników zatrzasnął je jak najmocniej się dało. Lee zaczął przy nich majstrować. Nagle Gumball syknął i odruchowo cofnął rękę.

— Wybacz mi - rzucił pośpiesznie wampir, znowu zerknęli na siebie.

-Nic mi się nie stało.-powiedział szybko. Oczy Marshalla zalśniły czerwienią i znowu skupiły się na łańcuchach.

Książę Balonowy nie potrafił odwrócić od nich wzroku. Wzbudzały w nim lekkie przerażenia, zwłaszcza kiedy Lee uchylał swoje usta i widać było jego kły. Gumball miał przed oczami tylko scenariusze w których wbija je w jego szyję. Ale światło było niewiarygodnie przyciągające.

Nagle poczuł jak uciśnienie na jego nadgarstkach nagle słabnie. Zerknął w dół i zobaczył jak Marshall je luzuje.

Lee zobaczył jak mocno wcięły się w jego skórę, że wydrążyły swój kształt.

— Jestem zrobiony z gumy - wytłumaczył Książę. — To normalne.

— Wiesz co..myślę, że po prostu najlepiej będzie jak je zdejmę - bąknął chłopak i jednym ruchem zrzucił je z rąk Gumballa. Ten zszokowany otworzył szeroko oczy.

— ..dlaczego? Co ty robisz? - bąknął patrząc na Księcia Nocosfery, który tak po prostu go uwolnił.

— Mówiłem ci już, że nie wierzę w ten cały konflikt - zaśmiał się. — Nie stresuj się tak. Ty i tak nie możesz stąd wyjść, więc przynajmniej mogę cię z tego wyciągnąć - wskazał na leżące na ziemi łańcuchy.— Podziękujesz mi później.

— Nie potrafię tego zrozumieć - mruknął Gumball, pocierając palcami o swoje nadgarstki. — To działania przeciwko twojemu Królestwu - tłumaczył. — To jest traktowane jak zdrada, możesz wylądować tutaj tak jak ja.

— Przestań - zatrzymał go i podniósł się na nogi. — Gdyby mieli mnie tu zesłać dawno by to zrobili. Mogą spróbować -wymądrzał się. — I tak za niedługo ktoś przyjdzie cię uratować skoro bitwy mają się przenieść do Nocosfery. Pozwól mi to zrobić Gumball.

— Marshall..- rzucił Balonowy i także się podniósł. Poczuł mrowienie w nogach i przez chwilę miał wrażenie, że nie potrafi chodzić. Zachwiał się i spróbował utrzymać równowagę. Lee podleciał w jego stronę i złapał go, zanim upadł.

Oboje zamarli patrząc sobie twarzą w twarz. Dłonie Marshalla powstrzymywały Księcia przed upadkiem. Ten odruchowo złapał za rękawy wampira.

— Twoje zachowanie jest kompletnie niewytłumaczalne - stwierdził Gumball. — I nierozważne, ale dziękuję.

— Tak już mam - wyszczerzył się w jego stronę. — Nie ma za co.

— Jeśli będę w stanie się stąd wydostać, jeśli moje straże mnie uratują, może będziemy mogli zawrzeć pokój - zaczął główkować. — Jeszcze możemy to naprawić.

Wampir przestał asekurować chłopaka i powoli odstawił go na ziemię, upewniając się, że da radę stanąć o własnych nogach. Gumball poprawił swoje postrzępione ubranie.

— Myślę, że już na to za późno - odparł Lee. — Ale jeśli będzie trzeba, pomogę ci wrócić do Słodkiego Królestwa i wtedy zrobisz co chcesz.

—Jeśli faktycznie uda się komuś mnie uratować- wahał się. —To kiedy zakończę wojnę...wrócę tutaj.

— To trochę głupie wracać tutaj po tym...

— Po ciebie - szybko dodał, przerywając mu. Marshall otworzył szeroko oczy i spojrzał w jego kierunku. Książę Słodkiego Królestwa potężnie się zaczerwienił.

— Jeśli będziesz chciał...

Stuck in your Nightosphere [Marshall Lee x Książę Gumball] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz