17: No...no to klops + pytanie

467 54 20
                                    

No... To klops...
Ty ranna, Matt ranny, Edd stracił chęci do życia, podobnie jak Lunay, Tom chujowym cudem pracuje dla Red Lidera a ten się jak dziecko cieszy...
No happy End... Ale nie dla was.
I do tego znowu siedzicie w tej pierdolonej celi.
No... To wracamy na start.
Westchnęłaś niechętnie, marszcząc brwi.
Co prawda, opatrzyli ci ranę.. Ale tak jakoś obojętnie..
Z resztą, nie ważne.
Zginęłabyś prędzej czy później...
Jak do tego wszystkiego doszło?
Jeszcze pół roku temu, żyłaś sobie normalnie, nienawidząc komucha, sama... Bez nikogo...
Szczerze?
Nie tęsknisz za tamtym życiem...
Kto by tęsknił za życiem całkowicie samemu?
Twoi rodzice i siostra nie żyją... Ale za to masz inną rodzinę...
Małą i dość mocno osłabioną... Ale wciąż rodzinę..
- Jaki jest plan działania? -
Odezwałaś się cicho.
Wszystkie oczy w pomieszczeniu skierowały się w twoją stronę.
- plan czego? -
Zapytał smętnym głosem zielonek.
- Plan działania, już nie wiecie co to jest? -
Odpowiedziała ci cisza
Westchnęłaś powoli wstając
- Sluchajcie.
Niech ktoś mi powie, która grupa jako pierwsza postawiła się Tordowi? -
- No my.. -
- A kto założył najprawdziwszy ruch oporu? -
- No też my.. -
- Nie rozumiecie? -
Ponownie odpowiedziała ci cisza.
- Jesteśmy czymś więcej niż grupą.
Jesteśmy nadzieją... Widzieliście miny więźniów?
Słyszeliście co wołali jak nas tu prowadzono?
Skandowali.
Dla nas.
Byśmy się nie poddawali.
Dajemy im nadzieję, szanse!
Nie możemy się poddać!
Jest nas mało... Ranni, smutni, osłabieni.
Ale mamy coś czego ten komuch nie ma...
Poparcie.
Poparcie ludzi, którzy żyją w ośrodkach takich jak ten.
- Możesz iść do sedna? -
Marudziła Lunay
- Chodzi mi o to.. Że jeśli my się poddamy... Wszystko się skończy...
Ludzie w całości stracą nadzieję... Którą niesiemy im my! -
Zapanowała cisza
- Nie wiem jak wy...
Ale ja nie zamierzam tu siedzieć i czekać aż zwycięstwo samo do mnie przyjdzie!
Za długo już siedziałam...-
Zaczęłaś chodzić po pomieszczeniu szukając czegokolwiek co moglo by ci choć trochę pomóc w ucieczce.
Kraty w oknach - nie.
Żadnej dziury, klapy, nic!
Musi być tutaj coś, co nadaje się na drogę ucieczki... Chyba że...
Nie...
W tej chwili dało się usłyszeć kroki dobiegające z głębi korytarza.
Po chwili pod drzwiami do celi, stanęła trójka żołnierzy tego Komucha.
Mieli dziwne Maski na twarzy, niczym w cholernych Anime jakie ten chuj ogląda.
Juz miałaś zacząć na nich bluzgać, gdy jeden z nich otworzył zamek.
Patrzyłaś się na nich w ciszy, kiedy drugi z nich grzebał w płaszczu.
Następnie pokazał ci coś, czego się nie spodziewałaś:
Był to Znak Rebelii.
Czyli... Część rebeliantów jednak wkradła się do sił wroga.
Następnie kobieta (odgadłaś to po długości włosów) trzymającą znak ruchu oporu, ściągnęła maseczke.
- Nazywam się Ana
- Wiem, poznaje cię.
Zajmowałaś się trenowaniem rekrutów.
- Między innymi -
Zaśmiała się
- Pamiętam, jak prawie nikt tego nie przeżył -
Teraz zaśmiał się Edd
Ta jednak ciągnęła dalej
- Kiedy inni dowiedzieli, że 4 najlepszych Rebeliantów została zatrzymana od razu chcieli iść i napaść na to miejsce, by was wyciągnąć.
Cześć z nas była za a część przeciw.
I wybuchły małe zamieszanie...ale jest już dobrze. -
- Jesteście tego pewni? -
Dopytywał Edd
- Tak, osobiście zajęłam się uspokojeniem tłumóa, oczywiście nie samodzielnie. -
Odpowiedziała wskazując na dwójkę mężczyzn stojących obok niej
Uśmiechnęłaś sie delikatnie na widok znajomych twarzy.
To znak, że nie jesteście sami.
- A wam?
Nic nie jest? -
Przejechała wzrokiem po wszystkich w celi.
- Jesteśmy jedynie poobijani, ale żyjemy
Najgorzej ma się Matt, bo ma złamaną rekę. -
Wskazałaś na rannego przyjaciela.
- Spokojnie, pomożemy sis wam stąd wydostać, będziemy was osłaniac -
Odezwała sis ponownie Ana
- Serio, ona może zabić z odległości paru mil -
Odezwał się jeden z rebeliantów.
- Wiem, widziałam jak radzi sobie ze snajperką
- No co?
Lubię strzelać. -
Zaśmiała sis cicho.
Skinęłaś głową, wtedy ponownie dało się usłyszeć kroki - tym razem byli to prawdziwi żołnierze.
Ana jak i dwójka innych rebeliantów ponownie zakryli twarze.
- idziecie z nami. -
Odezwała się lodowatym tonem czarnowłosa.
Niezła gra aktorska.
Dwójka prawdziwych sługusów komucha przystanęło.
- Co wy tu robicie? -
Zapytał mężczyzna o krzaczastym wąsie.
- Red Lider kazał ich zabrać -
Odezwał się jeden z aktorów
Obaj mężczyźni zeskanowali ich wzrokiem, jakby w taki sposób chcieliby sprawdzić, czy jego słowa to kłamstwo.
Jednak ostatecznie odechciało im się robić zamieszania.
Oboje wzruszyli ramionami i odeszli wracając do swojej rozmowy.
Wszyscy odetchneliście z ulgą.
- Szybko, samochód czeka na was przed bazą -
W jednej chwili ruszyliście przez labirynt korytarzy.

Każdy następny był bardziej mylący od poprzedniego.
Jedyne co je różniło to zdjęcia, tego Chuja z Rogami.
- Ostatnia prosta, będą duże drzwi pożarowe
Tam stoi Czarny SUV. -
Wtrąciła się Ana.
Tuż po tym gdy pchnęła drzwi...
Żołnierze wymierzyli w waszą stronę swoje karabiny.
Po środku stał on.
Znowu.. Z tym swoim wiecznym uśmiechem.
Zazwyczaj w takiej chwili zaczęłabym rzucać przekleństwami jak najęta, ale teraz wzdrygnęłaś się.
Znowu was przyłapał.
A obok niego... Stał szatyn.
Którego wyraz twarzy nie okazywał żadnych emocji.
Czemu to on zawsze jest 1, może i 2 kroki przed wami?
- Już chcecie wychodzić?
Jak nawet nie było głównego przedstawienia! -
Zaśmiał się gardłowo, co z jego akcentem brzmiało co najmniej dziwnie.
- Czego ty od nas chcesz? -
Zapytał się załamany Edd.
- Tyle razem czasu spędziliśmy.
Smialiśmy się!
Nie pamiętasz?
- Edd, Edd, Edd... Glupiutki Edd..
Nie rozumiesz?
Ile razy mam powtarzać.. Nigdy mi na was nie zależało.
Równie dobrze mógłbym teraz was wszystkich zastrzelić..
Ale to odbędzie się jutro -
Mozna bylo sie zdawać, że jego i tak już szeroki wyszczerz jeszcze bardziej się poserzył.
- Jutro.. Wszycy jak tu stoicie.
Zostaniecie rostrzelani.
Ja osobiście zastrzele dwoje z was...
Edda. -
Spojrzał na bruneta
- Oraz Naszą drogą.. (T.I). -
Jego zimny mimo uśmiechu wzrok zwrócił się na ciebie.
Aż krew mrozi.
- A teraz ich zabrać. -
I ponownie..
Zostałaś skuta, z resztą tak jak reszta.
Nastepnie, chyba pierwszy raz..
Bez potrzeby pchania cię czy zmuszania, ze spuszczoną głową ponownie weszłaś do środka, a za wami zamknęło się jedynie droga ucieczki.
No... No to klops...

------

Heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej
Czy ktos tęsknił?
Nie wiem.. Ale cóż, w końcu skończyłam rozdział 17,jeeeej
I powiem od razu:
Planuje już powoli koniec...
Ale teraz pytanie..
Czy chcecie jeden długi rozdział
(Tym samym ostani)
Czy jeszcze dwa?
(Oczywiście będzie jeszcze Epilog)

Wybierajta!

Jeden dlugi rozdział + epilog

Dwa rozdziały + epilog

Ja życzę wam miłych wakacji
Do zoba za kolejne dwa miechy xDDDD

Czerwona wojna - Eddsworld [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz