Zostałam sama w pokoju, wciąż trudno było mi uwierzyć w to co się stało. Bardzo chciałam się dowiedzieć kto wpadł na pomysł z tym pokojem dla mnie, a jeszcze bardziej kto go zrealizował. W końcu wstałam z łóżka i zaczęłam przeglądać rzeczy w skrzyni. Znajdowało się w niej dużo ubrań, kosmetyków, kilka ręczników i buty sportowe. Znalazłam nawet sukienkę i kilka lakierów do paznokci. Na samym dnie leżał tusz do rzęs i jakieś cienie. - Po co mi to w ogóle? - spytałam sama siebie. Patrząc na te czyste ubrania naszła mnie chęć by się odświeżyć. Zapakowałam świeże ubranie, bieliznę i trochę kosmetyków do plecaka który również znajdował się w skrzyni, po czym wyszłam zamykając pokój na klucz który dostałam od Newta. Zeszłam na dół po czym wyszłam z budynku. Nikt mi jeszcze nie powiedział gdzie jest jakaś łazienka więc postanowiłam spytać chłopaków którzy mnie mijali. Wskazali pomieszczenie z prysznicami po czym uśmiechnęli się i pożegnali. Byli bardzo mili.
Udałam się we wskazane miejsce i na pierwszy rzut oka wyglądało paskudnie. Stary budynek stojący zaraz przy lesie ze szklanymi matowymi drzwiami. Weszłam do środka i na szczęście tam wyglądało w miarę dobrze. Po obu ścianach znajdowało się po pięć kabin prysznicowych, każda z nich była osobno zamykana co bardzo mnie ucieszyło. Naprzeciwko drzwi znajdowały się trzy umywalki a powyżej nich trzy okna przez które praktycznie nic nie było widać. W środku pachniało szamponem co również miło mnie zaskoczyło. Weszłam do środka upewniając się ze nikogo nie ma tam nie ma, i zamknęłam szczelnie drzwi do budynku. Weszłam do jednej z kabin, tej ostatniej i jak najmniej widocznej, po czym rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Gdy odkręciłam kran zimna woda opryskała moje ciało co spowodowało ciarki, ale zaraz po tym zaczęła lecieć przyjemna niemal gorąca woda. Stałam tak chyba z dziesięć minut zanim zaczęłam się myć. Umyłam się najdokładniej jak potrafiłam, starając się nie naruszyć ran na moim ciele, które na nieszczęście jeszcze bolały. Wymyłam dokładnie swoje długie blond włosy po czym wytarłam się ręcznikiem i ubrałam w czyste ubranie. To uczucie było nieziemskie. Nałożyłam kaptur na głowę i wyszłam z łazienki. Nie zdążyłam zrobić dwóch kroków a usłyszałam zza pleców nieznajomy głos.
- Nie za późno trochę na takie spacery hę?- spytał chłopak śmiejąc się pod nosem. To zdecydowanie nie był dobry znak. Ale trochę miał racje, na dworze było już całkiem ciemno i nie było słychać żadnych ludzi.
Stałam tyłem do niego i za nic nie chciałam się odwrócić, nawet by zobaczyć kim jest ta osoba. Ruszyłam przed siebie ale chłopak natychmiast znalazł się przy mnie i pchnął mnie na ścianę. Wciąż stałam do niego tyłem co jeszcze bardziej uniemożliwiało mi ucieczkę. Próbowałam wyszarpać się z jego uścisku ale wszystko było na nic. Chłopak był za silny.
- Może się trochę zabawimy? - szepnął prosto do mojego ucha. I znowu ten obleśny chichot..
- Puszczaj mnie albo pożałujesz! - krzyczałam.
- Oj nie był bym taki pewien. - znów się zaśmiał i włożył jedną rękę pod moją bluzę na co pisnęłam.
- Ale ja już tak. - usłyszałam znajomy głos. - Puszczaj ją Stan albo cię wykastruje. I to bez znieczulenia. - chłopak ledwo wypowiedział te słowa przez zaciśnięte zęby. Stan, bo tak miał na imię chłopak który wciąż mocno mnie trzymał, zignorował go kompletnie i tylko wjechał ręką głębiej pod moją bluzę. Ponownie pisnęłam tym razem ze łzami w oczach. Wszystko zaczynało się rozmazywać. Dlaczego jestem taka słaba? Dlaczego nie mogę sama się obronić? Nagle chłopak runął na Stana powalając go i naparzając pięściami ile tylko miał sił. Stan leżał a z nosa i ust sączyła mu się krew. Próbowałam odciągnąć chłopaka od niego, i w końcu mi się to udało. Stan wstał prawie się przewracając i zniknął gdzieś w lesie.
- Wszystko w porządku? Co on Ci zrobił? Nie mów mi że..
- Minho.. - rzuciłam się chłopakowi na szyje i wtuliłam w jego tors. Wciąż płakałam mocząc jego ubranie. Minho objął mnie delikatnie na co się wzdrygnęłam ale zaraz mi przeszło. Przecież to Minho.
Odkleiłam się od chłopaka i spojrzałam mu w oczy. Sam wyglądał na przerażonego i zmartwionego. Nadal trzymając mnie za ramiona uśmiechnął się lekko.
- Nie bój się. Przy mnie nic Ci się nie stanie. Dopilnuje tego. - po tych słowach znowu przytuliłam się do chłopaka, tym razem mocniej. Poczułam się przy nim bezpiecznie.
- Chodźmy już. - wyjąkałam.
Chłopak tylko przytaknął oraz złapał mnie za rękę ciągnąc w kierunku budynku w którym mieszkałam. Od razu dorównałam chłopakowi kroku i szłam najbliżej jak potrafiłam. Minho objął mnie ramieniem przez co poczułam się jeszcze bezpieczniej. Odprowadził mnie pod same drzwi.
- To ja będę się zbierał. - powiedział patrząc w podłogę.
- Minho?
- Tak Elie? - jak on mnie właśnie nazwał?
- Mógłbyś zostać?.. nie chce być dzisiaj sama.. - wyjąkałam rumieniąc się, spojrzałam na niego a na jego twarzy dostrzegłam uśmiech. Odwróciłam wzrok i popatrzyłam na podłogę. Minho wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Nie zostawię Cię. Nigdy. - przytulił mnie mocno a ja poczułam coś dziwnego. Coś czego wcześniej nie czułam.
- Zbyt się przywiązałem. Przez te wszystkie dni od kiedy tu jesteś, nie mogę przestać o Tobie myśleć. Tyle złego Cię spotkało, i zrobię co w mojej mocy by Cię chronić. Dopilnuje żeby nic więcej Ci się nie stało. - mówił tuląc mnie na koniec całując czule w głowę. Spojrzałam na niego a on na mnie, uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka. Staliśmy tak jeszcze chwile po czym wreszcie odpowiedziałam.
~ Dziękuje. ~Hejka robaczki wy moje. Sorki że ten rozdział jest taki trochę byle jaki ale nie miałam dzisiaj weny
:(
Chciałam spytać czy powinnam napisać kolejny rozdział z perspektywy Newta? Bo chłopak tez musi wyrazić swoje uczucia c nie. No a jak narazie wiadomo, Ellen i Minho są sobie dość bliscy ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ‾ʖ̫‾)
Biedny Newt :((
No ale narazie to Newt najlepszych relacji z Ellen to nie ma.. ale spokojnie spokojnie, wszystko się ułoży hehe. Dobra, koniec tych spoilerów, ja idę spać więc
Dobranoc kochani! <3
CZYTASZ
Nadzieja to moje drugie imię.
Action"Jedni wierzyli , drudzy wątpili a inni stracili resztki nadziei, że kiedykolwiek uda im się opuścić to miejsce. To nie był dom , nie można było nazwać tego domem. Otoczeni przez mury sięgające chmur , niewyżyte bestie i zdani na łaskę stwórców. Ale...