„Tele co?"

107 3 2
                                    

Wczorajszy wieczór minął w bardzo miłej atmosferze. Po romantycznym tańcu oraz wyznaniu uczuć do siebie,nie mogliśmy rozstać się z Minho nawet na krok. Przez resztę wieczoru siedziałam z chłopakiem oraz innymi zwiadowcami śmiejąc się i dyskutując w najlepsze. Azjata zapoznawał mnie ze wszystkimi i praktycznie nie spuszczał mnie z oka do samego końca imprezy. Jednak cały czas rozglądałam się za nowym. Niestety jednak nigdzie nie mogłam go dojrzeć i nie dawało mi to spokoju. Było mi głupio za to że zostawiłam go podczas tańca, chciałam go przeprosić i przy okazji porozmawiać. Przy chłopaku czułam się niezwykle swobodnie, nie było między nami tej bariery którą odczuwałam przy rozmowie z innymi streferami, bariery która nie pozwalała mi na stu-procentowe zaufanie im gdyż czułam że są dla mnie zupełnie obcy. Jednak przy brunecie czułam coś innego, gdy patrzyłam w jego oczy które wydawały się tak znajome wiedziałam że go znam. Nie wiedziałam skąd ani jak to możliwe, ale ja po prostu czułam że go znam i pomimo braku wspomnień w których mógłby się znajdować czułam do niego silną więź której nie umiałam wytłumaczyć. Zupełnie obce mi uczucie.
Może o tym chciałam z nim porozmawiać? Może on czuje to samo?
Bardzo w to wierzyłam.
Po skończonej imprezie Minho odprowadził mnie do pokoju czule żegnając a gdy tylko drzwi za nim zatrzasnęły się , upadłam na łóżko i momentalnie urwał mi się film.

*****
Poczułam pieczenie na prawym policzku i momentalnie podniosłam się z łóżka przerywając głęboki sen. Promienie słoneczne wpadały przez okno i lądowały na mojej twarzy dając do zrozumienia że pora wstać.
Mruknęłam kładąc się z powrotem na łóżku, ale mimo wszystko wiedziałam że już nie zasnę. Wstałam powoli przecierając oczy i myśląc w co się ubrać, drugi raz odkąd tu jestem miałam ochotę ubrać się ładnie, pragnęłam tego nawet bardziej niż wczoraj. Podeszłam pierw do szuflady po kosmetyczkę a później do skrzyni by wyciągnąć z niej czyste ubrania. Zdecydowałam się na spodnie moro z wysokim stanem i obcisłą, czarną bluzkę z krótkim rękawem. Na nogi założyłam trapery które przyjechały z ostatnią dostawą.Wzięłam rzeczy i pognałam do łazienki po drodze nie mijając nikogo. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Po skończonej czynności uczesałam mokre włosy i spięłam w luźnego kucyka. Wychodząc z łazienki wpadłam na Ryana.
- Nie wyglądasz aż tak źle jak się spodziewałem. - 'przywitał' się chłopak.
- Mi też miło Cię widzieć. - przewróciłam oczami.
- Widzę Cię każdego dnia, już mi się znudziło ciągłe bycie miłym więc postanowiłem z tym skończyć. - chłopak wyglądał na śmiertelnie poważnego co w jego wypadku wyglądało komicznie.
- To Ty w ogóle zacząłeś?- spytałam udając zaskoczoną najlepiej jak potrafiłam.
- Skończyłaś swoje popisy? Chce wreszcie wziąść prysznic, wszystkie baby siedzą tyle w łazience?
- No nie wiem, sam ich zapytaj. - po tym tekście uśmiechnęłam się zwycięsko i w podskokach ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Byłam głodna jak cholera więc po odniesieniu rzeczy do pokoju pognałam do Patelniaka. Gdy tylko otworzyłam drzwi do kuchni od razu ujrzałam chłopaka stojącego tyłem do mnie. Prawdopodobnie robił kanapki zwiadowcom.
- Tam. - wskazał ręką na stół stojący za mną. Obejrzałam się i zobaczyłam talerz pełen waflów polanych jakimś sosem. Od razu zaburczało mi w brzuchu.
- Mówiłem Ci że przez takie poranne wstawanie przytyjesz. - Teraz to chciałam zamordować go wzrokiem ale akurat w tym momencie odwrócił się w moim kierunku trzymając w ręce czerwonego pomidora.
- Jak skończę jeść to przyjdę Ci pomóc. - pomachałam mu palcem przed twarzą na co ten się zaśmiał.
Odwróciłam się w kierunku stołu i po chwili zajadałam wafle. To wydawało się wręcz niemożliwe by w takim miejscu istniały takie cuda. Niestety po tej myśli przypomniał mi się dzień w którym Newt pokazał mi staw. Zrobiło mi się przykro ale po chwili smutek zmienił się w złość. Wiedziałam że nie powinnam mu ufać. Mam nauczkę.
- Dzień dobry. - usłyszałam znajomy głos z tylu za mną, chłopak nachylił się nade mną i pocałował w głowę równocześnie wyrywając z zamyśleń.
- Dzień dobry, Minho. - popatrzyłam w górę na chłopaka dostając przy tym całusa w usta. Na ten gest zrobiło mi się ciepło na sercu i uświadomiłam sobie jak bardzo stęskniłam się za chłopakiem przez tą jedną noc.
- Jak się spało? - dopiero po tych słowach chłopak stanął przodem do mnie by chwile potem uścisnąć naprzeciwko.
- Bez Ciebie? Najgorzej. - zrobiłam oczy szczeniaczka i wygięłam dolną wargę. Chłopak zaśmiał się i przez chwile po prostu patrzył mi w oczy. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak to na mnie działa, chodziaż nie, chyba wiedział bo tak naprawdę moje rumieńce mówiły same za siebie.
Siedzieliśmy tak w ciszy patrząc sobie w oczy gdy nagle podskoczyłam przestraszona.
- Dobra dobra gołąbeczki, jak tak będziecie się na siebie gapić to raczej Alby dość szybko się o was dowie. - Głos Patelniaka o mały włos nie przyprawił mnie o zawał. Chłopak stał nad nami z założonymi rękami i przyglądał się nam z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- A dlaczego miał by się nie dowiedzieć? - spytałam zaciekawiona stwierdzeniem chłopaka. - Przecież to chyba nic złego, no nie? Jesteśmy obydwoje prawie dorośli. -Mówiąc to nie powinnam być aż tak pewna siebie, tak naprawdę nie wiedziałam ile mam lat, to była jedna z wielu i formacji których sama raczej nigdy sobie nie przypomnę, ale z zachowania, toku myślenia oraz wyglądu,  mogłabym stwierdzić ze mam 17 lat. Minho również zachowywał się jak pełnoletni, cóż, przynajmniej czasami. Odwróciłam wzrok by spojrzeć na chłopaka. Siedział zarumieniony a z wyrazu jego twarzy można było wyczytać że coś go martwi.
- No nie wiem, Alby dał nam wszystkim jasno do zrozumienia że nikt nie może mieć z Tobą relacji większej niż przyjaźń. -
Na te słowa mimowolnie spojrzałam na Minho modląc się by zaraz zaczął się śmiać i powiedział ze to tylko żarty. O czym on do cholery mówił? Przecież nie ma w tym nic złego że jesteśmy parą?
- Ale wiesz.. ja tam nie wygadam.. - mimo ciemnej karnacji chłopaka mogłam dostrzec jego rumieńce.
Minho, który do tej pory siedział cicho postanowił przerwać ciszę która nastała między nami.
- Na naradzie Alby ustalił że lepiej będzie gdy żaden ze streferów nie będzie się do Ciebie bardziej przywiązywał ani nie pozwoli na to samo z Twojej strony, wiesz.. na wypadek jeśli coś by Ci się stało.. - chłopak spuścił wzrok, dobrze zrobił gdyż po usłyszeniu tego zdania miałam ochotę udusić Albyiego gołymi rękoma.
- Oh doprawdy. Bo jak dziewczyna to zaznaczy że słaba?! Że sama sobie nie poradzi?! Wiecie co! Walcie się wszyscy! - wstałam gwałtownie i zaczelam wychodzić z jadalni zatrzaskując za sobą drzwi.
- Ellie, przecież wiesz ile Cię już spotkało przez te kilkanaście dni! Nie możesz udawać że wszystko jest w porządku
!- darł się za mną chłopak.
Jeszcze przez chwile słyszałam nawoływanie Minho ale nie miałam już więcej ochoty na rozmowę. Jak mógł ukrywać przede mną tak ważną informacje? I jeszcze do tego wiedział o tej zasadzie i mimo wszystko mnie uwodził! Ten taniec, ten dotyk, ten jego pocałunek.. Z resztą i tak już pewnie wszyscy wiedzą, przecież nie są głupi. Nie do pomyślenia, może i jestem dziewczyną ale jestem równie silna co oni! Jeszcze ja im udowodnię!
Postanowiłam że lepiej będzie udać się w ciche miejsce i ochłonąć. Miałam w końcu takie nerwy że gdyby tylko ktoś stanął na mojej drodze od razu by tego pożałował. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy że jestem aż taka nerwowa.
Udałam się w stronę lasu starając się uspokoić emocje. Nie uszłam nawet piędziesięciu metrów a na kłodzie naprzeciwko mnie siedział Njubi. Od razu podeszłam do chłopaka mimowolnie się uśmiechając i zapominając o całej sytuacji z Albym. Jednak od razu poczułam ze coś jest nie tak. Gdy byłam już na tyle blisko by móc zobaczyć twarzy chłopaka, wtedy byłam na sto procent pewna ze coś jest bardzo bardzo nie tak. Niebieskooki siedział bawiąc się palcami oraz lekko się bujając a wzrok miał utkwiony gdzieś daleko. Przy kolejnym kroku nadepnelam na gałązkę zwracając na siebie uwagę chłopaka.
Brunet spojrzał na mnie i uśmiechnął się smutno, zachęcił ręką bym usiadła obok po czym odwrócił wzrok we wcześniejszym kierunku. Usiadłam obok niego lekko się nachylając by moc spojrzeć w jego wielkie turkusowe oczy. Wyglądał jakby nie spał całą noc co jeszcze bardziej mnie zmartwiło.
- Hej Njubi, wszystko w porządku? - nie, ewidentnie nic nie było w porządku, co Ci przyszło do głowy żeby zadawać takie idiotyczne pytania Ellen?
Chłopak westchnął i odwrócił wzrok w moją stronę. Widać było że chciał coś powiedzieć ale nie wiedział czy powinien. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć jednak niemal od razu je zamknął po czym znowu otworzył, i znowu zamknął. Do niespokojnego bawienia się palcami oraz delikatnego bujania doszło teraz stukanie stopą o podłoże. Nie mogłam już tak dłużej siedzieć i patrzeć jak się stresuje.
- Hej, mi możesz wszystko powiedzieć. - uśmiechnęłam się pokrzepiajaco i położyłam rękę na ramieniu chłopaka. Brunet przymknął oczy i zrobił kilka głębokich oddechów. Po krótkiej chwili otworzył oczy i wyglądał już o wiele spokojniej.
- Miałem dzisiaj sen, bardzo dziwny sen. - chłopak wydawał się bardzo poruszony tą całą sytuacją. - Byłem w jakimś przedziwnym miejscu, prawdopodobnie laboratorium bądź jakimś szpitalu, wszędzie biegali ludzie w białych fartuchach a dookoła było pełno cudacznych jednak dziwnie znajomych urządzeń i maszyn. Pamietam że układałem jakieś papiery, przeglądałem jakieś teczki w których były czyjeś zdjęcia oraz dane tych osób.
- Katroteki? - spytałam, nie mając pojęcia skąd w mojej głowie pojawiło się nagle to słowo. Chłopak spojrzał na mnie pytająco ale zaraz odwrócił wzrok głęboko zastanawiając się nad tym słowem.
- Tak, to były kartoteki. Niestety zdjęcia były takie..rozmazane, przynajmniej ja tak to widziałem. -
Teraz to ja zastanawiałam się nad jego słowami. Cała sytuacja wydała mi się dziwna, tak jakby ten sen miał za zadanie ukazanie czegoś, lecz nie kompletnie, dokładnie tak jakby mózg podświadomie zachęcał, a bardziej zmuszał nas do przeanalizowania oraz zastanowienia się nad tym..wszystkim.
- Była w nim też kobieta w białym fartuchu i blond włosach. Stała naprzeciwko mnie, a raczej mojej podświadomości. Zupełnie jakbym.. -
- Jakbyś oglądał to wszystko oczami siebie ze snu? - przerwałam patrząc mu w oczy. Miałam podobną sytuacje więc dokładnie wiedziałam jak to wyglada.
- Możesz łaskawie przestać czytać mi w myślach? - chłopak uśmiechnął się co sprawiło że oboje nieco się odprężyliśmy.
- Więc wracając. - chłopak uśmiechnął się niepewnie. Widać było że nie był to dla niego łatwy temat. - Staliśmy w
jakimś pokoju przepełnionym różnymi komputerami, ekranami i innymi wcale nie obcymi mi maszynami. Tak jakbym je znał ale cholera nie pamietam do czego one mogłyby służyć. - westchnął głośno po czym kontynuował.
- Było też dużo innych osób ubranych tak samo ale ona, ona wydawała się taka... -
- Znajoma.- bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Tez pamiętałam jakąś kobietę o blond włosach całą ubraną na biało.
- Tak, dokładnie. Mówiła dużo rzeczy, połowy z nich nie rozumiałem. Mówiła jakieś słowa które zupełnie nie miały sensu.
- Jakie słowa? - przerwałam chłopakowi. Pamietam że w moim śnie ktoś mówił mi żebym przypomniała sobie słowa oraz ich kolejność, to nie mógł być przypadek że również we śnie bruneta ktoś wspominał o słowach.
- Dużo ich było ale niestety pamietam tylko kilka z nich..- chłopak urwał patrząc na mnie i oczekując reakcji, skinęłam głową aby kontynuował.
- Kobieta ciagle powtarzała coś o wzorach i nazwała je Zmiennymi. Zapamiętałem również słowa takie jak trup czy guzik ale wątpię żeby takie przypadkowe słowa znaczyły coś ważnego.

Nadzieja to moje drugie imię.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz