"Zmiany„

167 9 4
                                    

Następnego dnia obudziłam się w ramionach Minho. Pamietam że poprzedniej nocy usunęliśmy rozmawiając o jakichś głupotach. Chłopak jeszcze spał, wyglądał tak spokojnie. Bardzo nie chciałam od niego odchodzić ale bardzo chciało mi się pić, a w żołądku świeciło pustkami.
Cmoknęłam go w czoło po czym wyślizgnęłam się z jego obięć najdelikatniej jak potrafiłam żeby czasem go nie obudzić. Ubrałam się szybko w krótkie spodenki i cienką bluzkę z długim rękawem po czym wyszłam cicho z pokoju. Promienie słońca zaczęły oświetlać strefę wychylając się znad murów.
Nad polaną unosiła się delikatna mgła a trawa błyszczała od rosy. Poczułam zimny wiatr na plecach i od razu pożałowałam że nie wzięłam żadnego swetra. Już miałam ruszyć w kierunku kuchni kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu. O mało nie wrzasnęłam ale na szczęście w porę się odwróciłam i zobaczyłam znajomą twarz blondyna. Przyłożył palec do ust po czym zachęcił ręką żebym szła na nim. Niepewnie stąpałam po mokrej zielonej trawie podążając za Newtem. W końcu chłopak zatrzymał się a ja stanęłam obok niego. Staliśmy nad stawem.
Na początku nie miałam pojęcia po co mnie tu przyprowadził ale ta myśl zniknęła tak szybko jak tylko się pojawiła. Gdy promienie słońca wyłoniły się zza murów oświetlając tafle wody a wszystkie lilię zaczęły się otwierać z pąków po prostu nie mogłam nie otworzyć ust z wrażenia. Widok był przepiękny. W dodatku mgła i rosa tworzyły idealny klimat. Słychać było ptaki oraz żaby, apo wodzie sunęły kaczki. Stałam tak chwile starając się zapamiętać każdy szczegół. Przecież, nie każdego dnia widzi się takie cuda prawda? W końcu jednak spojrzałam na blondyna który stał obok mnie z założonymi rękami i uśmiechał się pełen dumy. Przewróciłam oczami na co chłopak zaśmiał się tylko. Kolejny podmuch zimnego wiatru spowodował nieprzyjemne dreszcze na moich plecach przez co obięłam się rękami. Zobaczyłam że chłopak ściąga kurtkę po czym nakłada mi ją na ramiona. Spojrzałam na niego pytająco.
- Następnym razem ubierz się ciepło jeśli masz zamiar wychodzić tak wcześnie. - Newt uśmiechnął się. Zaraz. To Newt się uśmiecha!?
- Zapamiętam. - odparłam cicho otulając się kurtką i patrząc przed siebie.
- Chodź, pójdziemy na śniadanie. - zaproponował. Jego uprzejmość wydała mi się podejrzana.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? - musiałam znać odpowiedź. Inaczej nie dało by mi to spokoju. Spojrzałam na chłopaka który po tym pytaniu posmutniał i odwrócił wzrok. Po chwili milczenia westchnął i spojrzał na mnie ponownie się uśmiechając.
- Jesteś jedyną dziewczyną tutaj. Nie chciał bym mieć z Tobą pod górkę. Z resztą, na początku nie byłem zbyt miły i chciałbym to naprawić. - wciąż się uśmiechał.
- No skoro tak mówisz.. - nic innego nie przyszło mi do głowy. Doszliśmy w ciszy do jadalni i zjedliśmy śniadanie. Ja dostałam przepyszne gofry a Newt tylko kanapki przez co zrobiło mi się go żal. Chciałam dać mu jednego z moich gofrów ale jakoś nie starczyło mi na to odwagi. Po śniadaniu i krótkiej wymianie zdań z Frypanem wyszliśmy z jadalni. O dziwo miło rozmawiało mi się z blondynem. Poszliśmy do jego miejsca pracy bo chciał coś załatwić, dzięki czemu dowiedziałam się że pracuje jako oracz. Wydało mi się to dość urocze.
- Ellen mógłbym Cię prosić? - zawołał z wnętrza jakiejś stodoły.
- Jasne już idę. - odkrzyknęłam wstając z ławki która stała obok.
Weszłam do stodoły i zobaczyłam Newta z malutką białą owieczką. Chłopak przykucnął obok i wyciągnął do mnie dłoń w której trzymał butelkę z mlekiem.
- Chcesz ją nakarmić? - spytał ukazując rząd białych zębów. Podeszłam bliżej i odebrałam od chłopaka butelkę. Karmienie malucha było super zabawą. Newt pokazał mi przy okazji gdzie trzymają resztę zwierząt. W końcu na dworze zaczęło się zbierać coraz więcej streferów. Siedziałam z Newtem na jakimś kamieniu niedaleko pudła i śmiałam się w najlepsze kiedy zauważyłam idącego w naszą stronę Minho. Od razu podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje. Chłopak uściskał mnie w odpowiedzi i uśmiechnął się uroczo.
- Hey Minho. - przywitał się Newt. Przez chwile zapomniałam o jego istnieniu.
- Siemka szmataku. Widzę że masz dzisiaj wyjątkowo dobry humor.
- E tam, po prostu się wysypałem bez Twojego chrapania nad głową. - na to oboje z Newtem wybuchliśmy śmiechem a Minho miał minę jak obrażony pięciolatek.
- Ja przynajmniej nie puszczam bąków tak jak Ty.
- Nie, ale ja nigdy nie zsikałem się w łóżko.
- Przestaniecie się kłócić! Ile wy macie lat? - spytałam robiąc typową pozę Newta.
- Właśnie, lepiej idź na śniadanie bo inaczej z głodu padniesz, a tylko tego nam brakuje. - Zaśmiał się Newt.
- Masz racje, jeśli nie chce być tak blady jak ty szmataku to muszę coś zjeść. - już miał odchodzić kiedy słyszałam głos Alby' iego.
- Dobry szmataki. I Ellen. - przywitał się chłopak. Blondyn i szatyn zrobili miny jak obrażone dzieci co wyglądało przezabawnie.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam uśmiechając się co chłopak odwzajemnił.
- Ta, siemka Alby. - mruknął Minho wciąż obrażony.
- Dzisiaj po śniadaniu zostaniesz oprowadzona po strefie. Dowiesz się wszystkiego o tym miejscu a także o pracach jakie możesz tu wykonywać.
- Właściwie to ja i Ellen jesteśmy już po śniadaniu. - wtrącił Newt. - Mogę ją oprowadzić. - Spojrzałam na Minho błagalnie, chłopak też nie był zadowolony z propozycji Newta. Nie miałam nic do chłopaka bo dzisiaj zachował się miło ale wciąż jakoś mu nie ufałam i wolałam iść z Minho.
- No dobrze, w takim razie idźcie. - No pięknie. Chłopak spojrzał na mnie po czym zaczął się oddalać. Ostatni raz popatrzyłam na Minho i posłałam mu krótki uśmiech nadziei po czym podążyłam za chłopakiem.
- Eh, ten dzień zapowiada się ciekawie.

Sorki za taki krótki i rozdział ale nie miałam co z resztą widać. :<

Nadzieja to moje drugie imię.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz