"8 dni"

144 4 2
                                    

Notka od autorki :
W tym rozdziale zostanie poruszony temat samookaleczenia, depresji oraz samobójstwa, więc jeśli Jesteś na to wyczulony, proszę pomiń ten rozdział.

Ryan wbiegł do labiryntu nie czekając na mnie. Ja podążałam zaraz za nim. Labirynt wyglądał zupełnie inaczej w dzień. Dopiero od środka można było zobaczyć jego potęgę. Buldożercy to jednak pikuś w porównaniu z wielkością tego niekończącego się więzienia. Moje pragnienie zostania Zwiadowcą zostało wystawione na ciężką próbę. Nagle moja pewność siebie zaczęła opadać. Jak ja miałam znaleźć tu wyjście? Przecież to graniczy z cudem.
Ale wiedziałam ze nie mogę się poddać.
Poczułam znajome pieczenie w płucach, co wielu wydałoby się uciążliwe lub przeszkadzałoby. Mnie dodawało to otuchy. Wiedziałam że żyje, i dopóki żyje, będę walczyć o wolność nas wszystkich.
- Zapamiętuj zakręty, to jedna z najważniejszych aspektów dobrego Zwiadowcy. - słyszałam głos chłopaka który wciąż biegł przede mną.
- Wyszliśmy wschodnimi wrotami, przy drugim zakręcie skręciliśmy w lewo, później w prawo omijając dwie boczne uliczki. Potem znowu skręciliśmy w prawo i teraz cały czas prosto. - odezwałam się dorównując mu kroku.
- Dobrze, myślałam że jesteś zbyt zajęta siedzeniem w obłokach by zwracać na to uwagę. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Mam podzielną uwagę, potrawie robić pare rzeczy na raz, nie to co Ty. - teraz to ja się z nim droczyłam. Patrzyliśmy sobie w oczy gdy ja nagle skręciłam w prawo. Chłopak nie zdążył zareagować na czas i wylądował z wielkim hukiem na ścianie. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam głośnym śmiechem. Ryan siedział na ziemi rozmasowując głowę po czym sam się zaśmiał.
- No dobra, wygrałaś. Kobiety górą woho! - wrzasnął. Ja wciąż nie mogłam przestać się śmiać.
- Dobra, to w takim razie tu zrobimy przerwę. - to powiedziawszy zaczął wyciągać z plecaka kanapki zrobione dla nas przez Patelniaka.
- Przerwę? Dopiero co zaczęliśmy biec. - Ryan popatrzył na mnie rozbawiony.
- Biegniemy już od trzech godzin Ellen.
- Ale to nie możliwe. Przecież dopiero co tu weszliśmy. - odpowiedziałam zmieszana.
- El, spójrz na zegarek. - tak tez uczyniłam. Miał racje, była jedenasta, a wyszliśmy o ósmej.
- Poczucia czasu to Ty jednak nie masz. - zaśmiał się wcinając kanapkę.
- Nie.. chyba nie mam. Nie można mieć wszystkiego co, bo było by za pięknie.- usiadłam obok chłopaka i sama zaczęłam jeść. Wtedy przypomniałam sobie że mam mnóstwo pytań. Ryan musiał na nie wszystkie odpowiedzieć, w ramach mojego szkolenia.
- Ryan?
- Tak El? - spytał przełykając ostatni kawałek kanapki.
- Nie pojmuje tego. Jak to możliwe, aby labirynt, otoczony tak wysokimi i grubymi murami, był tak wielki, że dziesiątki dzieciaków nie mogły znaleźć z niego wyjścia przez tak długi czas? Kto zbudował te konstrukcje? I dlaczego? Jaki jest jej cel? Dlaczego się tu znaleźliśmy? Jak długo próbujecie znaleźć już wyjście?
- Wow nie wszystko na raz. Zacznijmy od początku dobrze? - skinęłam głową porozumiewawczo. Chłopak wziął głęboki oddech, po czym zaczął mówić.
- Tak jak już wiesz, wszyscy którzy przybyli do strefy, nie pamiętają nic z przeszłości. Tak jakby ich wspomnienia zostały wymazane w jakimś celu. Moim zdaniem Twórcy wiedzieli że gdyby nasze mózgi funkcjonowały w stu procentach to moglibyśmy znaleść wyjście szybciej.
- Ale przecież o to im chodzi prawda? - przerwałam mu.
- No właśnie nie. Też tak kiedyś myślałem ale.. - zawiesił się.
- Ale co?
- Myśle że to jest o wiele głębsze niż myślimy, i wkrótce sama się o tym przekonasz. - byłam zmieszana. To nie była wystarczająco satysfakcjonująca odpowiedź.
- Ale przekaz jest prosty, przysłano Cię do Strefy świeżuchu, więc masz nie dać się zabić i pomóc nam wykonać zadanie, dla którego się tu znaleźliśmy.
- Jakie zadanie? - spytałam patrząc na kanapkę którą trzymałam w ręku. Chłopak pomyślał trochę przed odpowiedzeniem.
- Znaleść wyjcie. Rozkminić ten cholerny labirynt i znaleść drogę do domu. - siedziałam i patrzyłam na niego w milczeniu. Niewiedza którą obdarzyli nas Stwórcy, sprawili ze chłopcy sami zaczęli wymyślać swoje historie, i szukać w tym wszystkim sensu.
- Powinniśmy ruszać dalej. - odezwał się w końcu Ryan po czym wstał podając mi przy tym dłoń. - Nie chcesz chyba przegapić głównej atrakcji. - mrugnął w moim kierunku. Sama zaciekawiał się tym co miał mi do pokazania, więc chwyciłam jego rękę i ruszyliśmy biegiem przed siebie.
Tym razem bieg wydawał się bardziej męczący. Oddychałam ciężko nosem i ustami oraz co chwile spoglądałam
na zegarek. Była czternasta trzydzieści, biegliśmy już od trzech- i pół godziny. Byłam wykończona i już miałam poprosić byśmy się zatrzymali gdy chłopak zatrzymał się niespodziewanie przede mną powodując że na niego wpadłam.
- Następnym razem powiedz że masz zamiar zrobić przerwę. - mówiłam dysząc.
- Przerwę? Jaka przerwa, dotarliśmy do celu. - dopiero wtedy zauważyłam gdzie się znajdowaliśmy. Staliśmy na otwartej przestrzeni, otoczeni z obu stron murami labiryntu. Obszar był ogromny, widać było jak toczył się jeszcze dalej na zachód i jeszcze dalej na wschód. To wszystko przypominało pierścień, lub taki basen.
- To moja droga, jest koniec głównego labiryntu. Stąd możesz zobaczyć sektory, cały labirynt jest podzielony na osiem sektorów. Każde wrota prowadzą do dwóch z nich. Każdego dnia owierają się one, zawsze w tej samej kolejności, i zawsze pojedynczo. Dzisiaj otwarta jest piątka. I właśnie dlatego tutaj jesteśmy, gdyby była otwarta na przykład czwórka, nie dotarlibyśmy tutaj ponieważ wejście do piątki byłoby zablokowane. - chłopak wskazał palcem wysoko na mury, gdzie znajdowały się namalowane farbą numery. Z tej pozycji byłam w stanie zobaczyć tylko naszą piątkę i dalej na wschód było widać szóstkę. Teraz moja ciekawości wzrosła o jakieś dziesięć procent.
- Czyli, jeśli chcielibyśmy wrócić do Strefy na przykład przez szóstkę..
- Nie dałoby rady, labirynt jest ustawiony teraz tak by tylko piątka była oddana do użytku.
- Ale to głupie, tym sposobem jesteście w stanie zbadać tylko jeden sektor na dzień, co w sumie ułatwia wam zadanie i oznacza że.. - głos mi się urwał. Chłopak spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Teraz już wszystko załapałam.
- Każdego dnia jesteśmy w stanie zrobić tylko jeden sektor, który kończy się właśnie tutaj. Gdy mapy danego sektora zostały zrobione-
- Przesuwaliście się do następnego a gdy wszystkie mapy były gotowe-
- Wszystkie mapy znam już na pamięć.
- Nie to nie możliwe..
- Stąd nie ma wyjścia, Ellen. - w oczach zebrały mi się łzy. To wszystko nie ma sensu, musi być stąd jakieś wyjście.
- M..może nie sprawdziliście dokładnie map, może wam coś umknęło. - spojrzałam na Ryan'a przez łzy, lecz wręcz zbyt wyraźnie widziałam wyraz jego twarzy. Nagle cała nadzieja opuściła mnie. Nadzieja na uzyskanie odpowiedzi, odzyskania pamięci, poznania tajemnic, powrotu do domu. Znalezienia wyjścia. Chłopak przykucnął obok mnie i przytulił, jednak nic teraz nie potrafiło mnie pocieszyć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 16, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nadzieja to moje drugie imię.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz