♣ Mars x Reader - Niespełnione marzenie ♣

946 55 9
                                    


Dla: Annysae ❤

Przepraszam, że tak krótko, ale starałam się to napisać subtelnie i nie przedobrzyć. Jak wyszło to już inna sprawa XD


Widziałaś tę scenę niejednokrotnie, więc nie wzbudzało to już w Tobie tak wielkich emocji, jak kiedyś. Dookoła was leżała garstka nieprzytomnych, poobijanych złodziei, których mieliście za zadanie pojmać. Słońce zaszło, a wielki sierp księżyca wzniósł się nad wioską Królestwa Diamond, rzucając smugę białego światła na bladą twarz Twojego towarzysza.

- Słabi przepadną, a silni przetrwają. - Wyszeptał lodowatym tonem głosu, unosząc lekko dłoń. Z ziemi wydobyły się ostre kryształy, które skierował w stronę przerażonego, jedynego świadomego zbrodniarza, leżącego bezbronnie na plecach. Nim zdążyły przebić mężczyznę na wylot, stworzyłaś przed nim barierę ochronną, mającą powstrzymać cios.

- Im już wystarczy. - Wtrąciłaś spokojnie, kładąc dłoń na ramieniu Marsa. Złodziejaszek odetchnął z ulgą, ale już po chwili Twoja magia zmieniła się w łańcuchy, które dość boleśnie go spętały i jeszcze bardziej przygwoździły do ziemi.

- Nie wchodź mi w drogę. - Otrzymałaś od bladego podopiecznego przeszywające chłodem spojrzenie, kiedy tylko zwrócił ku Tobie głowę. Zignorowałaś to, ale dość szybko zabrałaś rękę.

- Zabiorę ich do stolicy, a Ty możesz już wracać. - Skierowałaś się w stronę gromadki, nie czekając na odpowiedź.

Mars był od Ciebie trochę młodszy i chociaż wiedziałaś, że póki co masz wyższe stanowisko, to bardzo szybko mogło się to zmienić. Chłopak dążył do tytułu Generała, a Ty nie zamierzałaś go ograniczać. Szczególnie, znając historię dzieci poddawanym okrutnej rywalizacji. Mogłaś jedynie się cieszyć, że Cię to ominęło, ale czułaś względem nich zrozumienie, dlatego nigdy nie donosiłaś o okrucieństwie bladolicego. Kiedy po całej sytuacji wróciłaś do bazy wojowników, zastałaś go wpatrzonego w odległy krajobraz widziany z pagórka, na którym stał. Czułaś, że nie jest to idealny moment na pogawędki, dlatego zamierzałaś odejść bez słowa.

- Dlaczego zawsze mnie zatrzymujesz, ale nigdy nikomu o tym nie wspominasz? - Spytał poważnie, kiedy już miałaś zamiar skierować kroki do zamku. Wahałaś się przez chwilę, czy powinnaś rzucić coś na szybko i zostawić go samego, czy może jednak poprowadzić z nim rozmowę.

- Bo nigdy nie przeżyłam tego samego co Ty. - Wybrałaś to drugie, podchodząc do niego spokojnie. - Mogę Cię powstrzymywać, póki mam siłę, ale nie mam prawa oceniać tego, co robisz. - Spojrzałaś w tym samym kierunku, widząc górzyste i mało zadowalające pejzaże waszego Królestwa. Chłopak nic nie odpowiedział, ale poczułaś na sobie jego wzrok. Staliście chwilę w ciszy, słuchając szumu chłodnego, zachodniego wiatru, rozdmuchującego Twoje włosy.

- Nie możesz wiecznie być samotny. Całkowita samotność więzi ludzi w puszce i zabija ich duszę. - Wypowiedziałaś melancholijnie. Mars spędzał większość czasu w odosobnieniu, traktując każdego chłodno. Rzadko z kimkolwiek rozmawiał, więc skorzystałaś ze swojej okazji.

- Ty Też jesteś samotna. - Odparł po chwili, ciągle na Ciebie patrząc.

- Dopóki mam pod sobą ludzi, a w tym Ciebie nie jestem. - Uśmiechnęłaś się uprzejmie, zwracając się w jego kierunku. Tym razem to on znowu spojrzał przed siebie, a na jego twarzy pojawił się szczery smutek, który łatwo było dostrzec.

- Musiałem kiedyś zabić dziewczynę, żeby móc przeżyć. Obiecaliśmy sobie, że razem zobaczymy zewnętrzny świat. - Wyjaśnił po chwili chłodno, a Ty odwróciłaś od niego swój wzrok. Spuściłaś wzrok i dałaś tej chwili należytą ciszę.

- Możesz go zobaczyć za waszą dwójkę. Skoro przeżyłeś, to musisz spełnić to marzenie. - Odpowiedziałaś po jakimś czasie uprzejmie, starając się nie przesadzić ze swoim tonem. Bałaś się, że mógłby to źle odebrać, nawet jeżeli Ci tego nie okaże.

- Jaki to ma teraz sens? - Spytał obojętnie, a Ty zaczęłaś głęboko nad tym myśleć. Typowe rady nic by tu nie dały. Wiedziałaś, że nie łatwo będzie przebić się przez mur rozpaczy, jaki rozstawił wokół siebie Mars, ale wcale nie zamierzałaś się poddawać.

- Może się przekonasz, jeżeli spróbujesz. Poza tym już we dwoje widzieliśmy dużo świata. - Odrzekłaś po chwili, kładąc zupełnie bez żadnych większych intencji dłoń na jego dłoni. Kiedy jednak złączył je w ciepłym, pewnym uścisku, spojrzałaś na niego ze zdziwieniem, a Twoje policzki pokryły lekkie rumieńce. Miał o wiele łagodniejszą twarz niż zwykle, a w chłodnych oczach pojawiła się uprzejmość.

- W takim razie zobaczymy jeszcze więcej. - Dodałaś z zadowoleniem, opierając głowę o jego ramię i jeszcze przez chwilę razem patrzyliście na krajobraz zewnętrznego świata, który tak bardzo chciał kiedyś zobaczyć, ale był dla niego nieosiągalny.


Wracam po przerwie spowodowanej kilkudniową awarią Wattpada, częstymi zmianami w pracy i bólu przez wyrastającą ósemkę. Mojego pierwszego w życiu lemona mam już gotowego (Boże, co ja stworzyłam) i dodam go albo dziś albo jutro.

Black Clover ♣ One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz