7

149 10 1
                                    

Charlie
Kolejny wieczór bez Leo. Siedziałem załamany koło drzwi balkonowych patrząc na ulice. Z kuchni słyszałem urywki rozmowy Any.
- Tak to jutro, postaraj się, pamiętaj ma być jak najbardziej realne
- Z kim rozmawiasz?- zapytałem dziewczynę
Ana zmieszała się i schowała telefon za plecy.
- Z nikim- odpowiedziała zbliżając się do mnie- z nikim- powtórzyła składając pocałunek na moich ustach
- Coś o Leo?- odsunęłem ją
- Nieee- powiedziała podając mi kieliszek
- A to co?- wskazałem na kieliszek
- Tak na rozluźnienie
Ja i Ana piliśmy kieliszek za kieliszkiem. Po którymś straciliśmy samokontrole. Zaczęliśmy się namiętnie całować, chwilę później ona siedziała na blacie już bez koszulki. Ja rozpinałem jej spodnie a ona moje.
- Poczekaj tu chwilę- powiedziałem i pobiegłem do sąsiedniego pokoju.
Chwyciłem za portfel wyciągając prezerwatywe, czegoś mi brakowało w tym portfelu ale w tym stanie nie do końca wiedziałem co. Odłożyłem portfel i wróciłem do Any. Dziewczyna siedziała zadowolona na stole. Już chwile później poruszałem się w niej.

Obudziłem się rano z okropnym bólem głowy szczerze nawet nie wiedziałem gdzie jestem.
- Cześć kochanie- usłyszałem zza głowy- jak się czujesz po wczoraj?
W tym momencie przypomniałem sobie cały wczorajszy wieczór. Szybko podniosłem się z kanapy, nie był to dobry pomysł. Z kanapy przeniosłem się na podłogę.
- Charlie wszystko w porządku?
- Tak tak tylko za szybko się podniosłem a teraz ja muszę szukać Leosia
- Poczekaj nie zjadłeś nawet śniadania
- Leoś, Leoś, Leoś- powtarzałem w kółko
- Charlie uspokój się
- Daj mi cholera spokój, Leoś jest teraz ważniejszy, najpierw kłamiesz, później mnie upijasz, kończy się na pukaniu. Tak jak byś po prostu zapomniała, że ja szukam najważniejszej osoby w moim życiu- nie wytrzymałem coś poprostu we mnie pękło, to chyba przez za długi czas bez Leosia- przepraszam, poniosło mnie, to wszystko przez nerwy, przepraszam- podeszłem do Any mocno ją przytulając- zjem z Tobą śniadanie
- Okej jedź go szukać rozumiem
- Zjem z Tobą śniadanie- uśmiechnęłem się do niej
Poszliśmy do kuchni a Ana zaczęła przygotowywać śniadanie, ja nakywałem do stołu. Chwile później jedliśmy już śniadanie. Nagle zadzwonił telefon, był to policjant. Poprosił bym przyjechał do parku i to w jak najszybszym czasie. Ja nie wiele myśląc założyłem buty i wybiegłem z mieszkania. Wsiadłem w samochód i ruszyłem w strone parku. Jak na złość musiały być same korki. Po 30 min dojechałem do parku.
- Dzień dobry, o co chodzi?- zapytałem przeczówając najgorsze
- Witam, mam dla pana złą wiadomość, przykro mi ale najprawdopodobniej zneźliśmy zwłoki Leo
- Nie, nie, nie to nie możliwe, żartujecie prawda?
- Zapraszamy pokażemy go panu
Szedłem nie pewnie za policjantem, nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Podeszliśmy pod czarny worek. Mężczyzna powoli go rozsunął. Gdy zobaczyłem zawartość worka upadłem na podłogę. Nie dowierzałem w to co się tam właśnie działo. Na ziemi, w czarnym nylonowym worku leżał mój chlopiec, mój malutki chłopiec. Przetarłem oczy, to nic nie dawało on nadal tam leżał. Mój Leoś, moje kochnie, najważniejsza osoba w moim życiu leży przede mną nie żywa. Z minuty na minutę robiło mi się coraz gorzej. Położyłem głowę na jego klatce piersiowej i zaczęłem płakać. Czemu Leoś?! Czemu ja go nie uratowałem?! Jestem najokropniejszym człowiekiem na ziemi, nie dość, że rozkochałem go w sobie i porzuciłem znajdując sobie dziewczynę, to jeszcze nie potrafiłem go uratować. Co jest ze mną nie tak?

W obliczu samotności//chardre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz