Charlie
- Leo?- szepnąłem przez okno ze łzami w oczach
Chłopak siedzący w kącie pokoju na tyle szybko na ile mógł, podniósł się i popatrzył w stronę okna.
- Charlie- wydusił z trudem a na jego twarzy pojawił się zarys uśmiechu
- Wyciągnę Cię z tego okropnego miejsca, daj mi jeszcze tylko chwilę
Leo nie odpowiedział tylko przytaknął i wrócił na swoje miejsce w koncie.Pobiegłem do drzwi wejściowych i wzięłem głęboki oddech, byłem zdenerwowany jak cholera ale wiedziałem, jak nie teraz to nigdy. Pewny siebie zapukałem, drzwi otworzyła Ana a więc bez problemu wszedłem do środka.
- Ooo, Charlie nie myślałem, że tak szybko się zobaczymy- powiedział wysoki brunet, odwrócony tyłem
- No witam a teraz oddajcie mi Leo- sam nie dowierzałem w to co powiedziałem, bo napewno po miesiącu więzienia go, tak poprostu mi go oddadzą
- Charlie, Charlie, Charlie miałem Cię za mądrzejszego chłopca, oddać go tak poprostu, no błagam Cię
- Ale czemu akurat on?
- Zapytaj swojej już byłej dziewczyny- powiedział to patrząc wymownie w stronę Any
- Czemu?- powiedziałem patrząc się na Ane
Twarz Any powoli nabierała koloru czerwonego, nie odzywała się. Nagle ruszyła już miała pociągać za klamkę kiedy umięśniony mężczyzna złapał ją i postawił w tym samym miejscu co stała.
- Nie przyznasz się co zrobiłaś?- zaśmiał się brunet- no proszę śmiało mów. Czy ja mam to zrobić słoneczko, hm? Czyli rozumiem, że ja to mam zrobić? Dobrze. No to Charlie słuchaj. Ja i Ana jesteśmy przyjaciółmi. Parę miesięcy temu, jak zacząłeś się z nią umawiać ona zwierzała mi się, że gadasz ciągle tylko o Leo. Później przyłapała was na wspólnym pocałunku, po którym stwierdziła, że chce zniszczyć wasz zespół żebyś był tylko jej. Leosia chciała przetrzymywać i wmawiać mu, że zespół już nie istnieje a Ciebie nie obchodzi jego los. Natomiast Ciebie chciała totalnie ośmieszyć. Po to były te zadania, po których i tak byś nie dowiedział się gdzie jest Leo. Chłopak po jakimś czasie został by wypuszczony ale wszyscy myśleli by, że on nie żyje. Niestety gdy odkryłeś, że w trumnie nie leży Leo sprawy trochę się pokąpilkowały a Ana chciała się wycofać, niestety my nie znamy słowa "poddajemy się" jak zaczęliśmy to musimy skończyć. A i zapomniałem dodać ja i Ana- mężczyzna uśmiechnął się szyderczo- mieliśmy romans.
- Niezłą historię wymyśliliście gratuluję
- Charlie... Charlie ja... ja przepraszam- powiedziała Ana ze łzami w oczach
- Teraz? Teraz przepraszasz? Mogłaś myśleć przed tym całym cyrkiem, ja płakałem, robiłem sobie wyrzuty sumienia a ty w tym czasie pieprzyłaś się z jakimś gościem. Świetnie się bawiłaś? Wygląda na to że lepszej zabawy nie miałaś nigdy a teraz przepraszam ale ja idę po Leo.Rzuciłem się na bruneta i wyciągnąłem klucze. W biegu rzuciłem się na drzwi, wkładając klucz w zamek, przekręcając go spojrzałem za siebie, umięśniony mężczyzna celował w moją stronę pistoletem.
Leo
Usłyszałem strzał, w tym momencie już nie wytrzymałem wybiegłem po schodach i szarpnąłem za klamkę, drzwi były otwarte. Tam zobaczyłem coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewał, upadłem na kolana zbliżając się do leżącego Charliego. Do moich oczu napłynęły łzy. Czemu w tym momencie jak już wyszedłem z tej okropnej piwnicy.
- Charlie! Proszę nie odchodź słyszysz mnie? Nie zamykaj oczu błagam- po moich policzkach spłynęły łzy- nie teraz, już jestem, jestem przy tobie
- Nie wiem jak ty ale ja nie mam zamiaru stąd odchodzić- powiedział, jedną ręką podwijając koszulkę a drugą ocierając moje policzko.
On miał kamizelkę kulo obronną.*Parę minut przed wejściem*
Charlie
- Dzień dobry, chciałem poinformować, że znalazłem Leo, natomiast potrzebne będzie mi wsparcie- powiedziałem do telefonu
Po kilku minutach na miejsce podjechało 7 radiowozów, obstawiając budynek do okoła.
- Witam Panie Charlie. To jaki Pan ma plan?- usłyszałem od policjanta
Po szybkiej naradzie dostałem kamizelkę i wszedłem do środka.
*************************Leo
Spojrzałem na Charliego z uśmiechem na twarzy i pomogłem mu wstać do pozycji siedzącej. Nagle do mieszkania z hukiem weszli policjanci zbierając całą trójkę. Charlie złapał w ręce moją twarz i pocałował mnie.
- Brakowało mi tych ust- powiedział uśmiechając się- teraz już jesteś bezpieczny skarbie
- Dziękuję, dziękuję Charlie
- Nie ma za co
- Przepraszam, że przerywam ale oboje jedziecie do szpitala- powiedział lekarz
- Tylko jest sprawa... ja nie do końca mogę wstać- zaśmiał się Charlie
CZYTASZ
W obliczu samotności//chardre
Fanfiction+18! LEONDRE DEVRIS- 18 lat CHARLIE LENEHAN- 21 lat #6 w chardre [27.06.2019]