12

116 9 2
                                    

Charlie
W domu czekała na mnie nie miła niespodzianka. W zasadzie czy to mogłem jeszcze nazwać domem? Było to istne pobojowisko. Wokół gwar osób, policja, straż pożarna, sąsiedzi oraz tłum przypadkowych ludzi, którzy chcieli zobaczyć co się wydarzyło. Było to okropne. Rozejrzałem się po zrujnowanym budynku oceniając szkody, wybite okna, brak drzwi, cały wybazgrany kolorową farbą, patrząc przez okna pokoje wydawały się totalnie zrujnowane i gdzie nigdzie spalone, tak jak by ktoś wrzucał do nich petardy.

Podszedłem do policjanta.
- Przepraszam ale, co tu do cholery się stało?!- zapytałem z poirytowaniem
- Pan Charlie Lenehan, prawda?
- Tak a to mój dom- wskazałem na niego ręką i powtórzyłem pytanie- może mi Pan powiedzieć co się tutaj stało?!
- Wygląda to na próbę zastraszenia pana, a oprawca zostawił list do Pana- powiedział policjant wyciągając do mnie rękę z kopertą
Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem i wziąłem kopertę. Otworzyłem ją natomiast w środku była kolejna, mniejsza koperta na której napisane było:

Zapomnij o znalezionej wcześniej kopercie, teraz ta staje się twoim priorytetem. Otwórz ją jutro. Powodzenia!

Kopertę schowałem do kieszeni mojej bluzy. Policjanci jeszcze przez chwilę dopytywali o zawartość tajemniczej koperty ale koniec końców udało mi się ich zapewnić że to nic ważnego. Usiadłem w samochodzie i zacząłem myśleć nad postępowaniem porywacza, kąpletnie nie rozumiałem zarówno jego jak i jego chorej gry. W co on się cholera jasna bawi?! W tym momencie uświadomiłem sobie że nie wiem gdzie jest Ana, na miejscu zdarzenia jej nie widziałem jak i również nie wiedziałem czy wie o całej sytuacji. Ostatni raz rozmawiałem z nią w południe. Zadzwoniłem do niej i tak jak myślałem nie wiedziała o niczym. Dziewczyna była u koleżanki gdzie planowała zostać na noc. Ja natomiast zarezerwowałem sobie pokój w hotelu po czym udałem się do niego. Po 10 min byłem już w zarezerwowanym przeze mnie pokoju. Bez chwili namysłu położyłem się i zasnąłem.

Obudziło mnie powiadomienie z jakiejś aplikacji. Była 10:30. Podniosłem się pół przytomny z łóżka i rozglądnęłem się po pokoju. Zdałem sobie sprawę z tego, że oprócz kluczyków, portfela i telefonu nie mam nic przy sobie. Stwierdziłem, że w pierwszej kolejności przeczytam list a później udam się do domu sprawdzić czy jest coś co ocalało i mógłbym to zabrać. Sięgnąłem do kieszeni i zaczęłem czytać.

Witaj Charlie!
Chciałbym Cię przeprosić za całe to zamieszanie z listami ale ten chciałem zostawić wyjątkowo spektakularnie. Będzie to dla Ciebie jak na razie najtrudniejsze zadanie, którego chyba nigdy byś się nie spodziewał. W zasadzie również nie spodziewałem się, że Ci je zadam. Było ono przygotowane na okazję specjalną, która właśnie nastąpiła. Gotowy? O to treść zadania- zerwij z Aną. Tak, zerwij z nią zasłóżyła na to. Powodzenia!

W tym momencie zatkało mnie, mam z nią zerwać? Przez kolejne paręnaście minut patrzyłem ze zdziwieniem w list. Po czym chwyciłem za telefon i umówiłem się z Aną na spotkanie w pobliskiej kawiarni. Miałem jeszcze kilka godzin do spotkania więc narazie pojechałem do domu poszukać jakiś rzeczy.

Wszedłem do środka nie było aż tak źle jak myślałem, sypialnia i garderoba oprócz wybitnych okien były nie naruszone. Zabrałem kilka moich rzeczy i ruszyłem do hotelu gdzie zamierzałem się wykąpać.

Po drodze zastanawiałem się jak ja to zrobię jak ja zerwe z Aną. Porywacz ewidentnie chciał abym został totalnie sam. No ale cóż Leosia i tak znajdę.

Time Skip

Siedziałem już w kawiarni czekając na Ane. W końcu weszła i z uśmiechem usiadła na przeciwko mnie. Zaczęła o czymś mówić nie dając mi dojść do słowa, gadała o takich głupotach jak by wiedziała co zaraz chce jej powiedzieć. Było to do niej totalnie nie podobne.
- Ana!- powiedziałem stanowczo i chyba na tyle głośno że usłyszało mnie pół kawiarni- możesz mnie przez chwilę posłuchać?!
- Um... tak- dziewczyna zmieszała się trochę a z jej twarzy momentalnie zniknął uśmiech
- Posłuchaj mnie, dziękuję ci za pomoc i ogólnie wszystko co dla mnie zrobiłaś ale...- wzięłem głęboki wdech- to koniec
- Jak to koniec? Nie szukasz dalej Leo?
- Nie, źle mnie zrozumiałaś to koniec z nami
- Ale... ale jak to?
- Musimy Ana
- Aha spoko nie no okej- po jej policzkach poleciały łzy- wiesz co nie będę robiła ci scen po prostu wyjdę, nie kontaktuj się więcej ze mną. Cześć!

Patrzyłem na nią do samego końca. Dziewczyna wyszła i stanęła przed kawiarnią ocierając łzy. Odwróciła się i poszła w przeciwną stronę niż powinna iść. Zapłaciłem rachunek i wyszedłem z kawiarni. Idąc za nią. Starałem nie zwarać uwagi na siebie. A Ana wcale nie wygladała jak by tyle co rozstała sie z chłopakiem. Pędziła przed siebie co chwile zerkając na zegarek. Po 20 min zatrzymała sie pod starym, opuszczonym laboratorium. Zapukała do drzwi a te otworzył jakiś wysoki i umięśniony mężczyzna wpuszczając ją do środka. Ja poszedłem od tylu. I zerknąłem przez wybite okno.

W obliczu samotności//chardre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz