11

134 8 2
                                    

Charlie
Kolejny dzień. Znowu budzę się bez Any ale nie mogę dłużej czekać. Mam do wykonania kolejne zadanie. Sięgam po kopertę, którą wczoraj chowałem w głąb szafy. Nie ma, koperty nie ma. Z paniką przeszukuje inne półki i szuflady. Totalnie zestresowany biegnę po ubrania z wczoraj macając kieszenie, mając nadzieję, że coś w nich znajdę. Cholera jasna nie ma, nie ma. Kręcę się po mieszkaniu jak głupi koperta zniknęła a razem z nią kolejne zadanie. Są to jedne z gorszych chwil w moim życiu. Z jednej strony próbuje zachować zimną krew a z drugiej chce mi się płakać. Uderzyłem pięścią w ścianę, po moich nadgarstkach polały się strugi krwi. Na podłogę spadła kropla krwi, śledząc ją wzrokiem znalazłem zgubę. Cholerna koperta przez cały czas była pod szafką.

Zakrwawioną rękę włożyłem pod wodę aby zmyć krew. Dawno mnie nic tak cholernie nie piekło. Dokładnie odkaziłem i zabandażowałem ranę abym chwilę później mógł już na spokojnie usiąść. Chwyciłem za kopertę wyjmując ze srodka list.

Witaj Charlie!
Jeśli to czytasz to najwidoczniej dobrze wykonałeś poprzednie zadanie. Mam nadzieję, że kolejne wykonasz rownie wspaniale. Dobrze ale może przestanę słodzić. Za wpis do gazet przeprszać nie będę, ponieważ od początku był to mój zamiar. Uwierz z chęcią zniszczę wszystko co posiadasz. Mój znajomy potrzebuje aby ktoś posprzątał mu mieszkanie. Pojedziesz tam, jest to twoje kolejne zadanie. Klucze i adres masz w kopercie. Podczas sprzątania szukaj koperty, z którą zasada jest podobna.  Powodzenia chłopcze.

Sprawdziłem adres, było to niedaleko.
Zjadłem śniadanie, ubrałem się i wyszedłem z domu. Po drodze kupiłem jakieś sprzęty do sprzątania, w sumie nie wiedziałem co mnie czeka. Po paru minutach byłem już na miejscu. Mieszkanie znajdowało się w starej, zniszczonej kamienicy. Do okoła nie było żywej duszy, chyba że totalnie pijane i ledwo żywe osoby zaliczamy do żywych dusz. Wszedłem do środka zmierzając do drzwi z numerem 55. W końcu stałem pod nimi. Przełknąłem ślinę i zbliżyłem się do nich, wkładając klucz w zamek. Przekręciłem go i nacisęłem na klamkę. Drzwi, ze zgrzypiącym dźwiękiem, otworzyły się. Moim oczą ukazał się totalny syf. W pomieszczeniu było pełno śmieci, brudnych naczyń, porozrzucanych ubrań oraz owadów. W powietrzu unosiły się zapachy wilgoci, zgnilizny i moczu, przez które ciągnęło mnie na wymioty. Było to odrażające miejsce.

Nie pewnym krokiem wszedłem do środka. Położyłem moje torby i założyłem rękawice. W tym momencie cieszyłem się, że zrobiłem te zakupy. W pierwszej kolejności zacząłem zbierać śmieci. Był ich cały ogrom i to nie tylko papierki i pudełka ale również złuzyte strzykawki, igły, zakrwawione plastry i bandaże. Mieszkanie to wyglądało nie tylko jak melina ale i miejsce wielu zabójstw, operacji oraz ostatnich zastrzyków narkotykowych. Gdy nareszcie zebrałem wszystkie śmieci, zabrałem się za zbieranie ubrań, które później miałem zanieść do pralni. Następnie postanowiłem umyć naczynia. Była to jedna z nie wielu czynności których nie lubię robić. Wytarłem ręce w jedyna czystą ścierkę jaką tu znalazłem. Zostało mi jeszcze odkurzyć, wyprać dywany oraz zmyć blaty i podłogi. Mam jeszcze czas było dopiero coś koło 14. Dziwne było dla mnie, że Ana w dalszym ciągu do mnie nie dzwoniła. Ale w tym momencie nie miałem czasu aby się tym martwić.

Było gdzieś koło 20 jak odbierałem pranie z pralni i już szedłem w stronę sprzątanego przeze mnie mieszkania, kiedy nagle kilku nastolatków przebiegło mi drogę uderzając mnie dość twardymi przedmiotami. Szczerze nie wiedziałem co się stało. Gdy weszłem do środka na stole leżała szukana przeze mnie koperta. Odłożyłem ubrania na miejsce, zabrałam szybko kopertę i ruszyłem w stronę domu.

W obliczu samotności//chardre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz