Rozdział 12

10 2 0
                                    

- „Skarbie"? – zainteresował się natychmiast Jacek, patrząc na nich poważnie. – Czy między wami coś jest?
- Żartujesz? – syknęła Alicja, sztyletując Michała spojrzeniem, który właśnie zorientował się, że palnął bardzo niebezpieczne głupstwo.
- A bo ja wiem?... taka zażyłość między wami – prychnął komendant, patrząc na nich podejrzliwie.
- Weź, przestań – Michał parsknął nieco wymuszonym śmiechem. – Czasami tak do niej mówię, żeby ją rozśmieszyć, gdy jest w kiepskim nastroju...
- Raczej ją rozwścieczyć – mruknął Pawełczyk, nadal się im podejrzliwie przyglądając.
- Noooo... W sumie faktycznie – Michał podrapał się po głowie zakłopotany.
- Nooo i nazwij mnie tak jeszcze raz, a kopnę cię prosto w jaja! – ostrzegła hardo.
- Wybacz, wygłupiłem się...
- Jak zwykle z resztą, nie? Będę ci się uważnie przyglądać, Sambor... – powiedział jeszcze i wyszedł, zostawiając podwładnych samych. Alicja spojrzała na swojego partnera krytycznie, z nieukrywaną złością.
- Zadowolony jesteś z siebie, idioto?! – syknęła.
- Chodź, pogadamy w aucie – mruknął, patrząc na nią prosząco.
- O i to bardzo sobie porozmawiamy! – warknęła, ruszając na parking.
Ledwo wsiedli do Audi i ruszyli spod komendy, Alicja trzepnęła go mocno w łeb.
- Zwariowałeś kompletnie?! – syknęła wściekła. – „Skarbie"?... „Skarbie"?! – ryknęła. – Na mózg ci padło? Nic nas nie łączy, wbij to sobie wreszcie do tego swojego pustego łba! Ja pierdolę! To trzeba nie mieć kompletnie nic w mózgu, ba!trzeba go w ogóle mieć, żeby coś takiego pieprznąć prosto w nos przy przełożonym!
- Uspokoiłaś się już? – prychnął, gdy zamilkła na chwilę dla nabrania tchu. Spojrzała na niego jak na wyjątkowo obrzydliwego robaka. – Cholera, wymsknęło mi się. No przysięgam, że to nie było zamierzone!
- Wszystko pięknie, tyle że Jacek nabrał teraz podejrzeń i będzie nas kontrolować! – warknęła zła. – Jeszcze ci mało problemów?
- Zdaję sobie z tego sprawę i przepraszam cię najmocniej...
- A zjeżdżaj!
Pokręcił tylko głową i zjechał na parking przy markecie. Wkrótce wyłączył silnik i spojrzał na nią oczami szczeniaka.
- Czego? – warknęła zła, czując w gardle, że zaraz mu się podda.
- Alu, posłuchaj mnie, proszę. Wiem, że naraziłem nas oboje na mocne i niestety niebezpodstawne podejrzenia Pawełczyka i wezmę całą winę na siebie, przysięgam, ale obawiam się, że ten wyjazd do stolicy, ta wspólna noc, coś we mnie zmieniły.
- To znaczy co konkretnie? – starała się uparcie na niego nie patrzeć.
- Zdaje się, że się w tobie po prostu zakochałem – wyznał.
- Kurwa – zaklęła i wysiadła z auta. Momentalnie poszedł za jej przykładem.
- Alu – podszedł do niej.
- Nawet nie próbuj! – fuknęła, zakładając ręce na piersi.
- No, ale czego? – zdumiał się.
- Całować mnie!
- A skąd ci to przyszło do tej ślicznej główki?
Zmrużyła niebezpiecznie oczy, patrząc na niego podejrzliwie.
- Michał, to był jeden raz! Jeden głupi wyskok i nic więcej!
- Oczywiście! – prychnął zirytowany jej zachowaniem i pocałował ją namiętnie, biorąc jej twarz w dłonie. Jęknęła mu w usta, zarzucając mu ręce na szyję.

Trzy miesiące później.
- „Sprawa zamknięta. Nierozwiązana" – napisała na kolejnym kartonie akt obklejonym taśmą i westchnęła ciężko.
- No co jest? – Michał spojrzał na nią uważnie.
- Nic, denerwuje mnie to, że musieliśmy zamknąć tę sprawę...
- Brak dowodów i...
- Nie przypominaj mi, dobrze? – syknęła zła. – Wiem, czemu ją zamknęliśmy! Mam tylko nadzieję, że facet wyniósł się na inny świat bez naszej pomocy...
- Wolałabyś go zabić, czy zamknąć? – zainteresował się, obklejając taśmą ostatnie pudło.
- Jeśli go zamkniemy, pewnie ktoś i tak go w końcu wypuści za „dobre sprawowanie"... Wolałabym wpakować mu kulkę w łeb!
- Moja dziewczynka! – wyszeptał, szczerząc się jak debil. Uśmiechnęła się tylko lekko i posłała mu buziaka.

Tydzień później.
- Mknę do pracy! – krzyknęła z przedpokoju. Sebastian i dzieci pomachali jej z kuchni, gdzie kończyli śniadanie. Po chwili jechała już po swojego partnera.
- Siema – mruknął, wsiadając do jej autka z kołtuńskim uśmiechem.
- Jak tam? – ruszyła w stronę komendy.
- Bardzo dobrze – pochylił się, całując ją w szyję. – A teraz to nawet perfekcyjnie.
- Michał! – zachichotała szczęśliwa.
- Żałuję, że tej nocy nie spędziliśmy razem... Miałem takie zimne łóżeczko – zamruczał takim proszącym tonem.
- Nie mogę tyle razy okłamywać Sebastiana, że muszę pracować po nocach – uśmiechnęła się wyrozumiale.
- No wiem, dlatego wolałbym, żebyś od niego odeszła...
- Michał... Rozmawialiśmy już przecież o tym – westchnęła.
- Tak... Tyle że ja jestem teraz wolny...
- Wiem, ale ja mam dzieci, więc proszę cię, daj spokój, ok? I tak już ryzykujemy...
- Dobrze, kochanie.
Jego kołtuński uśmiech zamarł mu na ustach natychmiast, gdy tylko zobaczyli czekającego na nich na Parkingu wyraźnie wzburzonego Pawełczyka. Zdołali jednak jedynie wymienić zaniepokojone spojrzenia, bo gdy tylko Ala wyłączyła silnik, ich komendant szarpnięciem otworzył drzwi od jej strony.
- Do mojego gabinetu! Oboje! Jazda! – ryknął.
Coraz bardziej pełni złych przeczuć ruszyli za nim, zastanawiając się w myślach, co też takiego się stało, że Jacek jest aż tak zdenerwowany i oby nie był to ich skrzętnie ukrywany romans!
- Siadać! – warknął, wskazując im dwa miejsca przed swoim biurkiem. Usiedli posłusznie, wpatrując się w niego. Uderzył pięścią w stół, aż oboje podskoczyli. – Macie złapać Pająka! Nie obchodzi mnie jakimi metodami i ile z siebie poświęcicie, choćbyście mieli prosić o pomoc GROM, BOR i inne jednostki, macie to zrobić, jasne?! I wpakujcie mu, kurwa kulkę w łeb! Chcę wiedzieć, że ten pierdolony pojeb gryzie ziemię! Jasne?!
- A co, mamy jakąś nową zbrodnię? – zainteresował się Michał, przyglądając się uważnie przełożonemu. On nie był zły, on był przerażony!
- W tej sytuacji nawet wolałbym tuzin zwłok... Nie, niestety dostaliśmy dwa bardzo słodkie anonimy... – burknął Pawełczyk, zaciskając pięści tak mocno, że aż zbielały mu knykcie. – Jeden z nich jest do ciebie, Alu.
- Do mnie? – spojrzała zaskoczona kolejno na Jacka i Michała. – Pająk napisał?
- Szkoda, że nie osobiście, może wtedy udałoby się nam ustalić, chociaż jego profil u grafologa, czy coś. Niestety użył prasy drukarskiej – pochylił się nad swoim komputerem.
- Co napisał? – syknął Michał.
- Zobaczcie sobie – odwrócił monitor w ich stronę. Zobaczyli poplamioną kartkę z czerwonymi literami.
- Krew? – zdumiała się Ala.
- Świńska, to już sprawdziliśmy...
- Yhm... – mruknęła, czytając treść do siebie.
„Droga śliczna Alicjo.
Niezmiernie mi miło, że tak ciężko pracujesz, by mnie schwytać i sprowadzić przed nasz wspaniały wymiar sprawiedliwości, lecz zapewniam cię, że to niepotrzebne. Nikt w tym kraju mnie nie złapie ani tym bardziej nie skaże. Więc, kochanie, daj sobie spokój.
Żyj sobie ładnie w swoim slicznym domku, z dziećmi, mężem i zapomnij, że istnieję.
Twój Pająk. Całuję cię czule".
- Co za skurwysyn! – warknął Michał. – On musi doskonale wiedzieć, gdzie mieszkasz!
- Wiem – wyszeptała, czerwona na twarzy wpatrując się w litery. – Znajdę go i zabiję!
- Ala, uspokój się i odpuść... – poprosił łagodnie Michał.
- Odsunę cię od bezpośredniego śledztwa, będziesz siedzieć za biurkiem – zdecydował twardo Jacek. – Sambor, dostaniesz drugiego partnera.
- Powiedziałeś na początku, że oboje mamy go złapać – zauważyła sucho, przenosząc wzrok z monitora na niego. – Czemu teraz sadzasz mnie za biurkiem?!
- Bo widzę, jak zareagowałaś... Siadasz za biurkiem i się nie wychylasz! Koniec śpiewki!
- Super, dzięki wielkie! – warknęła, wstając. Michał złapał ją za rękę i usadził z powrotem.
- Czekaj! – syknął. – Powiedziałeś, że dostaliśmy dwa listy... A ten drugi?
- Był do mnie...
- Co napisał?
- Że Alicja jest tylko jego... Masz uważać, jasne? Nie życzę sobie żadnej śmierci moich podwładnych na mojej służbie!
- Tak... – prychnęła.
- Sambor, odwieź ją do domu i zostań tam z nią na wszelki wypadek. To rozkaz.
- A co z jej mężem? – zainteresował się, wstając.
- Zwiąż go, jakby ci przeszkadzał, ale Alicja ma być bezpieczna!

Tajemnica Pająka [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz